niedziela, 20 sierpnia 2017

Relacja z podróży do Pragi - cz. I

W miarę na świeżo staram się przelać swoje wrażenia z Pragi "na papier" - a przynajmniej uwiecznić je w wersji elektronicznej. Rozpoczęło się bardzo nietypowo, bo okazało się, że mama jednak nie leci ze mną i bratem. Podróżowaliśmy zatem we dwójkę :) Ale, ale, dlaczego wybraliśmy akurat Pragę? Jest to w miarę krótki dystans samolotem, a magiczna architektura przyciągała mnie od dawna. Do tego Krecik i osławione Knedliczki... Choć kusiły mnie również Budapeszt oraz Wiedeń (o innych miejscach nie wspomnę - Szwajcaria, Włochy, Hiszpania, Portugalia, Francja... życia mi nie starczy!), to jednak postawiliśmy na naszych południowych sąsiadów :)
Lot mieliśmy wieczorem o 19:40, ponieważ tego dnia pracowałam. Lecieliśmy Czech Airlines - pierwszy i chyba ostatni raz. Ceny mieli na poziomie LOTu, ale jakość floty pozostawiała wiele do życzenia. Wpakowano nas (ok. 30 osób) w mały ATR-42 i nigdy chyba mniejszym samolotem nie leciałam (no, śmigłowiec to przecież nie samolot). Mniejsza to jest raczej tylko awionetka z pasażerskich samolotów. W każdym razie, było spore opóźnienie (godzinne!), więc w stolicy Czech wylądowaliśmy o 22. Na kwaterę dojechaliśmy taksówką. Wynajęliśmy mieszkanie w dzielnicy Praha 7 (przez Airbnb), a na Stare Miasto mieliśmy stamtąd ok. 20-25 minut na piechotę :) Władowaliśmy się do łóżek, żeby zregenerować siły na całodzienne zwiedzanie.

DZIEŃ 1
Na ten dzień zaplanowałam (no tak, nie wspomniałam we wstępie - plany, mapy, dojazdy, kwatery, loty, itp. organizowałam ja) Stare Miasto wraz ze spacerem nad Wełtawą oraz Mostem Karola. W planach miałam generalnie spacer po Starym Mieście, nie myślałam o konkretnych kamieniczkach czy ulicach. Wiedziałam, że na pewno muszę zobaczyć Ratusz z Zegarem Astronomicznym. Zanim jednak tam dotarliśmy, przeszliśmy do Hamley's - brytyjskiego sklepu z zabawkami. Tam kupiłam mojej mamie uroczego Krecika :)

W końcu jednak przeszliśmy na Rynek Starego Miasta. Trafiliśmy akurat na godz. 11, więc mogliśmy usłyszeć, jak Zegar Astronomiczny brzmi podczas wybijania pełnej godziny. Średniowieczny mechanizm zrobił na mnie duże wrażenie. Niestety, sam Ratusz był w remoncie. Wraz z całą masą ludzi poszliśmy głębiej w Rynek - dookoła nas były piękne, kolorowe kamieniczki.

Architektura w Pradze jest naprawdę zachwycająca i co najlepsze - styl architektoniczny nie ogranicza się jedynie do Starego Miasta, ale jest także obecny na wielu innych ulicach. To tak, jakby całe miasto było zbudowane z bogato zdobionych kamieniczek. Zrobiłam sobie także zdjęcie przy pomniku Jana Husa i udaliśmy się w dalszą drogę - szlakiem praskich synagog.

Te większego wrażenia na mnie nie zrobiły ;)
Jedna z synagog

Pokręciliśmy się więc po magicznych uliczkach i przeszliśmy w kierunku Mostu Karola. Najpierw przeszliśmy mostem Manesa na lewobrzeżną część miasta, która nazywała się Mala Strana. Tam znajduje się muzeum Franza Kafki - przeszliśmy jedynie obok (trochę głupio było mi tam zachodzić, nie czytając wcześniej chociażby "Procesu"...), kręciliśmy się urokliwymi uliczkami i udaliśmy się Mostem Karola z powrotem na Stare Miasto.
Most Karola - widok z Mostu Manesa


Wszędzie było pełno ludzi, ale to nie przeszkodziło mi w podziwianiu starych, poczerniałych figur, umieszczonych na balustradach. Na końcu, przy wieży prowadzącej do miasta, zatrzymaliśmy się na chwilę, by posłuchać grupy muzycznej, która na skrzypcach grała m.in. melodię z "Piratów z Karaibów" - w takich okolicznościach architektonicznych robiło to niebywałe wrażenie :)
Dalej udaliśmy się do... Muzeum Czekolady. No a gdzie mogło pójść dwoje największych czekoladoholików? :D Kupiliśmy bilety na część wystawową oraz pokaz robienia pralin. Najpierw pani w recepcji poczęstowała nas praliną z belgijskiej czekolady z pomarańczą - rozpływała się w ustach, ale była tak słodka, że miałam dość dalszej degustacji :D Mój brat się tak zachwycał, że wśród ochów i achów kilkakrotnie padło słowo "GENIALNE!" ;)
Lekcja prowadzona była przez cukiernika, który na co dzień zajmuje się wytwarzaniem różnych pralin i czekolad dostępnych w asortymencie muzealnego sklepu. Powiedział nam, jak przetwarza się ziarna kakaowca - wytłacza się z nich masło, miazgę oraz proszek - i których składników używa się do poszczególnych wariantów czekolady. Mleczna to masło, miazga, mleko oraz cukier. Biała - masło, mleko i cukier. Gorzka - masło, miazga oraz cukier. (Tak - cukier, cukier, cukier - a gdzie stewia? ;D). Jeśli chodzi o sam proces wytwarzania pralin, to gotowe "dropsy czekoladowe" (chocolate chips) rozgrzewa się do ok. 40-50 stopni, a następnie schładza do 30-kilku stopni. To jest temperowanie czekolady. Dobrze osuszoną foremkę zalewa się czekoladą, a następnie stuka się denkiem o wypustki, by pozbyć się z niej powietrza. Po ok. minucie wylewa się nadmiar czekolady, a w zagłębieniach pozostaje cienka jej warstwa.
Formę schładza się w lodówce, a następnie wypełnia nadzieniami - my mieliśmy nugatowe. Ponownie chłodzimy, a następnie wylewamy denka czekolady. Całość znowu ląduje w lodówce. Po odpowiednim czasie pralinki są gotowe. Oczywiście, była degustacja :D W nadzieniu nie wyczułam nugatu, ale sama czekolada była bardzo kakaowa - bez goryczy, ale czuć było ten silny aromat kakao.
Potem przeszliśmy na wystawę, poświęconą czekoladom, gdzie była także możliwość degustacji różnych jej typów: białej (przepyszna! Iście mleczna, śmietankowa, nie paliła cukrem czy karmelem - no dla mnie bomba i żałuję, że nie kupiłam tabliczki do domu, bo to była najlepsza biała czekolada, jaką jadłam - a białej czekolady nie lubię), mlecznej 35% belgijskiej (bardziej szła w kierunku mleka niż kakao, była miękka i smaczna), gorzkiej belgijskiej 70% (tu już mocno było czuć kakao z delikatną goryczą i cytrusową nutą - takim lekkim kwaskiem; była mniej słodka i bardziej twarda), gorzkiej 64% z Kostaryki (z nutą orzechową) i 45% z Wenezueli (miała lekko karmelowy posmak). Próby były udane, czas więc przyszedł na obiad :)

Poszliśmy do restauracji "Cerna Madonna" na Starym Mieście, gdzie zamówiłam grillowaną cukinię faszerowaną ricottą i parmezanem, a mój brat - grillowaną cielęcinę. Zarówno moje danie, jak i brata, było przepyszne, a cukinię postaram się przygotować we wrześniu i wstawić przepis na bloga :) Zagadała nas tam para starszych ludzi z Australii (Melbourne), która była w 7-tygodniowej podróży po Europie. Bardzo otwarci i "śmiechowi" - nigdy nie zapomnę miny kelnerki, gdy starszy pan żartobliwie zapytał po otrzymaniu rachunku "Can I pay tomorrow? Or should I pay today?" :D Oczywiście, zapłacił od razu ;)

Po obiedzie udaliśmy się w miejsce wypatrzone przez brata na mapie, a były to Riegrovy Sady. Minęliśmy Muzeum Narodowe (które także było w remoncie) i wspięliśmy się na wzgórze, gdzie znajdował się cichy park. Chwilę odpoczęliśmy, kontemplując naturę i udaliśmy się w stronę metra, by wrócić do domu.
Riegrovy Sady

KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ :)

36 komentarzy:

  1. Ja także uważam, że Praga jest przepięknym miastem - te wszystkie budynki mają niesamowity urok ;) No i Twoja cukinka wygląda przepysznie.
    Szkoda, że jak tam byłam, nie wiedziałam o istnieniu Muzeum Czekolady, bo chętnie bym się wybrała :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli ktoś lubi architekturę tak, jak ja, to naprawdę świetne miejsce na wakacje :)
      Zawsze masz okazję, by wybrać się tam znowu :P

      Usuń
    2. Chyba aż tak mnie Praga nie zachwyciła, a wielką fanką architektury nie jestem. Byłam dwa razy i póki co wystarczy :D

      Usuń
    3. A to faktycznie, jak byłaś dwa razy, to kolejny raz trochę szkoda jechać - tyle jest miejsc do zobaczenia! :)

      Usuń
  2. Praga jest piękna :) bardzo mi się podoba i bardzo chętnie bym się tam wybrała. W tym roku urlopu brak, a do tego remont i przeprowadzka lada tydzień, ale w przyszłym roku mam nadzieję, że wolne będzie i całkiem możliwe, że odwiedzę Pragę :) Zdjęcia przecudne :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda, że w tym roku nie masz urlopu :( Wiem, jak ważne są te wolne dni, gdy się pracuje. I jeszcze stres związany z remontem oraz przeprowadzką. Mam nadzieję, że nowe gniazdko będzie dokładnie takie, jakie sobie wymarzyłaś :)
      A Pragę serdecznie polecam!

      Usuń
  3. Hahha,tak sie ciesze ze udało ci sie poleciec do Pragi,pamietam jak jeszcze dawno mi mówiłaś o tych planach ,ze ,,moze,, ,,jak sie uda,, ;) No i sie udało :) Zabrałaś mnie trochę w podróż po wspomnieniach,bo jak wiesz,byłam w Pradze ponad rok temu.I wróciłabym,bo mi sie podobalo(A moi rodzice nadal sa za Budapesztem,dla mnie obydwa miejsca sa na równi,ale Wieden je przewyższa ;)) .Zegar astronomiczny tez zrobił na mnie ogromne wrażenie!I tez byłam w muzeum czekolady,ale bardzoej tak tylko weszłam do sklepu i pooglądałam,bo cała moja rodzina nie chciala kupować pokazu :/ Teraz wiem jak wiele straciliśmy! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A widzisz, jakie to życie nieprzewidywalne! :D Aż nie mogę uwierzyć, że niedługo rok kalendarzowy się skończy, a ja otworzę swoje pudełeczko z wszystkimi miłymi rzeczami, które mnie w tym roku spotkały - notuję wszystko skrupulatnie właśnie po to, by sobie o takich zrealizowanych marzeniach przypominać :)

      Kurczę, to teraz mam zagwozdkę, czy w przyszłym roku Wiedeń, czy Budapeszt :D Chyba Wiedeń, ale wszystko się okaże (mój brat chce lecieć do Japonii i nie wiem, czy starczy mu urlopu oraz hajsu, żeby wybrać się ze mną do Wiednia :P).

      Usuń
    2. Ty,niech weźmie mnie ze sobą do Japonii! :D Mam juz znajomego Japończyka który chętnie nas oprowadzi bo mój nauczyciel Kazuya właśnie za tydzień wraca do ojczyzny ;)
      Wieden jest śliczny,ale bardzo drogi,na to musicie sie przygotować.Ja tak niestety byłam tylko jeden dzień,a to za mało,muszę tam wrócić ;)

      Usuń
    3. Pamiętam o Kazuyi :P Spokojnie, też polecisz - masz 15 lat, więc całe życie przed Tobą! Mój brat ma 30 lat :P
      Wiem, wiem, ale może jakby się mieszkało poza Wiedniem i dojeżdżało, to byłaby to lepsza opcja :)

      Usuń
  4. Ależ tam pięknie. Super, że wyjechałaś właśnie do Pragi. Świetny pomysł na wspaniały wyjazd.
    Taki wypad mi się marzy już od jakiegoś czasu.
    W tym roku jedynie przez Czechy przejeżdżałam, ale bliżej było mi do Brna niż do Pragi.
    Tam jest tak urokliwie.
    A ta wystawa czekolad brzmi jak raj :D
    Pozdrawiam niedzielnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo polecam wybrać się tam na kilka dni :) Może w przyszłym roku Ci się uda?
      Pozdrawiam również!

      Usuń
  5. Piękna architektura - z mamą z pewnością byłybyśmy zadowolone i pod ogromnym wrażeniem :) Lekcja o czekoladzie również ciekawa - przyjemnie wzbogacić się o kolejną wiedzę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno urokliwe uliczki Pragi przypadłyby Wam do gustu :)

      Usuń
  6. Lubię czytać o podróżach innych! Zawsze napawa mnie to optymizmem, ile sama mam jeszcze do obejrzenia. W Pradze np. nie byłam nigdy, a jeśli kłamię i byłam, to w bardzo wczesnej młodości, przez co kompletnie tego nie pamiętam.

    PS Ależ ja nie lubiłam w liceum "Procesu". Od paru lat planuję dać mu drugą szansę, ale ciągle wpada coś innego do recenzji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jak moja mama - ona woli oglądać nasze zdjęcia niż samej podróżować ;D Z Wrocka masz blisko, więc musisz się wybrać.

      Wypadałoby przeczytać w ogóle "Proces" (jak i Trylogię Sienkiewicza...), ale to w momencie, jak uporam się z książkami do licencjatu :D

      Usuń
  7. O muzeum czekolady nie słyszałam! O kurde :D Mam tam jechać z rodzicami za rok, a więc chętnie sobie przypomnimy rzeczy, które już zwiedzaliśmy, a muzeum czekolady będzie nowinką :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Idźcie koniecznie! Byłam sceptycznie nastawiona, ale całkiem fajna sprawa :)

      Usuń
  8. Byłam kiedyś w takiej małej wytwórni czekolady w Belgii i oczywiście degustacja obowiązkowa :D ale marzy mi się odwiedzić muzeum czekolady w Kolonii. A ta cukinia brzmi pysznie, czekam w takim razie na przepis :). Mam nadzieję, że kiedyś też uda mi się trafić do Pragi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja siostra przywiozła z Belgii praliny i pamiętam, jakie były pyszne i rozpływały się w ustach :) O muzeum w Kolonii nie słyszałam nawet!

      Pragę jako miejsce na weekendowy wypad baaaardzo polecam :)

      Usuń
  9. W Pradze jeszcze mnie nie było, ale to kwestia czasu. Już od dawna czaję się na to miasto!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gorąco polecam! Mam nadzieję, że będzie Ci się podobało :)

      Usuń
  10. Miałam Pragę w planie, ale cóż, nie pojechałam w góry, tylko do Kazimierza, to wciąż jest na liście. Na pewno odwiedzę Muzeum Czekolady! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja z sentymentu Kazimierz przedkładam ponad Pragę - uwielbiam to miejsce od małego dziecka i zawsze chciałam jeździć do "Kazimija" ;)
      Obyś mogła tam pojechać!

      Usuń
  11. Nigdy nie byłam z Pradze, ale od dawna chciałabym zobaczyć to miasto. Tę relacją tylko mnie w tym utwierdziłaś, bardzo ładne miejsce :) Jeszcze to muzeum czekolady, o mamo <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Praga ma swój urok (i tłumy turystów :P) i na pewno warto to miasto zobaczyć :)

      Usuń
  12. Ale ci zazdroszczę :-) uwielbiam zwiedzać miasta z takimi starymi urokliwymi uliczkami przy których jest pełno przepięknych budowli i kamieniczek ... z tego względu uwielbiam Toruń i Kraków. Nie miałam okazji być nigdzie za granicą poza Niemcami do których mi najbliżej... muzeum czekolady to coś dla mnie :) podobnie polecam muzeum marcepanu w Lubeck ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W Toruniu nigdy nie byłam, ale wielokrotnie z bratem rozmawialiśmy o tym, że Praga przypomina nam Kraków właśnie :)
      W Niemczech też nie byłam, ale np. Kolonia czy Monachium również mają piękną architekturę. A Muzeum Marcepanu brzmi, oh well, wyśmienicie! Dzięki za polecenie! :)

      Usuń
  13. Muzeum Czekolady to musi być raj na Ziemi :) Praga jest przepiękna i na długo zapada w pamięć. Czekam na dalszą część relacji i jeszcze więcej pięknych zdjęć :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Był, był, a najlepsza ta nielimitowana czekolada do testowania! :D Ledwo się oderwałam od tej białej, bo była przepyszna.
      Kolejna część już we środę - z ukochaną Katedrą na Hradczanach, więc gorąco zapraszam!

      Usuń
    2. Nielimitowana czekolada do testowania brzmi jak zapowiedź wspaniałej bajki. Choć obawiam się, że dłuższe i intensywne testowanie mogłoby się zakończyć kilkoma kg na plusie ;) W takim razie wypatruję kolejnego wpisu :)

      Usuń
    3. Oprócz możliwości teleportacji marzę o jedzeniu wszystkiego bez ograniczeń i bez skutków negatywnych dla zdrowia oraz sylwetki :D

      Usuń
  14. Marzy mi się wycieczka do Pragi, choćby na jeden dzień. Mam nadzieję, że spełni się to jeszcze w tym roku :)

    OdpowiedzUsuń
  15. O jej jak nam się marzy jakaś wycieczka po wytwórni czekolady ^^ No albo jakieś słodkie warsztaty (koniecznie z jakimś przystojniakiem :P) xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ech, no przystojniak to i mnie się marzy, haha :D :D :D Z Waszym talentem same mogłybyście takie warsztaty organizować!

      Usuń