Jest to, zdaje się, ostatni dostępny wariant Raw Energy, który mogę spróbować. Kupiłam go jeszcze podczas wrześniowego pobytu na Słowacji, jednak odległy termin ważności sprawił, że jego konsumpcję odłożyłam w czasie. Ten gagatek nie jest, niestety, dostępny w Polsce... Jednak mam nadzieję, że z czasem i do nas zawita :) Połączenie, wydawałoby się, idealne. Suszone morele to moje ulubione owoce, natomiast nerkowce zaliczam do wyśmienitych orzechów, bez których nie wyobrażam sobie mojego codziennego menu. Czy ta, wydawałoby się, idealna mieszanka przypadła mi do gustu?
Wygląd
Pomarańczowy kolor opakowana istotnie nawiązuje do koloru skórki dojrzałych, wyśmienitych owoców. Te konserwowane dwutlenkiem siarki, po ususzeniu, dalej zachowują swój świeży kolor. Te bez jego dodatku - przyjmują barwę brązową. Nigdy tych drugich nie przyszło mi spróbować, ale trochę siarki na wzmocnienie nikomu nie zaszkodziło! (taki czarny humor ;))
Wracając do opakowania. Po prawej stronie widzimy śliczny rysunek dojrzałej i wydawałoby się, soczystej moreli, a u jej stóp - duże, kremowe orzechy nerkowca. Mniam!
Po otwarciu opakowania okazuje się, że baton pozostawia tłustawy osad. Ulepek jest ciemnobrązowej barwy (czyżby to właśnie były morele bez haniebnej siarki?), a w jego masie przebijają olbrzymie kawałki nerkowca, który został rozłożony nierównomiernie. Całość przypomina nieco gwiezdną galaktykę. Nie jest twardy, lecz zwarty, choć podatny na odkształcenia. Pachnie wyraźnie karmelowo, a nie morelowo - dominują istotnie daktyle. Trochę mnie to rozczarowało, bo myślałam, że znalazłam europejski odpowiednik australijskich energetycznych kulek MacroBites, ale postanowiłam się nie zniechęcać.
Smak
Wgryzienie się nie stanowiło problemu, bowiem baton ma ewidentnie "żujną" (chewy) konsystencję. Tak jak w aromacie, tak i w smaku dominują daktyle. Po chwili dochodzi do mnie tłustawa, maślana nuta lekko słodziutkiego nerkowca, a dopiero po dłuższym żuciu pojawia się charakterystyczna, kwaskowa nuta moreli, która majaczy gdzieś w tle. Słodycz jest mocno wyczuwalna, na poziomie wariantu cashew & coffee, co sprawia, że nie jestem w stanie zjeść zbyt wiele na raz. Zdecydowanie brakuje mi tu "petardy" w postaci aromatu suszonych moreli, ich naturalnego kwasku, który zrównoważyłby słodycz daktyli i chyba nawet obfitość nerkowca nie jest w stanie tego zrekompensować. Muszę przyznać, że nieco się zawiodłam.
Skład: daktyle 42%, orzechy nerkowca 33%, morele 25%
Kaloryczność: 392,7 kcal/100 g (196,3 kcal/baton 50 g)
Cena: 1 euro (4,5 zł)
Ocena: 5-/6
Dostępność: Słowacja, Czechy
Inne warianty smakowe: Coconut & Cocoa , Cocoa & Cocoa Beans, Apple & Cinnamon, Cashew & Coffee, Maracuja & Coconut, Peanuts & Dates
Wpis niesponsorowany. Produkt kupiłam samodzielnie.
Juz sama nie pamietam czy go jadłam czy nie-chyba jednak nie,jadłam dzięki tobie kawowo-nerkowcowy ;)
OdpowiedzUsuńTeraz pod koniec maja będę na Słowacji ,wiec sie rozejrzę zeby sama sobie opinie wyrobić :)
Ja go kupiłam w eko sklepie, ale czasem można dostać i w DMie :) Udanych zakupów :*
UsuńCzuję, że mnie by bardziej smakował :) Ostatnio bardziej niż wcześniej polubiłam morele, jem je codziennie i są mega słodkie - żadnego kwasku nie mają, więc po batonie właśnie spodziewałabym się wszechogarniającej słodkości. No i ta żujna konsystencja :))
OdpowiedzUsuńMoże te niesiarkowane nie mają kwasku? Musiałabym spróbować, bo te pomarańczowe delikatnie kontrastową nutę mają - nie jest to tak wyczuwalne, jak w żurawinie, ale nie jest to także wszechogarniająca słodycz jak w daktylach :) Myślę, że by Ci posmakował - tym bardziej, że oprócz wspomnianych walorów, ma także nerkowce :)
UsuńNie pamiętam już smaku tych siarkowanych, ale morele zawsze kojarzyły mi się z wybitnie słodkimi owocami, bez kwasku :D To też pewnie zależy od stopnia dojrzałości owoców przed suszeniem, jak np.w przypadku mango...
UsuńJa świeże morele pierwszy raz jadłam trzy lata temu i właśnie zaskoczył mnie fakt, że są tak słodkie - do tej pory jadłam tylko suszone. Ale tak jak wspomniałam, to nie jest taki kwasek jak w żurawinie, subtelna nuta :)
UsuńNie jadłam i cały czas dopisuję na listę kolejne pyszności do przetestowania, ale tego akurat nie zapiszę. Nie przepadam za batonikami, które jak to nazwałaś są lekko ,, żujne " ;)
OdpowiedzUsuńTo bogatą masz pewnie listę :D Szkoda, że ze względu na konsystencję Ci nie odpowiada, ale rozumiem - niektórym przeszkadza mączność w białkowych batonach, a dla mnie jest idealna ;)
UsuńNo ja nie przepadam, a lista dłuuuuuga ;)
UsuńDawno go jadłam ale pamiętam, że miło go odebrałam :)
OdpowiedzUsuńMnie brakowało tej kropki nad i, która oczarowała mnie we wspomnianych kulkach z Australii ;) Ale był dobry.
UsuńNie znam go. Nawet nie wiedxziałam, że taki batonik od Bombusa w ogóle istnieje. Coś czuję, że to moje smaki! Teraz tęsknię za batonikami raw, bo niechybnie zeżarłam większość zapasów ;)
OdpowiedzUsuńMuszę niebawem się rozejrzeć za tym batonem. Tym bardziej, że jest z nerkowcami!
Pozdrawiam poniedziałkowo :)
Nie jest dostępny w Polsce, ale jeśli będziesz u naszych południowych sąsiadów, to powinnaś bez problemu dostać ;) A swoje zapasy też wyjadłam, czas na duuuuuże zakupy!
UsuńPozdrawiam również :)
Nie próbowałam tego smaku, więc będę musiała kiedyś nadrobić :D
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Ci się uda i ciekawa jestem Twojej opinii :)
UsuńStruktura batonika jest bardzo ciekawa i wygląda smacznie. Lubię takie nowinki :)
OdpowiedzUsuńTo pewnie by Ci smakowało ;)
UsuńJeden z moich ukochanych <3
OdpowiedzUsuńA mnie troszkę rozczarował :)
UsuńTak to jest - ulubieńcy w składzie = duże prawdopodobieństwo zawiedzenia się. Tak się zastanawiam, czy osoby, które nie lubią suszonych moreli bardziej wyczuwałyby je w batonie ;)
OdpowiedzUsuńCiekawe pytanie :D Nie wiem, czy się przekonamy, bo jak ktoś czegoś nie lubi, to rzadko sam z siebie po to sięga :P
UsuńPodoba mi się to połączenie. Morela jest słodka, ale i ma w sobie kwaskowatość i goryczkę. A nerkowce są takie delikatne. Jak dla mnie połączenie bardzo udane :)
OdpowiedzUsuńJa się odrobinę rozczarowałam, ale może miałam za wysokie wymagania?
UsuńMiałam go i jako tak nie narzekałam, ale też nie wywołał większego "wow". Kilka innych wersji bardziej mi smakowało :)
OdpowiedzUsuńMam podobne odczucia :)
UsuńSzkoda, że morele tak słabo czuć, nie przepadam za tym jak w raw batonie dominuje słodycz daktyli. Co nie zmienia faktu, że bardzo chętnie bym tego batonika spróbowała :)
OdpowiedzUsuńJa też jakoś szczególnie wielką fanką daktyli nie jestem - wolę, jak jest coś, co je "ucisza" - dlatego się nieco zawiodłam. Ale koniec końców, nie jest zły, tylko nie tak spektakularny, jak oczekiwałam :)
Usuńsuszone morele naprawdę lubię, myślę,że by mi ten batonik smakował ;)
OdpowiedzUsuńMoże Ty byś je wyczuła tutaj ;)
UsuńFajnie ze ma takie orzeszki! Lubie chrupac! Szkoda tylko że dostępność za granicą :D
OdpowiedzUsuńNo to niestety wada, ale na pocieszenie dodam, że jest dość blisko polskiej granicy :P
UsuńRaz na jakiś czas mam fazę na takie batony (nie przepadam za dużą ilością daktyli, które są bazą takich batoników, ale nie powiem, są bardzo sycące). Patrząc na zdjęcia, oprócz bazy daktylowej widzę naprawdę sporo orzechów, co mi się podoba, bo można wyczuć też inne smaki. Jestem na tak!
OdpowiedzUsuńOj tak, ja też nie jestem szczególną miłośniczką daktyli, ale powoli zaczynam się do nich przekonywać - choć nie ukrywam, że większa ilość dodatków działa zdecydowanie na plus każdego raw batona :)
Usuńjejku ale Wy mi dziewczyny robicie smaka na te batony:)wszędzie widzę różne recenzje i mimo że zarzekałam się, że ja takich smakołyków nie kupuję i nie potrzebuję to teraz wiem, ze jak tylko spotkam to wrzucę do koszyka- nie ważne czy ten czy jakiś inny batonik- jakikolwiek byle raw:)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że się nie zawiedziesz i wszystko będzie w porządku :)
UsuńLubię takie troszkę dziwne (w sensie: nietypowe) rzeczy... ;-)
OdpowiedzUsuńBardzo cię cieszę! :D
UsuńJak dla nas to morele niesiarkowane mogłyby być na pierwszym miejscu ;) Ale i tak jest pyszny ;)
OdpowiedzUsuńJak dla mnie też - zdecydowanie bardziej wolę je od daktyli :D
UsuńParę dni temu jadłam Peanuts & Dates, który zawiódł mnie w ten sam sposób, w jaki Apricot & Cashew zawiódł Ciebie. To znaczy był bardzo smaczny, ale brakowało przytupu. Sprawiał wyważoną radość, bez żadnych niespodzianek czy elementów "wow". Do takich słodyczy się nie wraca.
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem recenzji tego Bombusa u Ciebie :D Masz rację, do tego bym nie wróciła, bo są po prostu lepsze batony. Ale do Peanuts & Dates akurat wracam :D
Usuń