Dzisiaj mam dla Was recenzję dwóch batonów australijskiej firmy Naturally Nood. Było wiele dostępnych wariantów smakowych, lecz postawiłam na ulubione, klasyczne połączenia - kakaowego Cheeky Cocoa oraz kokosowo-kakaowego Cocoa Lamington (nawiązującego nazwą do słynnego biszkoptowego ciasta australijskiego, pokrytego kakaową polewą z wiórkami kokosowymi). Teoretycznie połączenia są z gatunku "oklepanych", dlatego szukałam smakowych fajerwerków. Czy znalazłam? No cóż, Cocoa lamington trafił do mojego koszyka jeszcze dwukrotnie (pierwszy raz jadłam go w Australii, a jedną sztukę przywiozłam ze sobą do Polski), a jeśli jesteście ciekawi szczegółów - zapraszam na dalszą część wpisu :)
Po lewej - Cheeky Cocoa; Po prawej - Cocoa Lamington
WYGLĄD
Małe batoniki otulone są plastikową etykietą. Cocoa lamington nawiązuje barwami do głównych składników - biel oznacza kokosa, a brąz - kakao. Widzimy palmę, a pod nią ziarna (a może kokos?), które wskazują na iście tropikalną eksplozję smaków. Wszędobylskie plamki sugerują liczną obecność wiórków.
Wersja Cheeky Cocoa została utrzymana w nieco bardziej stonowanej stylistyce. Dominuje barwa brązowa (jak kakao), widzimy także rysunki nerkowców oraz w tle - ziarna kakaowego. Tył obydwu wieńczy skład, podany w identyczny sposób jak w batonach nakd (czyli z prawej strony ukazano procentowy udział poszczególnych składników), a także tabele kalorii.
Po otwarciu obydwie bryłki wydały się niemal identyczne. Cocoa lamington był wyraźnie jaśniejszy i bardziej zdominowany przez jasne plamki (nerkowce i wiórki), natomiast Cheeky Cocoa, choć także ubrany w liczne orzechowe łatki, był bardziej brązowy ze względu na kakaowy proszek. Ten w konsystencji jest bardziej zwarty i mniej się kruszy niż Cocoa Lamington. Rozkrojenie żadnego z nich nie sprawiało problemu.
SMAK
Cocoa lamington
Po wgryzieniu się okazuje się, że baton jest nieco suchy, co gwarantują wiórki kokosa - chyba wszyscy znamy problematyczność mąki wykonanej z tego orzecha, która niezwykle chłonie wodę i nadaje wypiekom suchości. Bardzo mocno czuję nerkowca i jego maślany, lekko słodki smak, a następnie do głosu dochodzi czekoladowa nuta kakao. Jego gorycz jest subtelna, niczym w czekoladzie 70%, co mi bardzo odpowiada. W miarę jedzenia ujawnia się świeży (bynajmniej nie zjełczały) aromat kokosowy, który rewelacyjnie łączy się z kakao, tworząc wyśmienity duet. Lamingtonów nie jadłam, ale odniosłam wrażenie, jakbym jadła jakieś dobre ciastko lub gorzką czekoladę z wiórkami kokosa :) Tym bardziej, że te wyraźnie ujawniają się w zapachu, który przyjemnie łechce mój nos. Nie dziwne, że kupiłam go ponownie i zabrałam do Polski oraz poleciłam go mojemu bratu, który był baaaardzo zadowolony.
Cheeky Cocoa
Po wgryzieniu od razu poczułam charakterystyczny smak rodzynek - słodki, odrobinę kwaskowaty - a także karmelową nutę daktyli. Istotnie dominują smak, lecz w miarę żucia świetnie zaczyna je dopełniać kakao. W połączeniu ze wspomnianymi owocami, tworzy się coś na kształt czekolady deserowej lub... brownie (choć nie jest tak treściwy czy mączny). Kolejne skojarzenie, które przyszło mi do głowy, na określenie smaku to ulubione smoothie bananowo-kakaowe. Nawet zapach przywodzi mi na myśl gorzką czekoladę :) Słodycz jest równie wysoka, lecz absolutnie mi to nie przeszkadza i na pewno następnym razem sięgnę po ten wariant.
PORÓWNANIE
Nie umiem wybrać, który wariant bardziej mi smakował. Obydwa są godne uwagi. Bardzo się cieszę, że batony są pozbawione lekko cierpkiej nuty kakao (charakterystycznej dla surowego produktu). Smakują mi znacznie bardziej niż Raw Energy Cocoa & Cocoa Beans czy Raw Energy Coconut & Cocoa ze względu na lepsze rozdrobnienie składników i wyższą jakość surowca, które przekładają się wyraźnie na smak. Niewielka gramatura bardzo przypomina mi batony nakd, ale nie jadłam jeszcze kakaowych czy kokosowych, więc nie umiem ich porównać. W każdym razie, serdecznie polecam, jeśli będziecie mieli okazję sprowadzić je do Polski :) Przy moim najbliższym pobycie w Australii narobię zapasów, z całą pewnością!
SKŁAD
Cocoa lamington: daktyle 40%, nerkowce 24%, rodzynki 14%, kokos 17%, kakao 5%Cheeky cocoa: daktyle 48%, nerkowiec 29% rodzynki 17%, kakao 6%
KALORYCZNOŚĆ:
Cocoa lamington: 465 kcal/100 g (162 kcal/baton 40 g)Cheeky cocoa: 412 kcal/100 g (144 kcal/baton 40 g)
Dostępność: Coles, Woolworth (Australia)
Cena: 2,35$ (można kupić także kilka sztuk w opakowaniu za ok. 12$)
Ocena: obydwa batony - 6/6!
Inne warianty smakowe: Banana Bread, Apple Rumble, Cocoa & Orange Tango, Cashew Crush, Berry Licious
Wpis niesponsorowany. Produkt kupiłam samodzielnie.
Widzę, ze oba batoniki są warte uwagi :) W tym kokosowym z pewnością fajne jest to, ze nie czuć w nim nieświeżego smaku kokosa :) Przyjemny zapach kokosowy, tylko dodaje walorów ;)
OdpowiedzUsuńPS Chyba zauważyłam u Ciebie literówkę " Raw Energy Cocoa & Cocoa Nibs" - najprawdopodobniej miało być "beans" ;)
Jeśli chodzi stricte o nazwę to racja - literówka. Jeśli patrzeć na angielskie znaczenie, to jest dokładnie to samo ;) ;) ;) Ale dziękuję, poprawiłam.
UsuńNie wiedziałam, że to to samo :) Dzięki Tobie dowiedziałam się czegoś nowego. Dziękuję ;)
UsuńObydwa wyglądają zachęcająco i też chyba nie umiałabym wybrać ulubieńca, a jak oceniasz je lepiej niż Raw Energy cocoa and cocoa beans to muszą być naprawdę cudowne :)
OdpowiedzUsuńByły, były i jakbym wiedziała, że są tak świetne, to bym się w nie zaopatrzyła na bogato :D
UsuńMyślę, że kakaowo-kokosowy przypadłby mi do gustu :) takie smaki lubię, więc biorę w ciemno ;)
OdpowiedzUsuńSą naprawdę wyborne :)
UsuńChyba skusiłabym się na wersję z kokosem. Jednak obu chciałabym spróbować! Naprawdę bardzo mi się one spodobały. Składy idealne. No i te nerkowce!
OdpowiedzUsuńGdyby Australia była bliżej - woow! Też bym się skusiła na ich niezłe zapasy. Dobrego nigdy za wiele.
Pozdrawiam serdecznie! :) Megly (megly.pl)
Jeśli znajdę w Europie ich smakowe odpowiedniki, to na pewno dam znać! :)
UsuńPozdrawiam również.
ale cuda, szkoda, że nie ma ich u nas:(
OdpowiedzUsuńTeż bardzo żałuję :( Ciekawa jestem, czy nakd są ich odpowiednikiem smakowym.
UsuńKurczę,ale ja bym chciała poleciec z tobą do Australii i kupic sobie takie pysznosci!(oczywiście nie tylko dla tego,kocham Australię i Nowa Zelandię,ale to osobny temat ;D) Jeszcze zjadłabym ten deser ichni lamington ;)
OdpowiedzUsuńWiem, że tam polecisz - piszę to nie pierwszy raz :D Eee, czy ja wiem? To zwykła kostka biszkoptowa w czekoladzie z wiórkami. Nie jadłam, ale nie ciągnie mnie - zdecydowanie bardziej wolałam próbować azjatyckiego i hinduskiego żarełka :)
UsuńTo ja proponuje nam razem poleciec do Australii,a potem do Japonii,Singapuru i Tajwanu! ;D
UsuńJaponia spoko, Singapur spoko, ale Tajwan wymieniam na Tajlandię, Malezję (Kuala Lumpur) lub Hong Kong :P
UsuńA mój kolega z roku leci do Korei Południowej na rok na stypendium!
Korea to tez bardzo ciekawe!Ale myślałam o Tajwanie bo tam jest miasto Tajwej i maja tam najlepsza w Azji wegańska cukiernia-Marta Dymek teraz właśnie jest tam :D Ale oczywiście Tajlandia i wyspa Phi Phi to obowiązkowy punkt! :D
UsuńJa to raczej wybieram miejsca podróży ze względu na naturę, architekturę i kulturę, ale można i ze względu na jedzenie :P
UsuńJa zazwyczaj tez i zabytki,ale akurat Tajwan tym mnie przekonał ;) nie myśl sobie ze podróżuje tylko po żarcie XD Uwiebiam zwiedzać i odpoczywać! ;)
UsuńNie no, wiem przecież - wystarczy przeczytać Twoje wpisy z podróży <3 Ile to człowiek wtedy kilometrów robi na nogach - mnie by się na co dzień nie chciało chodzić 20-30 km :P A w Londynie, Australii czy Chorwacji tyle właśnie robiłam.
Usuń:D
UsuńOba kuszą! Uwielbiam słodycze tego typu i na pewno by mi smakowały ;)
OdpowiedzUsuńNa pewno by Ci smakowały, bo lubisz "liliputy" w postaci Nakd :D
UsuńMają bardzo podobne składy - zarówno kokosowego jak i kakaowego spróbowałabym z wielką chęcią! :)
OdpowiedzUsuńPodobne, a w smaku nieco odmienne :) Niemniej jednak naprawdę są przepyszne.
UsuńJak będę w Australii (a jest to moje marzenie, które zamierzam kiedyś spełnić), to z pewnością wypróbuję te batony :D
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki, żeby Ci się udało tam polecieć! I żebyś uzbierała dodatkowy budżet na zdrowe szaleństwa na miejscu :P
UsuńŚlinię się do wersji z kokosem <3
OdpowiedzUsuńNa wspomnienie aż mnie ściska w dołku :D Jeszcze 11 miesięcy i znów będzie mój!
UsuńAle przeuroczo wyglądają! :D Zdecydowanie chciałabym spróbować, a zwłaszcza tego drugiego wariantu :)
OdpowiedzUsuńDrugiego czyli kokosowego czy kakaowego? :P
UsuńBrzmi bardzo smakowicie ❤
OdpowiedzUsuńByły przepyszne :)
UsuńAle ciekawe batoniki! No i ocena mówi sama za siebie. Jednak do Australii na razie się nie wybieramy xD
OdpowiedzUsuńWierzę, że Pandy kiedyś i do Australii migrują :P
UsuńRzeczywiście z wyglądu i składu przypominają trochę Nakd. ;)
OdpowiedzUsuńSkusiłabym się na tego kokosowego, chociaż Raw Energy zraziło mnie do batoników o takim smaku..
Ale jakbym miała wybierać ze wszystkich smaków, to wzięłabym z pewnością cocoa&orange. :)
Lata świetlne dzielą Raw Energy i Smoosh'd Bar pod względem jakości składników :) A następnym razem wezmę właśnie cocoa & orange - myślę, że do tego czasu spróbuję także nakd w tym smaku i będę mogła porównać :) Ale to za prawie rok dopiero :P
UsuńRawbarowe połączenie rodzynek, daktyli i kakao rzeczywiście przypomina brownie. Albo trufle :) Kochałabym tego batona. Choć mączność... Nie przepadam za proteinowymi wersjami surowych batonów właśnie przez nią. A mąka kokosowa nie mam pojęcia, jak się zachowuje.
OdpowiedzUsuńNie, nie, nie, to nie jest taka mączność jak w typowych raw batonach proteinowych (np. Raw Protein czy tych Paleo od MaxSport) - więc myślę, że nawet byś tego zbyt mocno nie wyczuła :)
Usuń