piątek, 14 lipca 2017

nakd, baton Banana Crunch - Recenzja



W ostatnio opublikowanym haulu pokazywałam Wam moje pokaźne zakupy batoników firmy nakd. Nowo dostępne w szerszej sprzedaży warianty smakowe kusiły swą niepowtarzalnością smaków. Miałam niemały dylemat, od którego zacząć swoją przygodę z testowaniem. Postawiłam na Banana Crunch, mając miłe doświadczenia z truskawkowym bratem z tej serii. Wizja chrupiących ciastek w połączeniu z suszonym bananem kreowała się na spektakularny sukces. Czy słusznie? :)

Wygląd
Opakowanie utrzymane jest w nieco karmelowym kolorze, przypominającym barwę suszonych bananów. Nakrapiane plamkami nawiązuje do innych batonów z tej serii (oraz do proteinowych ciastek, ukrytych we wnętrzu bryłki). Z lewej strony umieszczono owoc, a z prawej informację, o 18% zawartości białka oraz braku glutenu, pszenicy i nabiału. Baton jest także przyjazny osobom na diecie wegańskiej.
Po wyjęciu z opakowania ukazała się moim oczom brązowa sztabka lekko nakrapiana jaśniejszymi (chrupki i orzechy) oraz ciemniejszymi plamkami (rodzynki). Pod naciskiem palców bardzo szybko się rozpada - zdecydowanie jest mało zwarty, nieco kruchy, ale nie tak, jak typowe wegańskie batony proteinowe. W przekroju okazał się być najeżony chrupkami sojowymi oraz orzechami (choć na pewno ustępuje pod tym względem Lifebarom). Lecz to, co od razu nas uderza, to bardzo intensywny zapach bananów - bardzo mocno przejrzałych, jakby lekko sfermentowanych i czarnych. Nie jest to zapach suszonych bananów. Dodatkowo wyczuwam sztuczny, bananowy aromat, charakterystyczny dla gumy lub pianek bananowych. Jest tak wszechogarniający, że aż boję się, jak to będzie ze smakiem.

Smak
Wgryzienie się, naturalnie, nie sprawiło mi problemu. Od razu poczułam chrupki sojowe, które swoją strukturą ewidentnie przypominają ciastka - lekko mączne, nie nasiąknięte wilgocią owoców, a także niesłodkie (uff!). Następnie uderza mnie bananowy smak - znowu, charakterystyczny dla tych bardzo dojrzałych bananów. Osobiście nie lubię tych czarnych lub nakrapianych "wersji" owoców, ale wiem, że są wśród Was ich miłośnicy. Tak jak w zapachu, tak i w smaku zaczynam wyczuwać sztuczny, bananowy aromat, który uważam za całkowicie zbędny. Dominuje i oszałamia, norma bananowości wyrobiona w 200%. Całość tłumi orzechy, których zupełnie nie odnotowałam w smaku batonika - a szkoda. Słodycz jest dość wysoka i sprawia, że dość szybko zaspokajamy chęć na cukier - co jest niewątpliwie zaletą.
Cóż... dla mnie nie jest to wariant, do którego bym wróciła, ale to ze względu na moją wrodzoną niechęć do przejrzałych bananów. Miłośnicy tego smaku mogliby być ukontentowani, gdyby nie sztuczny aromat, przeszkadzający w degustacji. Za plus poczytuję jednak dodatek sojowych ciastek, które uprzyjemniają jedzenie batonika.

Skład: daktyle (43%), proteinowe chrupki sojowe (soja, skrobia z tapioki, sól) (18%), orzechy nerkowca (15%), rodzynki (15%), banan (6%), sok jabłkowy z koncentratu (3%), naturalny aromat.
Kaloryczność: 343 kcal/100 g (103 kcal/baton 30 g)
Cena: 4-5 zł
Dostępność: E. Leclerc, sklepy ze zdrową żywnością
Ocena: 4/6
Inne warianty smakowe: Strawberry Crunch, Apricot Crunch, Cocoa Crunch, Apple Crunch

Wpis niesponsorowany. Produkt kupiłam samodzielnie.

34 komentarze:

  1. Nie znam tej marki, ale lubię smak bananowy, może spróbuję :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ta bananowość chyba by mnie przytłoczyła :D
    Lubię w prawdzie mocno dojrzałe banany (ale nie same - takie jem tylko w owsiankach czy kremach jaglanych), ale raczej nie w batonach :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że tu by Ci ten nachalny, bananowy aromat bardzo przeszkadzał :)

      Usuń
  3. Ja chętnie skusiłabym się na wariant truskawkowy albo kakaowy, bo jakoś ostatnio bananowe smaczki mi się przejadły i muszę trochę od nich odpocząć :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kakaowego nie jadłam, a truskawkowy już recenzowałam :) Ale wersję Cocoa Crunch chętnie bym przetestowała - jakoś batony "o smaku owocowym" za bardzo są sztucznie aromatyzowane.

      Usuń
  4. To chyba mi też by nie podpasował ten baton, nie lubię intensywnego sztucznego smaku banana w słodyczach :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Lubię go, ale nie jest to najlepszy smak :D

    OdpowiedzUsuń
  6. właśnie, bananowe czy truskawkowe słodkości ze sklepu dla mnie zawsze mają taki sztuczny posmak :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zawsze się tak zdarza ;) Baton Warszawski, batony Max Sport czy Bombusa są tego ewidentnym przykładem.

      Usuń
  7. Taki bananowy do potęgi ;P

    OdpowiedzUsuń
  8. Nienawidzę owocowej sztuczności w batonach cisstkach deserach itp. Zwlaszcza gdy niby zawieraja owoc a nie aromat O_o rzekomo ... raczej sie nie skuszę na wersję bananowa tego producenta choć bananowy Rawbar paleo protein od poniedziałku króluje w moich przekąskach ;) polecam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mówisz o tym od Maxsport, tak? Jungle Banana? Czy o Bombusie?
      Też nie lubię owocowej sztuczności w czymkolwiek :/

      Usuń
    2. Tak. Są pyszne. Trochę miękkie i lepkie ale smakowo jak dla mnie idealne. Nie sztuczne i nie za duże na raz ;)

      Usuń
    3. Jungle Banana jadłam raz, specjalnie lepki nie był, bo jest białkowy :D Ale bardzo mi smakował. Widziałam go wczoraj w dwóch sklepach za fajną cenę (4,60 zł), ale postawiłam na testowanie nowości :D

      Usuń
    4. Pewnie w tym co ja zrobiłam zapas ;) nowości dobra rzecz ale ja wolę mieć zawsze pod ręką coś co mnie nie zawiedzie gdy owa nowość okaże się być nie do zjedzenia ... ;)

      Usuń
    5. Takie sprawdzone batony też mam (pracuję nad wpisem na ten temat), ale że nie należą do tanich, to częściej sięgam po nowe - by mieć też materiał na bloga :) Ale z miłą chęcią do dużej części wracam.

      Usuń
  9. Ja uwielbiam mocno dojrzałe banany, są słodziutkie i jak dla mnie najlepsze :) Ale rozumiem, że nie każdemu smakują, moja mama też za takimi nie przepada. Chętnie bym spróbowała tego smaku, chociaż po spróbowaniu innego jestem trochę negatywnie nastawiona.. Ale to już niedługo w recenzji :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawa jestem, zatem, jakbyś tego odebrała :D A na recenzję czekam ;)

      Usuń
  10. Ja bardzo polubiłam wersję truskawkową, a tej też chętnie bym spróbowała. Mnie akurat dojrzałe banany smakują :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Więc jak truskawka przypadła Ci do gustu i jesteś miłośniczką dojrzałych bananów, to kupuj w ciemno :)

      Usuń
  11. nie jadłam :D z chęcią bym skosztowala! :D kusisz no! :D
    http://czynnikipierwsze.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak lubisz sztuczny posmak bananów, to polecam ;)

      Usuń
  12. Znam go w nieco innej wersji.
    Te batoniki są pyszne, ale jak dla mnie za małe i za drogie.
    Ach, zdecydowanie moje gusta jeśli chodzi o ten wariant, ale zastanowiłabym się czy kupić. Chcę dziś taki zjeść i chyba sobie zrobię sama, o! ;)
    Pozdrawiam ciepło :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawa jestem, jak sobie zrobisz takiego batonika? :D
      Zgadzam się, że cena w stosunku do gramatury powala :)

      Pozdrawiam również.

      Usuń
  13. O tak, ta osoba kochająca przejrzałe nakrapiańce to ja! Tyle % słodziutkiego banana na pewno zdobyłoby u mnie dużo chi. I zdobędzie, bo Nakdy są na mojej liście must buy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uuuu, to poczekam jeszcze kilka lat na recenzję, ale wiem, że będzie warto! :D

      Usuń
  14. My bardzo dojrzałe bananki właśnie bardzo lubimy więc taka wersja mogłaby nam mocno przypaść do gustu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba że doszukałybyście się w tym smaku dozy sztuczności, ale prawdopodobnie przypadłby Wam ten wariant do gustu :)

      Usuń
  15. Nasiąknięte ciastka...? Nie jestem przekonana do struktury, tak samo jak do aromatu. Nie mam ochoty na coś takiego, mimo że lubię czarne banany (tak samo jak te niedojrzałe, zielone co jest takim moim paradoksem).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zważywszy na bardzo wysoką słodycz myślę, że to zdecydowanie produkt nie dla Ciebie - byłabyś bardzo zawiedziona :)

      Usuń