Po tym, jak Zuzia zachwalała ten wariant smakowy batonów nakd, długo biłam się z myślami, czy faktycznie warto wydawać te niespełna 5 zł za kombinację daktyli i nerkowców. Ale postanowiłam nie zamykać się na róże wersje i w ten oto sposób baton trafił w moje ręce - kontynuując tym samym wielki test upolowanych ulepków, które widzieliście w moim haulu.
Wygląd
Bardzo urzeka mnie błękitny kolor opakowania, który rewelacyjnie komponuje się z jaśniutkim, lekko maślanym odcieniem nerkowców, uwidocznionych z lewej strony. Błękit kojarzy mi się z lazurową wodą, niebem, latem i wakacjami, więc idealnie wpasowałam się w porę degustacji :) Na środku umieszczono nazwę, a z prawej strony informację o braku glutenu, pszenicy i nabiału, dzięki czemu produkt jest idealny dla osób z celiakią, nietolerancją glutenu i laktozy, a także na diecie wegańskiej i paleo.
Po wyjęciu z opakowania mam do czynienia z brązową bryłką, obficie upstrzoną jasnymi plamkami nerkowców. Naprawdę jest ich sporo! Jak się później okazuje, są obecne także i w przekroju. Jest bardzo miękki i plastyczny, łatwo odkształca się pod wpływem nacisku. Nie pachnie niczym szczególnym - wyczuwam jedynie daktyle.
Smak
Zęby bardzo łatwo zatapiają się w bakaliową masę. Od razu wyczuwam daktyle, które nie są wyschnięte. To właśnie one dodają karmelowego smaku i słodyczy. Co chwila napotykam na drobne kawałki nerkowców - świeżych, maślanych i lekko słodkich. Mam wrażenie, jakbym jadła zblendowane daktyle z masłem nerkowcowym w wersji crunchy. Myślę, że orzechy nadają całej masie odrobinę mlecznego smaku - ale możliwe, że jest to autosugestia. Całość... smaczna, ale bez efektu wow. Nic mnie tutaj nie zaskoczyło i - choć dziękuję Zuzi za polecenie - to raczej nie będę do niego wracać. Równie dobrze można kupić nerkowce i daktyle, i je zjeść - uprzednio blendując.
Kaloryczność: 410 kcal/100 g (144 kcal/baton 35 g)
Cena: 4-5 zł
Dostępność: E. Leclerc, sklepy ze zdrową żywnością
Ocena: 4/6
Inne warianty smakowe: cocoa delight, cocoa coconut, lemon drizzle, berry delight, bakewell tart, cocoa orange, caffe mocha, ginger bread, pecan pie, rhubarb & custard, peanut delight
Wpis niesponsorowany. Produkt kupiłam samodzielnie.
JUż wiem, że to nie jest batonik w moim guście ;)
OdpowiedzUsuńKażdy inaczej odczuwa smaki, ale moim zdaniem równie dobrze można kupić daktyle i nerkowce - wyjdzie na to samo ;)
UsuńWygląda zachęcająco, ale nie na tyle żebym szukała go w sklepach. Daktyle i nerkowce jem prawie codziennie, a ostatnio daktyle nadziewam masłem z nerkowców - prawie jak baton :))
OdpowiedzUsuńMyślę, że nawet lepsze, bo masło jest bardziej kremowe :) Swoją drogą, muszę kupić znowu masło z nerkowców - generalnie mam ochotę na nerkowcowe, migdałowe i laskowe (którego nie jadłam) :D
UsuńSpróbuj nerkowcowokokosowe od maslove jest boskie :)
UsuńZapisuję na listę :D
UsuńSkoro nie ma efektu wow to jakoś specjalnie szukać go nie będę, no chyba że natknę się na niego przy okazji... :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że lepiej jest kupić po prostu daktyle i nerkowce - zdecydowanie bardziej się to kalkuluje ;)
UsuńTak w sumie bez rewelacji. Jakby dorzucili tam troszkę kokosu, to brałabym w ciemno ;)
OdpowiedzUsuńKokos nadałby jakiegoś aromatu, a tak to szału nie ma jak za tę cenę :)
UsuńTo dla mnie jeden z ulubionych smaków ;)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że ktoś jescze podziela entuzjam Zuzi ;) Dla mnie - przeciętny. Jest ok, ale bez fajerwerków.
Usuńdla mnie zwykły taki :D nic specjalnego :D
OdpowiedzUsuńhttp://czynnikipierwsze.com/
Dla mnie też ;)
Usuń"Zblendowane daktyle z masłem nerkowcowym w wersji crunchy" - o rety <3 Marzę o dniu, kiedy będę miała na tyle mało słodyczy, że jak przeczytam jakąś kuszącą recenzję (jak Ty Zuzi albo ja Twoją), będę mogła od razu iść na polowanie. Tymczasem od paru dni mam smaka na Bounty (którego nie lubię) i mleczną wersję batona Karmellove, więc na nie się akurat skuszę. Ach ta logika :P
OdpowiedzUsuńChyba taki dzień nie nadejdzie, znając Ciebie i Twoje zapasy :D Karmellove batony kupiłam - mleczna wersja to zbitek cukru i nie wyczuwam tam nic poza nim :D Wersja orzechowa jest jak Pierrot, ale osobiście wolę Pierrota :D
UsuńJeśli chodzi o Bounty, to jadłam ostatnio dwie zdrowsze wersje i recenzje ukażą się na blogu. Upsi... Chyba narobię Ci ochoty na powiększenie zapasów :D
Czyli taki 'jest bo jest'. Nie skusiłaś mnie :)
OdpowiedzUsuńZwyklak ;)
UsuńNam baardzo smakował :) Głównie dlatego, że nerkowce nie zniknęły pod naporem słodyczy daktyli. Był pyszniutki i z chęcią byśmy do niego wróciły :D
OdpowiedzUsuńNerkowce dla mnie same w sobie są słodziutkie, ale bardzo łagodne w smaku w porównaniu z fistaszkami, laskowymi czy włoskimi i nie nadają zbytniego aromatu - może ich nie wyczułam z tego względu. Dobrze, że Wam smakował :)
Usuńmógłby mi smakować:)
OdpowiedzUsuńMożesz się przekonać ;)
UsuńAkurat ten batonik mnie smakiem nie zachwycił.
OdpowiedzUsuńNie wiem czemu, bo wszystkie części składowe lubię...
Pozdrowionka cieplutkie :)
Ja tak samo - lubię i nerkowce, i daktyle, ale jakoś batonik sam w sobie szału nie robi :)
UsuńOo chciałabym spróbować :)
OdpowiedzUsuńKup daktyle i nerkowce - będzie dokładnie to samo ;)
Usuń