Batony z serii z Chlorellą widywałam wielokrotnie w Rossmannie i zanim zabrałam się za ich testy - zaczęły być wycofywane. Niemniej widząc na promocji wersję z kamu kamu postanowiłam po niego sięgnąć. Dlaczego wcześniej mnie nie ciekawiły? Nie jestem wielką miłośniczką alg w słodyczach, bo zazwyczaj pozostawiają nieco błotny posmak na języku. Dodatkowo nie robi na mnie wrażenia marketing - tak niewielka ilość dobroczynnych alg spożywana raz na jakiś czas nie jest w stanie zdziałać cudów dla naszego organizmu. Same warianty smakowe także nie wydawały mi się jakieś wyjątkowo zachęcające... Ale koniec końców - co promocja, to promocja - a w związku z tym dzisiejszy bohater doczekał się recenzji na blogu.
Opakowanie jest dość proste i minimalistyczne (choć po prawdzie, część przesłoniły mi naklejone ceny). Na pierwszy plan wysuwa się nazwa algi, a niżej informacja, iż produkt zawiera dzienną porcję chlorelli (swoją drogą, to dość ciekawe, bo wcześniej nie spotkałam się z rekomendacjami żadnej rzetelnej organizacji odnośnie dziennych zalecanych dawek chlorelli). Produkt nie zawiera także cukru, glutenu i jest w 100% naturalny. Z prawej strony umieszczono grafikę, ale nie jestem w stanie zidentyfikować, co na niej uwieczniono.
Po otworzeniu opakowania, moim oczom ukazał się zielony daktylowy ulepek, w masie któego wyraźnie przebijały jaśniejsze plamki - drobinki orzechów. Jest zwarty, ale nie twardy, choć także nie należy do tych z gatunku plastycznych. Pachnie wyraźnie słodko z istotną nutą przypraw korzennych - goździków - co na myśl przywołuje mi nieco pierniczki. Przekrój także ujawnił wyraźne kawałki orzechów.
Smak
Wgryzienie się nie sprawiło problemów. Od razu wyczuwam delikatnie pikantny smak goździków, który dominuje batona. Po chwili ujawnia się typowo karmelowa baza, złożona z daktyli, która subtelnie współgra z korzennymi aromatami. Co ważne, obfitość orzechów także jest wyczuwalna - co chwila napotykam na ich kawałki. Są wyraźnie chrupiące, choć niezbyt intensywne w smaku (nuty orzechów laskowych w ogóle nie wyczułam, a nastawiałam się na coś pokroju Nutelli), a po rozgryzieniu ujawniają swoje maślane oblicze. Smak chlorelli zostaje stłumiony przez goździki, ale po dłuższej konsumpcji rozpoznaję ten charakerystyczny, lekko błotny smak, który niestety pozostaje na języku po połknięciu - razem z korzenną pikanterią. Całość jest bardzo ciekawa, ale nie sądzę, że chętnie bym tę degustację powtórzyła - choć uwielbiam korzenne przyprawy, w tym przypadku czuję pewien dysonans. Zdecydowanie wolę taką mieszankę w ciasteczkach niż w raw batonach.
Skład: daktyle, orzechy nerkowca (11%), orzechy laskowe (12%), chlorella (10%), migdały, goździki i kamu kamu (1%)
Kaloryczność: 470 kcal/100 g (141 kcal/baton 30 g)
Cena: regularna - 5,99 zł; promocja - 2,99 zł
Ocena: 4/6
Dostępność: Rossmann
Inne warianty smakowe: żurawina i jagody goji, pomarańcza i baobab
"kamu&kamu" prawie jak "mau amu" :D
OdpowiedzUsuńNawet nie wiem, czy ten baton jest u mnie w Rossmanie, który jest słabo zaopatrzony w tego typu nowinki ;) 2,99zł to atrakcyjna cena aby kupić i spróbować - nie dziwię się, ze skorzystałaś ;)
On był chyba we wszystkich Rossmannach - i mniejszych, i większych ;)
UsuńNie jadłam go, ale spirunlina nadal zniechęca :D
OdpowiedzUsuńW takim razie są lepsze batony dla Ciebie ;)
UsuńDzisiaj lecę do Rossmana, więc postaram się o nim pamiętać :)
OdpowiedzUsuńJak go jeszcze znajdziesz, to możesz spróbować, ale szczerze - bierz tego kakaowego, co ostatnio recenzowałam ;)
UsuńJadłam jeden smak, jakiś inny, ale to był jeden z najmniej smacznych batoników jakie miałam okazję próbować, więc jakoś nie ciągnie mnie do pozostałych :P
OdpowiedzUsuńO, dzięki za info - w takim razie resztę sobie odpuszczę, zdecydowanie :D
UsuńJa w ostatnim czasie pokochałam chlorellę i spirulinę.
OdpowiedzUsuńBatonika jednak nie znam jeszcze.
Wydaje mi się, że to coś dla mnie.
Bardzo lubię takie smaki, a jeszcze bardziej tę niską cenę. Super!
Chętnie się skuszę kiedyś, choć te korzenne przyprawy - coś mi tu nie pasują.
Pozdrawiam serdecznie! :)
Nie wiem, czy jeszcze na niego natrafisz, bo chyba znika z półek sklepowych ;)
UsuńJak mam wątpliwości co do tego że dany produkt może być smaczny choć ciekawie się zapowiada zawsze czekam na promocję albo wyprzedaż :) szkoda kasy na nietrafione zakupy chociaż jak jakieś cudeńko prezentuje się bardzo bardzo zachęcająco to ląduje w koszyku bez zastanowienia zbytniego :) jak na jednych zaoszczędze to mogę czasem poszaleć :D
OdpowiedzUsuńTemu batonikowi jednak o twojej recenzji podziękuje ...
I to podejście mi się podoba :D Też czaję się na promocję, jak mogę, a na sprawdzone i smaczne produkty raczej mi kasy nie szkoda ;)
UsuńJa do niego też na pewno nie wrócę.
Nie jadłyśmy ale głównie przez wzgląd na goździki w składzie a nie na chlorelle :P
OdpowiedzUsuńJa to chyba goździki tylko w piernikach jednak lubię :D
Usuńchlorella - nie polubiłam jej w słodkich batonach;)
OdpowiedzUsuńTutaj bardziej mi chyba te goździki przeszkadzały ;)
UsuńCo jak co, ale goździków bym się tutaj nie spodziewała :D.
OdpowiedzUsuńDokładnie - zazwyczaj batony z korzennymi przyprawami określane są jako "piernikowe" albo "szarlotkowe" - nijak nie pasują mi do chlorelli czy spiruliny :D
UsuńByłam pewna, że komentowałam ten wpis, a tu niespodzianka...:D
OdpowiedzUsuńTego smaku chyba nie jadłam (choć pewna nie jestem) i goździków w słodyczach za bardzo nie lubię, ale z takiej promocji nie można nie skorzystać :)
A komentuj to, co lubisz, a nie to, co musisz! :D
UsuńJakbym go kupiła w pełnowymiarowej cenie to jeszcze bardziej bym była rozczarowana :)
Algi jadłam w płatkach do mleka Granexu (dziwne, raczej niesmaczne) i białej czekoladzie Torrasa (nie było czuć, więc mniam). Chyba też w jakichś raw barach, ale nie pamiętam. Nie mam na ich temat zdania. W sushi glony bardzo lubię, tyle wiem.
OdpowiedzUsuńCynamon i goździki to dobre przyprawy korzenne. Imbir, chili, anyż - zło. Gałka muszkatołowa... jeszcze nie wiem.
Tych płatków tykać chyba nie będę, a o tej czeko Torrasa pamiętam - jeszcze w moje łapki nie wpadła. W sushi też bardzo nori lubię, ale czasem taka spirulina (nie wiem, jak chlorella) pozostawiają błotny posmak na języku - ciężko mi to określić. Miałam kiedyś spirulinę w proszku, którą stosowałam do maseczek na twarz i stąd znam jej osobliwy zapach :D
UsuńImbir, chilli i gałka mi nie przeszkadzają, goździki w wyważonej ilości raczej też nie - ale to zależy od połączenia :)