niedziela, 11 czerwca 2017

"No need to cheat", czyli o cheat mealu


Zastanawiałam się ostatnio nad koncepcją cheat meala. Oszukany posiłek najczęściej zjada się raz na pewien okres czasu (raz na tydzień/raz na dwa tygodnie/miesiąc) w wyznaczony dzień. Jedni wyznaczają dla niego zakres kaloryczny, inni - kompletnie nie przejmują się wartością energetyczną takiego posiłku, a po prostu go celebrują. Stosują go zarówno osoby na redukcji, na "masie", jak i zdrowo odżywiający się.
Jeszcze inni zamieniają jeden posiłek ("cheat meal") na cały dzień nieograniczonego jedzenia ("cheat day"), podczas którego potrafią kilkukrotnie przewyższyć swoje zapotrzebowanie energetyczne. Ale, ale - co o tym sądzę? Czy stosuję? O tym - w dalszej części wpisu :)

CZY STOSUJĘ CHEAT MEAL?

Nie stosuję typowego cheat meal'a. Nie mam wyznaczonego dnia, podczas którego pozwalam sobie na zjedzenie czegoś mniej zdrowego. Nie mam "słodkiej soboty" czy "pizzowego piątku". Dlaczego?

REGULARNOŚĆ CHEAT MEAL
Taka ustalona regularność cheat meala z jednej strony może być pomocna w "oczyszczeniu" innych dni z kalorycznych produktów. Zjedzenie czegoś "grzesznego" pozwala wyładować napięcie, związane z prowadzeniem zdrowego trybu życia i poczucia wiecznej rezygnacji z czegoś, co do tej pory lubiliśmy, a nie wpisuje się w kanony zdrowej diety. Nie powoduje, że staje się ona czymś frustrującym.
Z drugiej strony, jak sobie pomyślę, że miałabym oczekiwać cały tydzień na ten jeden jedyny kawałek ciasta - to jakieś napięcie we mnie powstaje. Prawdopodobnie myślałabym cały ten czas o tym, że za tyle i tyle przyjdzie mi zjeść coś "zakazanego". Stwarza to świetne okoliczności do budowy niezdrowej relacji z jedzeniem.
Ponadto, sprawia, że wtłaczamy swoje życie w ograniczające ramy, co może mieć przełożenie na relacje z innymi ludźmi oraz nasz komfort psychiczny. Niektórzy doprowadzają do sytuacji, że w swoje urodziny nie zjedzą kawałka ciasta, bo to przecież nie jest ten dzień, w który można "cheatować". Dla mnie to absurd.

CZY CAŁKOWICIE ZREZYGNOWAĆ Z CHEAT MEAL'A?
Oczywiście, że nie! W całej idei cheat meala neguję jedynie tę regularność. Myślę, że lepiej zdać się na własną intuicję, rozsądek i silną wolę. Bo właśnie ta ostatnia jest tutaj kluczowa - przy nieregularnych cheat mealach trzeba być dość mocno asertywnym, by odmawiać częstych propozycji odnośnie pójścia na burgera czy szarlotkę. Raz na jakiś czas można zjeść coś niezdrowego - i jest to jak najbardziej naturalne. Dla przykładu - w sobotę był mały grill i zjadłam wtedy kiełbasę - ale jedną. I duuużo warzyw. W niedzielę odmówiłam już sernika na zimno, bo nie miałam ochoty i też kierowałam się zdrowym rozsądkiem - "Co za dużo, to nie zdrowo" ;) Ale w swoje imieniny i urodziny jadam tort (przepyszny z bitą śmietaną i truskawkami - bo "czerwcowa" ze mnie dziewczyna ;)), a mamy rosołu na wiejskiej kurze nigdy nie odmówię :)
CHEAT MEAL VS. CHEAT DAY A ZABURZENIA ODŻYWIANIA
Jak wspomniałam we wstępie, niektórzy stosują tzw. cheat day, podczas którego cały dzień jedzą to, na co mają ochotę - i nie musi wpisywać się to w makro, konkretną kaloryczność czy ogólnie pojęte zdrowe odżywianie. O ile ktoś zna umiar, jest na masie i jest dość aktywny fizycznie - to nie widzę problemu - o tyle często może się to przeradzać w kompulsywne napady jedzenia, zwłaszcza, jeśli w inne dni jesteśmy na dużym deficycie kalorycznym. Nasz metabolizm szaleje. Organizm, który często w inne dni bywa wygłodniały, przestaje mieć hamulce (a właściwie to przestaje ich używać) i człowiek czyści wszystko, co spotka na swojej drodze. Stąd prosta droga do kompulsywnych napadów jedzenia, bulimii, wyrzutów sumienia i - zaburzeń odżywiania. Większość guru sfery fitness odchodzi od idei "cheat day" - jeśli to ma być dla kogoś argumentem (a nie jest nim mój wywód ;)), to warto zagłębić się w ich opinie.

DLA KOGO CHEAT MEAL?
Dla wszystkich :) Zarówno dla osób na masie, redukcji jak i zwykłym, zdrowym odżywianiu. Jednak wymaga ROZSĄDKU, UMIARU i SILNEJ WOLI, a także w pełni zdrowej relacji z jedzeniem. Jeśli nie posiadasz któregoś z wcześniej wymienionych - pracuj nad swoim charakterem i na razie unikaj ewentualnych "zapalników". Pamiętaj jednak, że zdrowe odżywianie to także miejsce na bożonarodzeniowy piernik oraz wyśmienite pierogi ruskie Twojej mamy :)

A jakie jest Wasze podejście do cheat mealów? Stosujecie?

21 komentarzy:

  1. Typowych cheat mealów, podobnie jak Ty, nie stosuję (także nie wyobrażam sobie czekać tydzień na dozwolony kawałek ciasta czy batona :D) i gdy natrafi mi się okazja to nie unikam niezdrowego jedzenia, które lubię (bo na pewno nie zjadłabym czegoś nielubianego tylko dlatego, że cheat meal time nastał i trzeba się objeść ;) Jak na pewno wiesz, niezdrowe słodycze jem w weekendy na podwieczorek, niekiedy w sporych ilościach, przez co w tygodniu nawet o nich nie myślę - zazwyczaj mam dosyć cukru na kolejny tydzień, a do chipsów czy słonych przekąsek, podobnie jak gotowych dań obiadowych w ogóle mnie nie ciągnie, więc nietrudno utrzymać mi w miarę zdrową dietę w tygodniu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O właśnie - też nie wyobrażam sobie zjeść cheat meala tylko dlatego, że nadeszła jego pora i w ramach niego zjeść coś, na co nie mam ochoty lub czego nie lubię :/
      Twoja dieta jest bardzo wyważona i myślę, że może spokojnie stanowić wzór dla innych :)

      Usuń
  2. Ja nie stosuję cheat meal :) Bardzo by mnie stresowało jakbym miała czekać kilka dni na zjedzenie czegoś na co mam ochotę teraz, pewnie cały czas bym tylko o tym myślała, że nie mogę kiedy chcę ;) Może jest to i dobry pomysł, ale u mnie na pewno by się nie sprawdziło. Ja stosuję zasadę taką, że jem wszystko, ale z umiarem i rozsądkiem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie - grunt to wyważenie i równowaga :) Nie można przesadzać w żadną stronę, a życie nie kręci się tylko wokół jedzenia :)

      Usuń
  3. Nie stosuję cheatów, też nie widzę w nich sensu. Jeśli najdzie mnie na coś ochota, to po prostu jem. Czasem coś mniej zdrowszego zjem trzy razu w ciągu tygodnia, czasem raz na dwa tygodnie i według mnie to jest najlepsza opcja. Trzeba umieć słuchać swojego organizmu. Pamiętam jak jakiś czas temu (ok. 2 lata temu) robiłam cheaty co tydzień, ale polegały na tym, że jadłam jedno ciastko i nic więcej. A nawet i wtedy przez to jeszcze bardziej zmniejszałam kaloryczność w ciągu całego dnia, chociaż wtedy jadłam przerażająco mało. Ale ani z tego pożytku nie miałam, ani przyjemności.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O słuchaniu organizmu także będzie niebawem wpis, bo to jest dość kontrowersyjne sformułowanie i często niewłaściwie rozumiane :P
      Cieszę się, że znalazłaś odpowiedni balans między zdrowym odżywianiem i przyjemnością z jedzenia :)

      Usuń
  4. Bardzo mądry wpis!Ja rownież nie stosuje takiego czegoś jak ,,cheat meal,, zaplanowany,czesto jest tak ze spontanicznie idę z koleżanka na lody czy z rodzina,tak jak właśnie zrobiłam pół godziny temu i spontanicznie poszliśmy na lody do Bosko :) Gorzej gdy takie jednorazowe słodycz zmieni sie w objedzenie sie ,ale dzisiaj tak nie będzie,obiecuje ! Dam dzisiaj radę i nie będzie napadu! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też za mną chodziły lody od Bosko, ale nie miałam za bardzo czasu, żeby tam się wybrać :D Jak się uporam w tym tygodniu z 3 egzaminami i wrócę na dwa tygodnie do Lublina (wakacje spędzam w Wawie), to wtedy na pewno je zaliczę :)
      Trzymam za Ciebie mocno kciuki <3 Dasz radę! :D

      Usuń
    2. Dałam radę,pierwszy raz od dawna nie zjadłam nic więcej!Bo wiesz jak to było,jak zaczynałam to bie było końca...a teraz tak nie bylo,potem jadłam zdrowo obiad i kolacje :)

      Usuń
    3. Brawo!!! <3 I to jest Twój wzór - tak powinno być zawsze :D A przynajmniej w większości przypadków ;)

      Usuń
  5. na szczęście nie lubię takich niezdrowych mocno rzeczy- gotowe dania, czipsy, pizza itp. Ale jak mam ochotę na coś to jem- mówię tu o lodach czy czekoladowym batoniku :) Oczywiście wszystko z umiarem ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie - grunt to urozmaicenie (i nie mam na myśli urozmaicenia typu - śniadanie hot dog, obiad hamburger, podwieczorek - ciasto czekoladowe, a na kolację pizza :D) i umiar.

      Usuń
  6. Stosujemy cheat meale ale bez typowej regularności. Przeważnie jest to niedziela lub sobota gdy reszta tygodnia jest po prostu zwyczajna i bez problemu jadłyśmy zdrowo. Jednak bywają sytuacje odstępujące od normy, które nas zaskakują albo są zaplanowane. Przykładowo, we wtorek mamy ostatni egzamin przed obroną a naszą tradycją jest niezdrowy, wypasiony deser po takim egzaminie. Robiłyśmy tak po każdym skończonym roku studiów :P Dlatego nie przenosimy tego oszukanego posiłku na weekend tylko będziemy się nim raczyć w środku tygodnia i nie mamy z tym najmniejszego problemu... najwyżej trening będzie hardkorowy xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzień święty święcić, a co! :D Z tym hardkorowym treningiem też trzeba uważać, bo to u niektórych może pójść w kompensację (mam na myśli osoby z ED), ale racja - jak sobie człowiek trochę poje, to niech się porusza, a nie zalega przed TV :D Byleby głowa była wolna od wyrzutów sumienia i zadręczających myśli.

      Usuń
  7. Nie stosuję cheat mealu i też mnie nie ciągnie do niezdrowego jedzenia. Chyba nie jestem jeszcze na to gotowa i wiem, że pewnie miałabym po nim wyrzuty sumienia. Musi mnie naprawdę wziąć wielkie ochota, żeby się na coś skusić. Chociaż prawdziwego, śląskiego kołacza z makiem nie odmówię :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że przyjdzie taki czas, że nie będziesz czuć wyrzutów sumienia w związku z jedzeniem :) To wymaga pracy i małych kroczków, zachowania umiaru i rozsądku. Cholernie ciężka to praca, ale warto uwolnić głowę od takiego myślenia :)

      Usuń
    2. Pewnie :) uważam, że nie ma sensu robić coś na siłę. Na wszystko przyjdzie czas. Najważniejsze to czuć się dobrze z tym co jest :)

      Usuń
  8. Cheat meal... no właśnie...
    Ja jednak nie jestem jego fanką, bo nie umiem skończyć na jednym oszukanym posiłku i zwykle ciągnie to potem za sobą lawinę odstępstw od czystej diety.
    Zresztą nie dla każdego cheaty są wskazane. Np. osoby cierpiące na choroby autoimmunizacyjne w tym np. insulinooporność powinny się od cheatów trzymać z daleka (zwłaszcza tych zawierających wiele węglowodanów).
    Pozdrawiam serdecznie! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O właśnie, słuszna uwaga jeśli chodzi o cheat meal u osób z zaburzeniami gospodarki węglowodanowej (to się tyczy insulinooporności, hipoglikemii reaktywnej, cukrzycy...), ale także z zaburzeniami hormonalnymi (nagłe wyrzuty insuliny są skorelowane z powstawaniem androgenów - testosteronu chociażby).
      Pozdrawiam również! :)

      Usuń
  9. Zawsze mi śmierdział temat cheatów - czy to posiłkowych, czy całodniowych. Powinno się jeść z głową, a nie cały miesiąc/tydzień żyć, niecierpliwie czekając na jeden dzień. Zresztą wiesz, jak ja się odżywiam. Nie chciałabym rzucać słodyczy. A gdyby zdarzyła mi się pizza, wtedy wafel wypada. Coś za coś, ale - powtórzę - z głową.

    Bardzo fajny i wartościowy wpis! Znów uważam, że powinnaś udostępnić.

    PS Tylko meal odmienia się bez apostrofu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Staram się w tym wszystkim nie zatracić i pokazywać, że bycie fit i zdrowe odżywianie to nie musi być "chwilowa zajawka", ale przemyślany sposób na życie :) Jak się dorobię facebookowego fanpage'a, to będę udostępniać :)

      Ach, poprawię zaraz. Dzięki :*

      Usuń