Jak to jest, że do Legal Cakes trafiam zazwyczaj w okolicach sesji? Czyżby mózg, głodny wiedzy, łaknął także czegoś słodkiego? :D Choć odpowiedź prawdopodobnie by Was nie zadowoliła, niemniej dzięki kolejnej eskapadzie mogę zrecenzować dla Was kolejne smakołyki ze zdrowej kawiarni/cukierni. Dzisiaj będzie to najnowszy z dostępnych smaków batonów: białkowo-tłuszczowe Chiacho.
Jedni o nim mówią, że smakuje jak chałwa. Inni - że jak Białe Michałki. Jeśli jesteście ciekawi mojego werdyktu - czytajcie do końca :)
Wygląd
W typowym dla batonów Legal Cakes opakowaniu znajduje się biała baryłka pokryta delikatnymi stróżkami czekolady. Otulona folią i przewiązana sznurkiem prezentuje się niebanalnie, wyraźnie wskazując na ręczne wykonanie produktu. Dla osób liczących makroskładniki podane są ilości BTW w porcji, a także skład - zupełnie pozbawiony cukru.
Baryłka, trzymana w lodówce, zachowuje twardy i zwarty kształt, lecz w cieple ulega wyraźnemu odkształceniu, co niestety będziecie mogli zobaczyć na zdjęciach (trochę czasu upłynęło od zakupu do umieszczenia go w lodówce...). Składniki bowiem są połączone olejem kokosowym, który topi się w temperaturze ok. 20 stopni. Z tego względu zarówno na folii, jak i na palcach, zostawia tłustą powłoczkę. Słodycz pachnie wyraźnie waniliowo (a nie kokosowo), co jest prawdopodobnie wynikiem użycia odżywki białkowej o tym smaku. (w składzie nie znajdziemy ani wanilii, ani ekstraktu). W jasnej strukturze wyraźnie przebijają ciemne punkty - są to bowiem nasionka chia. Nie jestem w stanie wyczuć aromatu masła orzechowego.
Smak
Wgryzienie się nie stanowi bynajmniej problemu, bowiem baton jest dokładnie takiej samej konsystencji jak... Białe Michałki. Lekko się kruszy i rozwarstwia, co jednak nie utrudnia konsumpcji. Wyraźnie pod zębami chrupią nasionka chia. Słodycz jest wyczuwalna, ale na pewno mniej niż we wspomnianych cukierkach. Rolę przewodnią zdecydowanie gra wanilia i to ona dominuje całego batona. Dalej nie jestem w stanie wyczuć masła orzechowego - myślę, że aromat arachidów wzbogaciłby całość. Gdzieś w tle wyczuwam lekką sól (której w składzie nie znajdziemy - może to efekt użycia odżywki białkowej? Lub słonego masła orzechowego?). Czekolada nie gra kluczowej roli i właściwie nie wpływa istotnie na smak. Na języku pozostawia delikatnie tłustawą powłoczkę, jednak wcale mi to nie przeszkadza. Baton jest treściwy i sycący - i gdyby nie fakt samokontroli, to na pewno całego bym zjadła :D
Prozdrowotność
Baton jest odpowiedni dla osób preferujących produkty białkowo-tłuszczowe, a także wegetarian. Nie znam składu odżywki białkowej, toteż nie mogę stwierdzić, czy sprawdzi się w przypadku wegan. Choć w składzie nie znajdziemy produktów zbożowych, to widnieje adnotacja, iż może on zawierać śladowe ilości glutenu. Ogromnym plusem jest brak dodania białego cukru (czy niezdrowych zamienników jak glukoza, fruktoza, syrop glukozowo-fruktozowy czy syrop z agawy). Chiacho jest natomiast rewelacyjnym źródłem zdrowego tłuszczu - zwłaszcza kwasów Omega-3 (chia), Omega-6 (migdały), a także magnezu i miedzi, dzięki czemu stanowi świetne urozmaicenie diety. Choć wartość kaloryczna jest wysoka, jednak mamy świadomość, że nie ładujemy w siebie śmieci, a odżywcze składniki :)
Podsumowując, obok batona owocowo-czekoladowego, Chiacho jest genialną słodkością od Legal Cakes i na pewno nie raz trafi jeszcze w moje łapki. Rewelacyjnie zastępuje moje ukochane Białe Michałki, których smaku poszukiwałam w wielu zdrowych słodyczach. Teraz wiem, że nie muszę szukać ;)
Skład: mąka migdałowa, nasiona chia, olej kokosowy, masło orzechowe, erytrol, odżywka białkowa, agar, czekolada 90%
Kaloryczność: 470 kcal/100 g (430 kcal/baton 90 g)
B: 23 g
T: 34,5 g
W: 7 g
Dostępność: lokale Legal Cakes oraz współpracujące
Cena: 8,50 zł
Ocena: 7!/6
Inne warianty smakowe: czekoladowo-orzechowy, czekoladowo-owocowy, Brownie, Karmelovy, Sneaky, L'oreo, Koko, Szyszka, Szarlotkowy, Żurawina + Goji
Wpis niesponsorowany. Produkt kupiłam samodzielnie.
Myślę, że spośród wszystkich pyszności Legal Cakes, ten stałby się jednym z moich ulubionych - brzmi i wygląda pysznie :)
OdpowiedzUsuńTo już wiesz, którego batona obrać za cel :) Choć obstawiam, że z chęcią wypróbowałabyś też Koko i Sneaky'ego (wnioskuję tak ze względu na skład, bo ich nie jadłam :P).
UsuńCoś mi się wydaje, że nie polubiłabym się z tym batonem :P
OdpowiedzUsuńZa dużo tłuszczu? :)
UsuńAlbo za słodki :D Ja bym go chętnie skosztowała pomimo tego, iż nie przepadam za batonami/ciachami białkowymi, bo i tak mam go już w nadmiarze.
UsuńFakt, białka ma sporo :) Ale jest warty spróbowania. Rozwiązaniem jest powstrzymanie się od zjedzenia całości na raz :D
UsuńJadłam wczoraj i sie zgadzam!Zjadlam całego,tak śniadaniowo XD Dla mnie to chwała,z Michałkami nie skojarzyłam.A co ty na mój pomysł,jak bym przyjechała kiedyś do Warszawy? :)
OdpowiedzUsuńJa tam w ogóle sezamu nie czuję :P Może trochę konsystencja jest chałwy, ale ta się minimalnie lepi, a Chiacho sie kruszy :)
UsuńZapraszam, byle przed sesją :P
ale ciacho! :)
OdpowiedzUsuńWidzę - prawdziwy hit! Ekstra, z wielką chęcią bym się na to ciacho skusiła. Jeśli zastępuje Białe Michałki (których teraz nie jadam, bo w ogóle odstawiłam klasyczne słodycze) to ja się pisze! Tego miałomichałkowego smaku to mi brakuje i to jak!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :) Megly (megly.pl)
Wiem, że otwierają lokal w Krakowie, więc zacieraj łapki i koniecznie próbuj! Jest naprawdę genialne!
UsuńPozdrawiam :)
Początkowo zakochałam się w tym, jak ciacho wygląda, ale przerażała mnie jego słodzikowa białkowość. ;> Im jednak więcej pochwalnych recenzji czytam, tym coraz bardziej utwierdzam się, że jak już otworzą ten lokal w Krakowie, to podczas jednego z moich wyjazdów na pewno tam zajrzę (tym bardziej, że to dosłownie obok mojej ulubionej restauracji). :D
OdpowiedzUsuńNo to oby udało Ci się go upolować, żeby zweryfikować swoje wyobrażenia :) Mam nadzieję, że niebawem ten lokal otworzą i od razu udostępnią do sprzedaży wszystkie warianty batonów :)
UsuńTa słodzikować białkowość jest zupełnie inna niż w Quest Barze, na przykład. Tutaj nie ma takiej plastelinowej konsystencji, którą byś żuła i żuła, nie wyczułam też specjalnie jakiejś chemii czy chłodzącego efektu erytrolu - ale może moje kubki są już spaczone :D Naprawdę, mnie smakowało jak Białe Michałki :D
Można spróbować 😆
OdpowiedzUsuńPolecam :) U mnie już nie ma, a kupiłam go we wtorek :P
UsuńŚwietnie wygląda i ciekawe opakowanie, poza rym cudny skład :)
OdpowiedzUsuńTak, skład to zdecydowanie ogromny plus tego batona - zwłaszcza, że smak jest naprawdę wybitny :)
UsuńNie wiem dlaczego,ale batony w ogóle mnie nie przekonują, w szczególności takie które kosztują 8-10 zł. Wole zrobić coś sama za taką cenę,albo kupić jakiś egzotyczny owoc! :D
OdpowiedzUsuńWiadomo, każdy ma swoje jakieś tam priorytety :) Myślę, że za taki skład i gramaturę (za niektóre Lifebary o wadze niespełna 50 g trzeba płacić... 10 zł) to jest całkiem dobra cena - zwłaszcza, jeśli nie kupuje się tego codziennie :)
UsuńNo pewnie!
UsuńOooo muszę go spróbować! Coś czuję, że się w nim zakocham :)
OdpowiedzUsuńJest genialny! :D
UsuńHaha widzę, nie taka sesja zła! ;D Nie słyszałam jeszcze o tym batonie. Już jest jednym z moich produktów must-have! Teraz to nie spocznę, póki go nie zdobędę :D Chyba muszę wrócić na chwilę do Warszawy :>
OdpowiedzUsuńTo jak wrócisz, to się spikniemy i skoczymy w któryś dzień razem :D
UsuńNie znalazłam informacji o potwornej słodkości. Może Twoja sztuka była pod tym względem lightowa :P
OdpowiedzUsuńSól też czułam, pod zębami z całą pewnością chrupało mi coś innego niż chia, bo nie "strzelało", tylko kruszyło się jak cukier/piach, no i masła orzechowego nie czułam.
Nie jadłam dużo na raz - gdybym to zrobiła, to bym się pewnie zamuliła, ale moim zdaniem Michałki są o wiele słodsze :D Szyszka moim zdaniem jest także słodsza :)
UsuńA to mi strzelało, ale taka sypka, piaskowa konsystencja (jakby właśnie mokrego piachu - lecz wydaje mi się, że w Michałkach to także występuje) także mi towarzyszyła. Orzechów również nie wyczułam, dlatego troszkę się zawiodłam, ale tak czy siak jest moim ulubieńcem - obok owocowo-czekoladowego :D
Zastanawiam się, czy może w Twojej sztuce nie użyli maltitolu zamiast erytrolu do osłodzenia (choć powinni byli to zaznaczyć w składzie) - maltitol ma właśnie taki posmak krzemionki (który zresztą bardzo mi nie odpowiada), ale z kolei nie jest bardzo słodki :)
Hmm. Ze słodzikami nie rozwiążę Twojego dylematu, bo kompletnie nie znam się na ich smakach.
UsuńMimo wszystko sesja to zło :D na szczęście już za mną :) Pysznie wygląda!
OdpowiedzUsuńnowy wpis na blogu!
A ja jestem w połowie ;)
Usuńpewnie ta odżywka białkowa jest z serwatki jak nic i nie nadaje się dla vegan. Szkoda że się ta odkształca- jak na niego patrzę mam wrażenie że to chałwa która też zbyt długo w ciepełku leżała:)
OdpowiedzUsuńale najważniejsze że ci ciacho smakowało!:)
Wydaje mi się, że Chiacho nawet bardziej się topi niż chałwa - ale coś w tym jest :)
UsuńBył pyszny! Taki kruchy, rozpływający się w ustach, słodki ale zjedzony na pół z drugą osobą idealny :) Dostałyśmy go od Olgi ale same chętnie kupimy go ponownie :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się w 100% - a ja się nie mogę doczekać, kiedy znowu trafi w moje łapki :D
Usuń