Wygląd
Małe tabliczki ukryte są w plastikowych opakowaniach, które, przyznam, nie powalają designem ;) Wersja "Smooth centre" skojarzona została z fioletowym kolorem (niczym Milka ;)). Wariant "Salted caramel" dominuje pomarańcz, który na myśl przywodzi właśnie karmel czy toffi. Dla kompozycji mlecznej czekolady z orzechami laskowymi wybrano kolor niebieski - hm, nieco podobnie jak w przypadki mlecznych Ritterów, ale doprawdy innego uzasadnienia nie wynajdę ;)
Znajdziemy także informację, iż produkt nie zawiera sztucznych słodzików, barwników czy aromatów (tylko te naturalne). Czekolady są z natury bezglutenowe, bez cukru i z dodatkiem stewii.
21-gramowa porcja została podzielona na 3 kawałki, a każda kostka została opaskowana, co przypomina mi staaaare czekolady, nieco w stylu PRL. Są grubaśne, co mnie się akurat podoba ;)
Smak
MILK CHOCOLATE WITH SMOOTH CENTRE
Mleczna czekolada ma jasną barwę (ale nie jak wyrób czekoladopodobny) i łatwo oddziela się od zwartego środka. Jest aksamitna jak w Lindorkach, ale nie margarynowa. Gładko rozpuszcza się na języku, tworząc "bagienko". Samo nadzienie jest twardsze niż powlekająca je czekolada, ma też zdecydowanie ciemniejszy kolor. A jego smak? Kakaowo-nugatowy, przypomina mi nieco wspomniane wcześniej Lindorki, chociaż nie jest w żadnym stopniu tłustawe. Można je przyrównać do zwartej krówki, ale zdecydowanie się nie kruszy ani nie ciągnie. Jest nieco słodkie i odrobinkę gorzkawe. Po chwili zalewa mnie chłodząca fala, która przyćmiewa smak czekolady - to efekt użycia erytrolu. Można się zasłodzić, ale nie tak, jak daktylowymi słodyczami czy rodzynkami - stopień zasłodzenia przypomina ten w typowo cukrowych, mlecznych czekoladach typu Milka czy Wedel, dzięki czemu już jedna kostka zaspokaja chcicę na cukier ;) Idealne!
Skład: Czekolada 57% (zawartość masy kakaowej - 40%; miazga kakaowa, masło kakaowe, maltitol, pełne mleko w proszku, lecytyna sojowa, naturalny aromat, glikozydy stewiolowe), nadzienie 43% (maltitol, tłuszcz roślinny, kakao, lecytyna sojowa, naturalny aromat).
Kaloryczność: 525 kcal/100 g (110 kcal/opakowanie 21 g)
Ocena: 6/6
Skład: Miazga kakaowa, masło kakaowe, maltitol, lecytyna sojowa, naturalny aromat, sól morska, glikozydy stewiolowe. Zawartość masy kakaowej 55%.
Kaloryczność: 479 kcal/100 g (100 kcal/opakowanie 21 g)
Ocena: 5,5/6 (7 za sam zapach by było, ale odrobinę odjęłam za proszkowość)
Barwa czekolady jest ciemna, w tonie deserowym. Gdy ją przełamuję, okazuje się, że środek jest jednolity, bez jakiegokolwiek nadzienia. Tabliczka jest twarda i mocno zwarta, dość ciężko przychodzi mi ułamanie kawałka. Ale to, co zasługuje na podziw i uderza od razu po otwarciu to... ZAPACH! Genialny, aż ślinka leci. Pachnie karmelem czy toffi, ale nie takim przecukrzonym, że aż buzię wykrzywia - tylko tak, jak praliny karmelowe lub czekoladki z tym nadzieniem z bombonierek :) Żałuję, że internet nie ma możliwości udostępniania zapachu, bo chętnie bym się nim z Wami podzieliła. Zdecydowanie największy plus tej czekolady.
Czas na spróbowanie! Jak wspomniałam, czekolada jest bardzo twarda, Po wgryzieniu dociera do mnie intensywne kakao i to ono dominuje smak. Dopiero po rozpuszczeniu majaczy gdzieś w tle nuta karmelowa. Sól nie jest wyraźna i właściwie jej nie wyczuwam. Rozpuszcza się proszkowo - przypomina to nadzienie karmelowych, świątecznych figurek (za którymi nie przepadam). Słodycz jest typowa dla czekolad deserowych - nieco obniżona, idealnie współgrająca z delikatną goryczą. Czuję także pewien efekt chłodzący słodzika, ale na szczęście zupełnie brak metalicznego posmaku stewii, co jest niewątpliwie plusem.
Skład: Miazga kakaowa, masło kakaowe, maltitol, lecytyna sojowa, naturalny aromat, sól morska, glikozydy stewiolowe. Zawartość masy kakaowej 55%.
Kaloryczność: 479 kcal/100 g (100 kcal/opakowanie 21 g)
Ocena: 5,5/6 (7 za sam zapach by było, ale odrobinę odjęłam za proszkowość)
MILK CHOCOLATE WITH HAZELNUT
Czekolada ma bardzo jasny kolor - wydaje mi się, że najjaśniejszy z całej trójki. Lekki brąz niczym kakao Nesquick nie stanowi jednak dla mnie wady, choć niektóre mleczne czekolady (także bezcukrowe) przyjmują nieco ciemniejszą barwę. W sztabce od dołu widać zatopione rozkruszone kawałki orzechów laskowych. Bynajmniej nie jestem w stanie ich wyczuć w aromacie - jedynie, co dociera do mojego nosa, to mleczność czekolady (taka kremowa), co dość dobrze wróży - choć nie ukrywam, że miło by było poczuć tę Nutellową, laskową nutę (jak w nierecenzowanym na blogu batonie-czekoladzie od Cavalier). Po przełamaniu (co jest bardzo łatwe) okazuje się, że orzechy są dość regularnie rozmieszczone w całej masie.
Czas na spróbowanie :) Pierwsze, co czuję, to opisywany już wielokrotnie chłodzący efekt słodzika, co - nie ukrywam - może być wadą w przypadku konsumpcji produktów bez cukru. Czekolada jest najmniej twarda ze wszystkich. Rozpuszcza się na języku w miarę gładko, choć da się wyczuć pewną proszkowość. Słodycz jest stosowna do mlecznej czekolady, jednak niższa niż np. w Lindorach czy Milce. Kawałki orzechów przyjemnie chrupią pod zębami, ale zdecydowanie zabrakło mi ich aromatu.
Skład: Masło kakaowe, miazga kakaowa, maltitol, pełnotłuste mleko w proszku, orzechy laskowe (10%), lecytyna sojowa, naturalny aromat, glikozydy stewiolowe. Zawartość masy kakaowe: 40%
Kaloryczność: 561 kcal/100 g (118 kcal/tabliczka 21 g; 40 kcal/kostka)
Ocena: 5/6
PODSUMOWANIE
Z całej trójki pod względem zapachu zdecydowanie wygrywa wariant Salted Caramel, który mnie oszołomił i sprawił, że przy okazji następnego pobytu w Australii na pewno trafi do mojego koszyka :) Strzałem w dziesiątkę był także zakup wariantu "Smooth centre", nieco Lindorkowego, który smakowo wygrał całe zestawienie. Dość przeciętny, aczkolwiek nadal smaczny, był wariant z orzechami laskowymi - jednak zabrakło w nim tej kropki nad "i", która sprawiłaby, że ponownie bym go kupiła. Jeśli chodzi o czekoladę mleczną bez cukru z orzechami laskowymi, to zdecydowanie bardziej smakowała mi wspomniana Cavalier.
Wpis niesponsorowany. Produkt kupiłam samodzielnie.
Po samym opakowaniu sądziłam, że czekoladki są miętowe ;)
OdpowiedzUsuńA tak na serio - bardzo zainteresowała mnie wersja z solonym karmelem. Bardzo mało mamy w Polsce takich słodyczy, które faktycznie są smaczne.
A takie małe czekoladki są idealne do torebki, gdy akurat mamy ochotę na coś słodkiego lub gdy opadniemy z sił. Super sprawa. Spróbowałabym!
Pozdrawiam ciepło! :)
O, zgadzam się! Za mało w Polsce innowacji smakowych - firmy idą w powielanie poczynań konkurentów, ewentualnie prześcigają się w dodatkach superfoods, które - nie oszukujmy się - w tak małej ilości nie zrobią nic z naszym organizmem. A taka porcyjka to ideał :D
UsuńPozdrawiam również, a ciepełko bardzo by się przydało! :P
Po Twojej recenzji strzelam, że Salted Caramel najbardziej przypał by mi do gustu - wydaje mi się też najciekawszym wariantem, chociaż i tej pierwszej bym spróbowała :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie bardzo interesujące warianty :)
Usuńo kurczę,zakochałam sie normalnie w tym Salted Caramel :D Juz wiem ,o co cie poproszę żebyś mi następnym razem przywiozła ;) Oczywscie oddam kase ;)
OdpowiedzUsuńJak nie zapomnę do lutego, to nie ma sprawy :D
UsuńNigdy jeszcze nie jadłam czekolady bez cukru, przynajmniej nic mi o tym nie wiadomo ;) Zapisze na liście ,,do kupienia" i sprawdzę :)
OdpowiedzUsuńŻadnej z powyższych akurat nie kupisz, ale znajdziesz na blogu recenzje czekolad dostępnych w Polsce ;)
UsuńWydają się smaczne, choć ten efekt chłodzący słodzików zawsze zniechęca mnie od czekolad tego rodzaju. A spośród tych smaków chyba też wybrałabym tą karmelową, tym bardziej że nie czuć w niej przesadnie soli, no i tego zapachu jestem ciekawa :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że słodziki za bardzo zakłóciłyby Ci odbiór czekolady i ostatecznie nie byłabyś zadowolona. Ale kto wie! :D
Usuńciekawy produkt. fajnie, że pojawia się na rynku coraz więcej alternatyw dla niezdrowych słodyczy.
OdpowiedzUsuńTeż się z tego bardzo cieszę - zwłaszcza, jak mogę ich próbować! :D
Usuńsolony karmel, wszystko co tak smakuje wielbię:)
OdpowiedzUsuńTo na pewno byś się tą czekoladką zajadała :)
UsuńChętnie spróbowałabym, jeśli mają dodatek stewii, ale szkoda, że musiałabym lecieć az do Australii, by je kupić :D
OdpowiedzUsuńTakie recenzje traktuję raczej ciekawostkę - chociaż wszystkim serdecznie życzę podróży na Antypody :)
UsuńTo raczej nie moje klimaty, ale fakt, przydałoby się w Polsce więcej takich cudeniek :) Szczególnie wegańskich!
OdpowiedzUsuńI w rozsądnej cenie :P
UsuńSzkoda, ze niektóre produkty są dostępne tylko za granicą. Dlaczego markety, którym zależy na satysfakcji klienta, nie sprowadzają produktów z tak daleka. Może takie batoniki okazały by się strzałem w 10 tak jak miód Manuka.
OdpowiedzUsuńMyślę, że to kwestia regulacji prawnych oraz kosztów transportu - co prawda, z Australii można wywozić jedzenie (wwóz jest natomiast zakazany), lecz nie wiem, na jakich zasadach prawnych działa u nich eksport. Miód Manuka ma udowodnione działanie prozdrowotne i może dlatego nie ma problemów z ego importem? W każdym razie dziwi mnie, że producenci krajowi (oraz europejscy) nie inspirują się produktami, wytwarzanymi w USA czy w Australii - ze "zwykłych" producentów czekolady, jedynie Wawel sprzedaje bezcukrowe czekolady (i to jedynie w 4 wariantach) - aż dziw, że Wedel, Colian (Goplana), Ritter Sport, Terravita czy Mondelez (Milka, Alpen Gold) nie eksperymentują w tej materii, bo mogłyby zdobyć niezłą kasę ;)
UsuńWersja Salted Caramel to coś dla mnie :)
OdpowiedzUsuńTęsknię za tym zapachem :)
UsuńŚwietne smaki! Chyba najpierw polubiłabym się z pierwszą wersją, choć wszystkie wyglądają smakowicie :D
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że i w Polsce pojawią się odpowiedniki tych czekoladek :)
UsuńFajne ciekawostki czekoladowe ;) Salted Caramel z chęcią byśmy poniuchały xD Nie są też za duże więc jeśli ktoś nie potrafi się powstrzymać przed zjedzeniem całej tabliczki to jest dobry wybór ;)
OdpowiedzUsuńZgadzam się w całej rozciągłości :D
UsuńNie wiem, czy bym je kupiła, bo - jak sama zauważyłaś - wyglądają dość parszywie. Słony karmel nie należy do smaków, które lubię, cięte orzechy zaś są wkurzające. Czysta miniaturka wydaje się zacna. Martwi mnie jedynie, że nadzienie jest twardsze od czekolady - trochę słabo. Podsumowując: nie wiem, co sądzić. To chyba jednak nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńTen brak cukru wygrał z moimi uprzedzeniami :D Znając mniej-więcej Twoje upodobania, byłabyś rozczarowana - zdecydowanie zbyt proszkowa struktura i za bardzo "chłodzi" słodzik, a to nie do końca są pożądane efekty w czekoladach :)
Usuńchętnie bym posmakowała :)
OdpowiedzUsuńSandicious
po ocenach widzę że jak najbardziej opłacało się je wieźć aż z Australii- czyli rozumiem, że w Polsce nie są niestety dostępne? dla mnie to lepiej o unikam czeklady ale tą wersję z solonym karmelem chętne bym wypróbowała:)
OdpowiedzUsuńNie, niestety nie ma ich w Polsce :(
UsuńJadłam kilka tych czekolad i wszytskie bardzo mi smakowały :)
OdpowiedzUsuńO, czyli są jednak dostępne w Europie? Super wiadomość! :D A jakie smaki jadłaś?
UsuńChętnie bym ich spróbowała, bo ostatnio mam bzika na punkcie czekolady i to by mi trochę zaoszczędziło wyrzutów sumienia :)
OdpowiedzUsuńW dodatku tak nieduże porcje zagwarantowałyby, że nie zjadłoby się zbyt dużo na raz :P
Usuń