Bakalland dalej zaskakuje swoim rozpoznaniem rynku i produktami dostosowanymi do panujących, bezcukrowych trendów. Tym razem przychodzę z recenzją batoników dla dzieci, które odpowiadają Cini Minis oraz Nesquickom - tyle, że nie zawierają cukru, syropu glukozowo-fruktozowego oraz utwardzonego tłuszczu (choć tłuszcz palmowy też super rozwiązaniem nie jest). Dostałam je na dziale ze zwykłymi batonami (nie na eko żywności), więc jeszcze lepiej, że realnie stają się alternatywą dla słodyczy leżących obok. A jak wypadły smakowo?
Zarówno wersja jabłkowo-cynamonowa jak i kakaowa odznacza się kolorową grafiką. Z prawej strony umieszczono stwora-żarłoka z trzema oczami i dużą paszczęką (czyżby miał nieograniczony apetyt?), w którą ładuje batona. Dookoła niego latają chrupki zbożowe. Wariant jabłkowo-cynamonowy ma tło mleczno-pomarańczowe, a kakaowy - mleczno-brązowe.
Po wyjęciu z opakowania okazało się, że obydwa batony podlane były mleczną masą imitującą białą czekoladę. Jest ona charakterystyczna dla batonów typu musli - jest lekko proszkowa i nieco tłuściutka, bardzo łatwo się topi i jest dość słodka. Stanowi cienką warstwę.
Wariant kakaowy pachnie słodko-kakaowo, typowo Nesquickowo. Nie odnajdziemy tutaj intensywnego zapachu kakao, a taką mleczność. Chrupki to małe, brązowe kulki pokryte błyszczącym, maltitolowym, lekko lepkim syropem.
Wersja jabłkowo-cynamonowa podobnie sklejona jest syropem słodzikowym, a w strukturze gdzieniegdzie między płatkami przebija suszone jabłko - aczkolwiek jest go bardzo mało. Pachnie nieco jak Cini minis, nie wyczuwam jednak ani pikanterii, ani nuty owocowej. Obydwa batony bardzo łatwo ulegają odkształceniom.
Smak
Ze względu na niespójną strukturę, wgryzienie się nie będzie stanowiło problemu dla maluchów. Płatki w obydwu wariantach chrupią, ale bardzo delikatnie - wydaje mi się, że naciągnęły lekko wilgoci od syropu. Ten okazał się mniej słodki w stosunku do mlecznej polewy (i od razu podziękowałam, że stanowiła tak nikłą warstwę). Wersja kakaowa jest wyraźnie Nesquickowa - podobnie jak w zapachu, tak i w smaku nie wyczuwam goryczy kakao, a łagodne oblicze z lekko czekoladową, mleczną nutą. Słodycz jest zdecydowanie niższa niż znanych batonów. Wersja jabłkowo-cynamonowa mogłaby się równie dobrze nazywać cynamonową, bowiem niezależnie od tego, jak usilnie próbuję wyczuć owoc - nie udaje mi się to. Płatki noszą jednak znamię Cini Minis (choć od oryginału daleko odbiegają) i są zdecydowanie słodsze niż wariant kakaowy. Całe szczęście, pozbawiono ich pikanterii charakterystycznej dla korzennej przyprawy
Podsumowując, chyba bardziej zasmakował mi wariant kakao & mleko, aczkolwiek obydwa batony są warte uwagi. Gdyby skład był lepszy - zapewne na stałe zagościłyby w moim menu. Szkoda, że ten odbiega od wersji przygotowanej dla dorosłych - a to o najmłodszych powinno się dbać najbardziej.
Choć niewątpliwą zaletą jest pozbawienie batonów cukru, syropu glukozowo-fruktozowego oraz utwardzonego tłuszczu.
Skład:
- Kakao & Mleko: maltitole, składniki zbożowe (mąka kukurydziana, kaszka kukurydziana, mąka pszenna, otręby pszenne, mąka ryżowa), polewa o smaku białej czekolady 15% (substancja słodząca: maltitole, olej palmowy, mleko odtłuszczone w proszku, serwatka w proszku, lecytyny, aromaty), maltodekstryna, kakao w proszku o obniżonej zawartości tłuszczu 3,2%, mleko odtłuszczone w proszku 3,1%, olej palmowy, sól aromat, substancja utrzymująca wilgoć: sorbitole, lecytyny
- Jabłko & Cynamon: maltitole, składniki zbożowe (mąka pszenna, mąka ryżowa, kaszka kukurydziana, otręby pszenne), polewa o smaku białej czekolady 15% (substancja słodząca: maltitole, olej palmowy, mleko odtłuszczone w proszku, serwatka w proszku, lecytyny, aromaty), maltodekstryna, jabłko suszone kawałki 4,7%, mleko odtłuszczone w proszku, olej palmowy, sól aromat, substancja utrzymująca wilgoć: sorbitole, lecytyny, cynamon, koncentrat soku cytrynowego
Kaloryczność: 415 kcal/100 g (100 kcal/baton 25 g)
Cena: 1,50 zł
Dostępność: Carrefour
Ocena: obydwa 3.5/6
Wpis niesponsorowany. Produkt kupiłam samodzielnie.
Pierwszy raz widzę je na oczy ale to nie są batoniki w moim typie ;)
OdpowiedzUsuńA ja je widzę w coraz większej liczbie sklepów, dlatego uznałam, że to dobry moment na recenzję :)
UsuńRecenzja to świetny pomysł i wybrałaś świetny moment - te batoniki to chyba taka nowość :)
UsuńTak, nowość :) Wysłałam też link do Bakallandu, żeby mogli poznać opinię i troszkę jeszcze popracować nad składem ;)
UsuńNie przepadam za takimi ulepkami, a i skład nie wskazuje, abym miała je sama z siebie kupić. Kiedyś lubiłam te wszystkie ulepki w stylu Nesquik czy cini minis, a teraz z niezdrowych batoników wolę inne. Lepiej zjeść kinder bueano niż takie pseudo zdrowe coś :D
OdpowiedzUsuńJak grzeszyć, to smacznie :D Raz, a dobrze!
UsuńSmakowow pasowałby mi jeden i drugi wariant, ale tak jak napisałaś - skład. Ten pozostawia troszkę do życzenia.
OdpowiedzUsuńSwojemu dziecku bym chyba nie kupiła - wolałabym postawić na Batona Warszawskiego lub różne daktylowe smakołyki ;)
UsuńTęsknie za takimi batonikami Nesquicka czy cini minis,...niedługo,Prwnie po powrocie z wakacji,spróbuje je dorwać ;)
OdpowiedzUsuńSą dość łatwo dostępne (Widziałam je w Carrefourze i Rossmannach), więc nie powinnaś mieć problemu ;)
UsuńMnie od razu odstraszył skład tych batonów. To akurat już nie moja bajka, choć przyznam, że wyglądają dość ciekawie.
OdpowiedzUsuńOlej palmowy i maltodekstryna to nie są najlepsze składniki :( Choć brawa za maltitol zamiast cukru.
UsuńNa ten jabłkowy na pewno się skuszę :)
OdpowiedzUsuńCzekam na recenzję :)
UsuńWidziałam je w sklepie i na pewno się skuszę, zawsze lubiłam te batoniki zrobione z płatków :)
OdpowiedzUsuńTeż je lubiłam, choć jakoś często nie kupowałam - wolałam czekoladę ;)
UsuńJadłam wersję kakaowa. Tzn posmakowałam a resztę oddałam mamie ... jakoś mi nie potrzedł jak już to jednak wolę nesquika ale zdecydowanie bardziej jestem skłonna zjeść batonik orzechowy milki
OdpowiedzUsuńPróbowałam tego orzechowego Milki (Nussini, tak?) i dobry, ale jakoś i tak oddałam tacie :P Skoro wersja kakaowa Ci nie podeszła, to za jabłkowego też się nie bierz ;)
UsuńNie nie wafle baton niemiecki z prażonymi orzechami laskowymi :) dali do netto okazjonalnie w Polsce takich nie ma :(
UsuńBaton z orzechami? Och, to musiało być pycha :D A Netto ma fajną ofertę - jaka szkoda, że w Lublinie ani w mojej okolicy w Warszawie go nie ma, nigdy tam nie byłam :/
UsuńNie miałam okazji jeszcze testować tych batoników od BA.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawe propozycje. Przynajmniej wizualnie ;)
Gdzieś już widziałam podobne batony ;)
Smak - na pewno musiałabym przetestować :)
Nie wiedziałam, że BA ma aż tyle nowości.
Pozdrowionka :)
Ja je teraz niemal wszędzie widuję :P
UsuńDla mnie nie są warte uwagi. Skład w ogóle nie zachęca. Podsumowując - nie ma tu nic dobrego :( Ale, co kto lubi :)
OdpowiedzUsuńKażdy ma wybór - grunt, żeby był świadomy ;)
Usuńwidziałam je wczoraj,ale nie lubię takich batonów :)
OdpowiedzUsuńLepiej dla Ciebie :D
UsuńOstatnio jak pisałam recenzję i wspominałam o batonikach Nesquik to pomyślałam sobie ,,szkoda, że nie ma takiej wersji bez cukru", a tu proszę! :D No tak, skład odbiega jeszcze od ideału ale jak widać nie jest źle ;) Plus dla nich, że batoniki nie mają wygórowanej ceny i na połowie opakowania nie widnieje napis ZDROWE, BEZ CUKRU :D Chociaż tak przyzwyczaiłam się do takich napisów w słodyczach tego typu, że na te batoniki pewnie nie zwróciłabym uwagi ;)
OdpowiedzUsuńTeż nie zwróciłabym uwagi, ale wypatrzyłam je w Internecie chyba najpierw, a potem szukałam w sklepie :D Może są świadomi tego, że wyeliminowanie cukru to dopiero początek w uzdrawianiu asortymentu ;)
UsuńKocham cynamon i nawet nie przeszkadza mi fakt braku jabłka w drugim batoniku. Strukturę zdają się mieć zacną, smaki też. Może kiedyś kupię, ale najpierw musiałabym wrzucić na bloga klasyczne batoniki od Nestle. Dawniej był taki plan, acz wiesz, kolejki i te sprawy ;)
OdpowiedzUsuńSzczerze to mnie też brak jabłka nie przeszkadza :D Rozumiem, rozumiem - możesz kupić, władować do kolejki i jak przyjdzie termin, to się ich pozbyć. Choć w sumie, nie będę namawiać Cię na powiększenie zapasów :D
UsuńA wiesz, że czasem tak robię? Kupuję coś, na co bardzo miałam ochotę, a potem upycham w kolejce i czekam na końcówkę terminu. Wtedy wiem, że choć późno, zjem to na pewno. Jeśli nie kupię - nie zjem wcale.
UsuńI słusznie, bo potem możesz żałować, że pojawił się produkt, a go nie spróbowałaś, bo wycofali ;) Dlatego i ja zaczęłam do swojej diety wprowadzać zwykłe słodycze. Kupuję, wezmę gryza, a resztę upycham tacie :D Ale przynajmniej nic mnie nie omija. A mój tata ma świetny metabolizm i jest szczupły :P
Usuń