Dwa dzisiaj recenzowane wegańskie batony musiały swoje "odleżeć", zanim doczekały się degustacji. Odległy termin ważności i spore zapasy (które magicznym trafem ostatnio stopniały) sprawiły, że niecałe pół roku po ich zakupieniu mogę je Wam przybliżyć. Jakiś czas temu recenzowałam Berry Cheeky, jednak dzisiejsze batony należą do odmiennych serii. Berry Cheeky to seria z płatkami owsianymi, Cocoa Delight - to zwykła daktylowo-orzechowa, natomiast Strawberry Crunch - daktylowa z chrupkami.
WYGLĄD
Cocoa Delight
Opakowanie utrzymane jest w brązowych barwach o różnym stopniu intensywności, które z całą pewnością nawiązują do głównej nuty smakowej. Z lewej strony widzimy rysunek ziarna kakaowca, a prawa strona informuje nas o pozbawieniu produktu glutenu, pszenicy i nabiału.
Po wyjęciu z opakowania, moim oczom ukazała się mała sztabka w ciemnobrązowym kolorze. Jest zwarta, choć pod naciskiem palców delikatnie się odkształca. Pachnie mocno kakaowo, a właściwie - czekoladowo, z delikatną nutą wanilii (?). Zdecydowanie przypomina mi intensywnie czekoladowe brownie, a zapach ciasta z każdą chwilą nabiera na intensywności. Jeszcze nie spotkałam się z batonem, którego aromat tak dobrze odzwierciedlał zapach murzynka.
Strawberry Crunch
Czerwone opakowanie upstrzone jest delikatnymi, różowawymi plamkami, które przypominają pesteczki trusawek. Rysunek owoców znajduje się po lewej stronie, prawa zaś informuje nas, iż ponownie mamy do czynienia z produktem bezglutenowym, beznabiałowym i bez dodatku pszenicy. Dodatkowo zawiera 18% białka.
Gdy wyjmuję batona z papierka, okazuje się, że wyglądem nie odbiega od znanych nam daktylowych ulepków. Karmelowa masa wzbogacona jest o jaśniejsze plamki chrupków i orzechów. Jest zdecydowanie twardszy i bardziej zwarty niż Cocoa Delight. Zapach jest wyraźnie truskawkowy, ale... sztuczny. Nie jest to aromat świeżych owoców, lecz sztucznych żelek, herbatek owocowych instant lub jogurtów o smaku truskawek. Bardzo mocno przypomina mi recenzowanego już batona Sante Jazzy Bites. W przekroju widać, że wypełniony jest chrupkami sojowymi.
SMAK
Cocoa Delight
Wgryzienie się nie sprawiło problemu, a konsystencja okazała się być idealna do życia i dość treściwa. W połączeniu z aromatem kakao, przypomniała mi nieco zakalec w brownie. Po chwili jednak ujawniła się subtelnie kwaśna nuta rodzynek, jednak to kakao dominowało całość. Gładkość konsystencji i pewną plastyczność zapewniały drobno zmielone nerkowce, które dostarczały także maślanej nuty. Całość była słodka, ale ze względu na gorycz kakao - nieprzesadzona i idealnie wyważona. To chyba najlepszy, kakaowy baton, jaki miałam okazję jeść!
Strawberry Crunch
Od razu po wgryzieniu się moje zęby napotkały na chrupki sojowe. Właściwie, znacznie lepszym określeniem byłoby "ciastka sojowe" ze względu na chrupkość i kruchość, która towarzyszyła podczas konsumpcji. Niewątpliwie ogromnym atutem jest fakt, że nie nasiąknęły wilgocią bakaliowych dodatków. Od razu ujawnia się aromat truskawkowy, który skojarzył mi się z gumami rozpuszczalnymi typu Mamba czy Frutella, a z prawdziwym owocem niewiele miał wspólnego. Pod koniec wyczuwam także drobno zmielone orzechy, jednak ulegają pod naporem silnego pseudoowocowego aromatu. Słodycz jest wysoka - znacznie wyższa niż w Cocoa Delight - więc po chwili mam dość. Dobry baton, ze względu na chrupkie elementy, ale aromat - zdecydowanie do poprawki.
SKŁAD
- Cocoa delight: daktyle 48%, orzechy nerkowca 29%, rodzynki 17%, kakao 6%, naturalny aromat
- Strawberry Crunch: daktyle 43%, chrupki sojowe 17% (soja, skrobia z tapioki, sól), orzechy nerkowca 17%, rodzynki 17%, sok jabłkowy z koncentratu 4%, truskawki 2%, naturalny aromat
KALORYCZNOŚĆ:
- Cocoa delight: 386 kcal/100 g (135 kcal/baton 35 g)
- Strawberry Crunch: 357 kcal/100 g (125 kcal/baton 35 g)
CENA: 4,35 zł/szt.
DOSTĘPNOŚĆ: Carrefour, E. Leclerc, sklepy ze zdrową żywnością
OCENA
- Cocoa delight: 7!/6
- Strawberry Crunch: 5-/6
INNE WARIANTY SMAKOWE: cocoa orange, cashew cookie, rhubarb & custard, ginger bread, cocoa mint, pecan pie, bakewell tart
Wpis niesponsorowany. Produkt kupiłam samodzielnie.
Dlaczego tych batoników nie ma w moim mieście.... tego kakaowego kupiłabym z przyjemnością :)
OdpowiedzUsuńZawsze można zrobić większe zakupy przez Internet :)
UsuńTakich zakupów to raczej nie robię ale może kiedys bedzie okazja :) Nazwę batonika zapisałam abym go pamiętała ;) Dziękuję za polecenie i recenzję ;)
UsuńObydwa zapewne by mi smakowały :)
OdpowiedzUsuńJadłam jednego batona Nakd właśnie z chrupkami sojowymi i bardzo mi smakował, ale ten z kakao wydaje się być pyszniejszy :)
Oj tak - ten kakaowy na pewno trafiłby w Twój gust :D
UsuńJadłam obydwa i właśnie kakaowy skradł moje serce,i jeszcze cashew cookie kocham :D
OdpowiedzUsuńAle to nie był najlepszy mój kakaowy Raw baton,najlepszy dla mnie jest kakaowy Raw Energy <3
Cashew cookie mam w zapasach i będę niedługo testować :D Nie mogę się doczekać! A ten kakaowy był przeeeepyszny. Raw Energy się do niego nie umywa, ale może muszę jeszcze raz spróbować :P
UsuńHahha,przekonałas i kupiłam cocoa delight ;D Kupie jeszvze Raw Energy i zrobię sobie porównanie z ciekawosci :D
UsuńI narobiłas mi smaka znowu na Cashew Cookie przez te recenzje w ogóle,a Nakdow dawno nie jadłam-tez muszę kupic :D
Jadłam właśnie cashew cookie i nie wiem, w czym zachwyt w sumie :P Efektu wow nie było. Cocoa delight o wieeele lepszy :)
UsuńJa zdaję sobie sprawę z tego, że ten kakaowy jest obłędny. Jednak ostatnio totalnie mi się przyjadły kakaowe raw bary.
OdpowiedzUsuńZa to ta truskawka... wyciągnęłabym po nią swoje łapki.
Batony Nakd znam i jak kupuję je stacjonarnie to są baaardzo drogie, stąd też rzadko je jadam. Ale do truskawki bym się przymierzyła z chęcią.
Pozdrowionka! :)
Kakao jest "cięższe" w smaku i pewnie na letnie dni lepiej sprawdzają się owocowe smaki :) Ale fakt, ich cena w stosunku do gramatury powala (choć w jednej sieciówce w Warszawie to już w ogóle przesadzają - 7,50 zł/sztuka :O).
UsuńPozdrawiam również!
Chętnie zjadłabym ten truskawkowy - jestem truskawkoholiczką ;)
OdpowiedzUsuńNo tu mi ten sztuczny aromat przeszkadzał, który zakłócał ten pełny, naturalny smak truskawki :)
UsuńOba jadłam i oba uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńCieszę się :)
UsuńJeszcze nie jadłam batoników nakd, ale pewnie bardzo by mi smakowały ;)
OdpowiedzUsuńO, naprawdę? :D No to czas upolować!
UsuńWyglądają pysznie, choć cena niestety odstrasza.
OdpowiedzUsuńSą batoniki droższe i tańsze - staram się pokazać różne przekroje, a każdy może wybrać stosownie do swojego budżetu :)
UsuńZdecydowanie nie dla mnie chociaż lubię takie przekąski to wybieram zawsze te które w składzie na pierwszym miejscu mają inny dodatek niż daktyle że względu na niską tolerancję na słodkie. Te ż dobrej kalorii mi odpowiadają najbardziej :) jeśli istnieją jakieś inne batony z pestkami na czele a nie daktylami to proszę o sprawdzenie jakie warto kupić ;)
OdpowiedzUsuńAle przecież Dobra Kaloria też bazuje właśnie na daktylach i moim zdaniem są to jedne ze słodszych batoników :D
UsuńLifebary są bardzo obfite w orzechy i pestki (nie znam bardziej "najeżonych" daktylowo-orzechowych batonów), przez co ich słodycz nie jest zbyt wysoka. Batony Warszawskie także tutaj się zaliczają. Kupowałam kiedyś takie batony na bazie pestek i orzechów, które były połączone miodem, ale nazwa wypadła mi z głowy - nie były to Nicsy, tylko inne. Postaram się kupić w najbliższym czasie i dam Ci znać :)
Mam w zapasach truskawkowy i ta mamba mnie zachęciła jeszcze bardziej :D
OdpowiedzUsuńNo to czekam na recenzję :D
UsuńU mnie tez tak niektóre pyszności czekają. Doszło do tego, ze jem je zgodnie ze zbliżającym się terminem ważności. Z tych postawiłabym na Cocoa Delight,a zamiast truskawki wybrałabym któregoś orzechowego z wymienionych przez Ciebie.
OdpowiedzUsuńJa już wykończyłam swoje zapasy i jem według chęci, a ciężko się zdecydować, jak mam tyle różnych smaków do testowania :D
UsuńZaśliniłam się na myśl o wersji kakaowej :)
OdpowiedzUsuńOj i ja też - czas go kupić ponownie :D
UsuńNajlepszy kakaowy baton? To teraz ja też chcę.
OdpowiedzUsuńPS Na pewno nie musiały odleżeć tyle, co moje biedactwa... :P Skrajne przypadki... nie, nawet nie skrajne. WIĘKSZOŚĆ czeka rok (naprawdę). Lody ponad. Suszki typu budyń nawet trzy ;)
TAK! Zdecydowanie, musisz go spróbować. Dla mnie rewelacja.
UsuńPS: Lody leżą ponad rok? Dużą masz zamrażarkę? :D O rety, chyba by mi gały wyszły z orbity, jakbym zobaczyła Twoje zapasy i nie mogłabym się zdecydować, co spróbować najpierw :D
Z tych dwóch miałyśmy tylko truskawkowy zdaje się i smakował nam :) W tamtym czasie miałyśmy chęć na truskawki i on nas zaspokoił choć trochę xD
OdpowiedzUsuńPamiętam Waszą recenzję :) Truskawkowy jest na maksa, ale podkręca to sztuczny, taki właśnie "mambowy" aromat, który nie każdemu może odpowiadać :)
Usuń