Jak już widzieliście w moim haulu zakupowym z Australii, w sklepie Woolworths zakupiłam dwie praliny bakaliowe - jedną w wersji Apricots, Almonds & Quinoa (Morele, migdały i komosa), a drugą - Cashew, Cranberry & Amaranth (Nerkowce, żurawina i amarantus). Dzisiaj zapraszam Was do zapoznania się z recenzjami tych "Kulek mocy" w kombinacjach smakowych niespotykanych na rynku europejskim :)
WYGLĄD
Opakowanie kojarzy mi się ewidentnie z wiosną - albo przynajmniej czymś bardzo zdrowym. Na żywozielonym tle umieszczone zostało logo producenta, natomiast na jaśniejszym, w kolorze ecru, wersja smakowa oraz ilustracje głównych składników, które dominują pralinę.
Po wyciągnięciu kulki z opakowania, ujrzałam dość sporej wielkości pralinę - gdy mój brat robił bajaderki, to były dokładnie takich samych, solidnych rozmiarów. Obtoczona została wiórkami, które nie noszą znamiom nieświeżości, a ich zapach miło dolatuje do nosa. Widać, że jest dość zwarta, co potwierdza próba jej odkształcenia i oderwania kawałka słodkości. W środku zastaję brązową, niejednorodną strukturę - przebijają drobniejsze kawałki orzechów, a także żurawina i rodzynki - niedokładnie zmielone. Bardzo mi się to podoba, bo lubię czuć poszczególne elementy :)
Apricots, Almonds & Quinoa
Kulka jest zwarta, ale nieco mniej twarda od wersji żurwinowo-nerkowcowej. Pokrywa ją w całości kakao, a po oderwaniu kawałka okazuje się, że środek także jest niejednorodny - widzę wiranie zboża (komosę i amarantus), drobniejsze, jasne plamki (morela) oraz ziarna kakao. Masa nie ulega, jednak, łatwo odgnieceniom, a środek nieco się kruszy.
Zapach to istna czekolada - lekko gorzkawe kakao i słodka, owocowa nuta.
SMAK
Wgryzienie się wymaga odrobiny wysiłku z naszej strony, jednak nie jest zbyt trudne. Na początku dociera do mnie wysoka słodycz rodzynek - znacznie większa niż w przypadku morelowego wariantu. Po chwili do głosu dochodzą maślane orzechy - bardzo kremowe nerkowce, dobrze rozdrobione i rozpływające się w ustach. W pewnym momencie zostaje przełamany kwaskowatą żurawiną, która dobrze równoważy słodycz rodzynek. Jednak dość szybko zanika, by znowu ustąpić orzechom i ich maślanej nucie. Całość jest idealna na cukrowego głoda ;)
Ocena: 5,5/6
Skład: Rodzynki, nerkowce (19%), migdały, żurawina (13%), wiórki kokosowe, babka jajowata, kokos, daktyle, amarantus (2%), suszone morele, quinoa, Inca Inchi
Kaloryczność: 416 kcal/100 g (92 kcal.kulka 22 g)
B: 10,7 g
T:13,2 g
W:63 g
Wbicie się zębami jest nieco łatwiejsze niż w poprzednim wariancie smakowym. Od razu pod zębami czuję chrupiące ziarna kakaowca - niezbyt kwaśne, lecz delikatnie gorzkie, a wraz z lekko kwaskowatymi, lecz słodkimi morelami tworzy iście czekoladową nutę. Wspomniany owoc jest baaardzo aromatyczny. Smak zbóż w całości zanika - także w konsystencji nie za bardzo jestem w stanie je wyczuć, bowiem chrupiące nibsy skutecznie uniemożliwiają skupienie się na zbożowych drobinkach. Rozdrobnione migdały giną w całej masie, bowiem same w sobie nie mają mocno wyraźnego smaku. Poziom słodkości jest odpowiedni, nieco niższy niż u poprzednika, co mi bardzo odpowiada - jednak charakterystyczna dla raw batona. Połączenie wyśmienicie aromatycznej moreli (no nie mogę przestać się zachwycać!) i cudownego kakao bardzo przypadło mi do gustu :)
Ocena: 6/6
Kaloryczność:
Skład: suszone morele (29%), migdały (17%), ziarna kakao, suszone daktyle (daktyle, olej roślinny), rodzynki (rodzynki, olej roślinny), babka jajowata, ekspandowana quinoa (3%), ekspandowany amarantus, olej z zarodków ryżowych, Inca Inchi, masło kakaowe, kakao
Kaloryczność: 428 kcal/100 g (94 kcal/kulka 22 g)
B: 11,1 g
T: 18,1 g
W: 55 g
PODSUMOWANIE
Obydwa warianty smakowe bardzo mi odpowiadały, jednak w tym starciu zdecydowanie wygrywa wersja z morelami - są to bowiem moje ulubione suszone owoce, które uwielbiam zajadać solo. Ich niesamowity aromat, smak i zapach jest naprawdę bardzo wyraźny, co nie zdarza się w surowych produktach. Niespotykane, acz udane ich połączenie z kakao było strzałem w dziesiątkę. Żałuję, że nie czuć tutaj mocniej migdałów (lub że nie zamieniono ich na nerkowce), ale to nie jest dla mnie zbytni problem :) Wariant żurawinowo-nerkowcowy ujął mnie, z kolei, lekkim kwaskiem owoców i tą maślaną nutą, typową dla orzechów.
Jeśli chodzi o walory prozdrowotne - obydwa produkty są wegańskie, bezglutenowe i bezlaktozowe, nie zawierają także dodanego cukru. Odpowiednia kombinacja makroskładników (zwłaszcza stosunek tłuszczu do węglowodanów) oraz niewielka kaloryczność w porcji sprawiają, że takie przekąski to świetna alternatywa dla osób poszukujących zdrowych słodkości.
Z całą pewnością ponownie się w nie zaopatrzę i całym sercem żałuję, że nie znajdziemy ich w Europie :(
Inne warianty smakowe: Daktyle, Pekan & Spirulina; Migdały, Miechunka & Quinoa
Cena: 1$/kulka (3 zł)
Dostępność: Woolworths
Wpis niesponsorowany. Produkt kupiłam samodzielnie.
Jak wspominałam na moim Instagramie, we środę otrzymałam paczkę od kuriera, który dostarczył mi przesyłkę od ZmianyZmiany - a w niej, nowe warianty batonów warzywnych :) Bardzo dziękuję za możliwość ich wypróbowania, a Wy - czekajcie na recenzje!
Obydwie kulki wydają się smakowite, ale te z migdałami chyba bardziej przypadłyby mi do gustu :)
OdpowiedzUsuńA tak trochę poza tematem to sobie uzmysłowiłam, że chyba nigdy w życiu nie jadłam bajaderki :D
A co do batonów Zmiany Zmiany to jestem ciekawa Twojej opinii ;)
Tak, mnie też ta z migdałami bardziej smakowała, ale ze względu na aromatyczne morele - RawEnergy Apricot & Cashew się do niej nie umywa :)
UsuńBajaderki są smaczne, tylko trzeba umieć je przyrządzić. Zazwyczaj zawierają dodatek alko, ale mój brat zawsze używał ciut aromatu rumowego ;)
Będziesz mogła skonfrontować swoje odczucia :)
Ta z kakao.... pychotka :D Uwielbiam ziarna kakao :D
OdpowiedzUsuńGratuluję paczuszki i życzę smacznej degustacji :)
Myślę, że mogłyby być dla Ciebie ciut za słodkie, ale kakao było naprawdę fajnej jakości i dodawało takiej "petardy" do całości :)
UsuńDziękuję :)
Pysznie te kulki się prezentują :) Ciekawe ja tobie przypadną batony Zamiany Zmiany :P
OdpowiedzUsuńRecenzje już napisane, w najbliższym czasie się ukażą :)
UsuńA kulki są przepyszne!
szkoda,że takich pyszności nie ma u nas :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie :( Tak dobrych kulek mocy/batonów jeszcze nie jadłam!
UsuńCiekawe, że można kupić taką kulkę solo a nie od razu w opakowaniu, które kosztuje minimum 10zł :) Chyba morela i nam bardziej przypadłaby do gustu ale oba warianty wypadły bardzo ciekawie :) Gratki w związku z batonami!
OdpowiedzUsuńNo właśnie ja kupiłam każdą kulkę osobno i chyba nie ma takich zbiorczych opakowań :) Jedna kulka (a właściwie kula, bo jest naprawdę duża - ze dwa razy większa niż Rawnello) kosztuje ok. 3 zł (1$ australijski).
UsuńDziękuję!
Kulki wyglądają i prezentują sie naprawde pysznie...aż nie wiem która bym chciała spróbować obydwie wersje bardzo mi odpowiadają :D
OdpowiedzUsuńJeśli wrócę do Australii (niech się tylko siostra określi z terminem) i będą dalej dostępne, to Ci kupię :)
UsuńCzekoladowa nuta w drugim wariancie smakowym najbardziej mnie przekonuje, chociaż zjadłabym obydwie kulki. Dzięki Twoim wpisom coraz bardziej ciągnie mnie do Australii :D
OdpowiedzUsuńHaha, mówię Ci: ciułaj kasę i leć ze mną :D
UsuńWykupimy wszystkie zdrowe australijskie sklepy <3 A na razie trzeba podbić Warszawę :>
UsuńHaha, racja :D
UsuńKulki przefajne. Oczywiście moje wrodzone niezdecydowanie nie pozwoliłoby mi wybrać na jaki wariant bym się skusiła najpierw.
OdpowiedzUsuńZa to taka paczuszka od pana kuriera jest niezwykle miła :) Ach, te Farmery (Farmerzy haha). Mnie oczarowały.
Pozdrowionka poniedziałkowe! :) Megly (megly.pl)
Zawsze można wybrać obydwa warianty - jedna kula to 3 zł, więc cena całkiem przystępna :)
UsuńMnie bardzo zaskoczyły te połączenia smakowe, co odzwierciedlenie znajduje w recenzjach :)
Pozdrawiam!
Obie kuleczki kuszą :) Oj zjadłabym!
OdpowiedzUsuńSą naprawdę pyszne i jakby były w Polsce, to często bym je kupowała :)
UsuńAch, wielka szkoda, że nie dostaniemy ich u nas :)
OdpowiedzUsuńTakże nad tym ubolewam :)
UsuńBardzo smakowite. :-) Wybieram migdałową ;-)
OdpowiedzUsuńDobry wybór :)
UsuńKulki energetyczne są zawsze świetnym i zdrowym rozwiązaniem :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie się zgadzam :D
UsuńZa suszonymi morelami nie przepadam. Albo inaczej: teraz są mi obojętne, a kiedyś nie lubiłam wcale. Sama nie kupiłabym opakowania. Co innego daktyle, najlepszy suszonoowocoy zamiennik słodyczy. No i suszone śliwki, które obowiązkowo jem każdego dnia.
OdpowiedzUsuńKuleczkom bym nie odmówiła :)
Z tymi śliwkami to mnie zdziwiłaś :D Ja dość rzadko jadam suszone owoce, ale właśnie morele wielbię najbardziej - nawet w mrocznych czasach kupowałam je na przekąskę wycieczkową :p A na daktyle czasem najdzie mnie ochota, lecz raczej są mi właśnie obojętne - choć najbardziej przypominają karmelki, tu się zgadzam ;)
Usuń