Mam dla Was dzisiaj kolejny post, który pokaże moje ulubione produkty spożywcze. Jak zapowiedziałam w pierwszym wpisie tego typu, posty będą zawierały produkty z ostatnich dwóch miesięcy, jednak następny ukaże się już pod koniec grudnia i zaprezentuję w nim perełki minionego roku :)
Uwielbiam firmę Gullón za ich bezcukrowe, wyśmienite produkty. Ich asortyment jest bogaty, a ceny niewygórowane. Te herbatniki kupiłam tuż przed zachorowaniem na jelitówkę (przypadek? ;)), więc sprawdziły się idealnie. Są bardzo chrupiące, dobrze wypieczone i nie gorzkie, jak to czasem bywa w przypadku produktów pełnoziarnistych. Z czasem, gdy poleżą na wierzchu, naciągają wilgoci, ale tak to bywa z tego typu przekąskami. Są dostępne w Tesco i Carrefourze. Dla zainteresowanych, podaję skład: mąka pszenna razowa 57,5%, substancja słodząca: maltitol, olej roślinny (wysoko oleinowy olej słonecznikowy) 16,5%, błonnik pokarmowy 3,7%, błonnik grochowy 3,5%, substancje spulchniające: wodorowęglan sodu i wodorowęglan amonu, emulgator: lecytyna sojowa, sól, aromaty.
QuinBite Brownie - ok. 4,50 zł/sztuka
Bardzo dobry baton, który zasługuje na wyróżnienie ze względu na niespotykane do tej pory połączenie raw batona z kawałkami czekolady (słodzonej cukrem kokosowym). Całkiem mocno kakaowy i mięciutki, lekko zakalcowaty, przez co faktycznie przypomina znane wszystkim ciasto. Dobry na doładowanie cukrowe ;) Jego dokładną recenzję możecie przeczytać tutaj.
DasExquisite, czekolada gorzka o zawartości kakao 78% - 3,99 zł/tabliczka (w promocji)
Ta tabliczka zawiera w swoim składzie cukier, ale dopuszczam jego obecność w produktach, które zawierają więcej niż 70% kakao. Jest wyśmienita w smaku - gładko rozpuszcza się na języku, nie jest zbyt kwaśna, ani za słodka i czuć wysoką zawartość kakao. W promocji zawsze kupuję 2 tabliczki (regularna cena - ok. 6 zł - to jednak sporo jak za produkt z zawartością cukru). Moim zdaniem, nie odstaje jakością od Lindt. Skład przyjemny: miazga kakaowa, cukier, kakao w proszku o obniżonej zawartości tłuszczu, emulgator: lecytyna sojowa.
NaturAvena, masło orzechowe kakaowe - ok. 10 zł/słoiczek 340 g
Pokazywałam je Wam w jednym z hauli zakupowych. Uwielbiam, genialnie zastępuje Nutellę :) Skład maksymalnie prosty: 90% orzeszków ziemnych, 6% miodu i 4% kakao. Świetnie nadaje się do chlebków bananowych, placuszków czy owsianek, ale i na kanapce znajdzie zastosowanie. Kocham tę firmę! :)
Pura Vida, czekolada mleczna bez cukru - ok. 3,50-4 zł/tabliczka 100 g
Jako czekoladoholik nie mogłam przejść obok tej serii obojętnie. Zakupiłam wszystkie dostępne warianty smakowe, ale klasyczna mleczna najbardziej przypadła mi do gustu. Kupiłam chyba 10 tabliczek... Recenzja ukaże się niebawem, w skrócie jednak zaznaczę, że choć rozpuszcza się delikatnie proszkowo, to ma taki smak, który kojarzy mi się z czekoladami na wagę z dzieciństwa (nie był to Lindt, ale wspomniane tabliczki jakościowo na pewno nie przypominały wyrobów czekoladopodobnych). Chciałabym, żeby na stałe zagościła w asortymencie Biedronki.
Crownfield, batoniki Muesli czekoladowe bez cukru - ok. 5,50 zł/opakowanie 8 szt.
Kiedy zobaczyłam, że Lidl w końcu wprowadził bezcukrowe wersje batoników typu muesli, od razu władowałam wariant czekoladowy do koszyka. Dostępne były także biała czekolada (próbowałam i bez szału), jogurt, jabłko i zdaje się, że jakieś owocowe, ale nie pamiętam. Kupiłam je już wielokrotnie. Sztuka dostarcza nam 91 kcal, a skład prezentuje się następująco: 35,4% prażone płatki zbożowe (płatki pszenne, płatki owsiane), substancja słodząca: syrop maltitolowy, 8,4% chrupki pszenno-ryżowe z kakao (mąka pszenna, mąka ryżowa, kakao odtłuszczone, mąka kukurydziana, mąka ze słodu jęczmiennego, sól), 8% czekolada mleczna (substancja słodząca: maltitol, miazga kakaowa, tłuszcz kakaowy, mleko w proszku pełne, lecytyna sojowa, naturalny aromat waniliowy), 7,9% chrupki z mąki pszennej pełnoziarnistej (mąka pszenna pełnoziarnista), tłuszcz kokosowy, prażone i siekane orzeszki ziemne, glierol, płatki kukurydziane (kukurydza, sól, ekstrakt ze słodu jęczmiennego), sól, lecytyna sojowa, naturalny aromat. Uff, dość długi, ale przyzwoity. A i smak naprawdę dobry.
Z jesiennych potraw na uwagę zasługują racuszki pełnoziarniste z szarą renetą. Przygotowałam je, inspirując się przepisem Ady - użyłam jednak mleka sojowego, suszonych drożdży, a masę dosłodziłam stewią z erytrolem. Wychodzą pyszne, więc bardzo polecam :)
Miłym wspomnieniem darzę także panierowane różyczki brokuła, które są wspomnieniem dzieciństwa, a które mogliście zobaczyć w foodbooku. Ach! No i nie mogę wspomnieć o dwóch przepisach, które pojawiły się na blogu, a które powtarzałam już wielokrotnie - mowa o fit Jeżykach, których fanką jest moja mama, oraz o wegańskich, migdałowo-kakaowych truflach. Obydwa przepisy są godne wypróbowania, więc jeśli jeszcze nie próbowaliście, to zachęcam do testów (a potem dajcie znać, jak smakowało!).
To już wszyscy ulubieńcy ostatnich dwóch miesięcy. Znacie któryś z polecanych produktów? A co Was ostatnio urzekło? A może którymś produktem Was zaskoczyłam? :)
Racuszki najbardziej mi się podobają :)
OdpowiedzUsuńCzekoladę Das Exquisite jadłam, ale już smaku nie pamiętam - na pewno była dobra, ale bez szału. Z kolei ta bez cukru z Biedry (ale ciemna) ciągle czeka (wczoraj nawet chciałam ją napocząć, ale jak zobaczyłam datę ważności to zrezygnowałam :P) Batonik Quin bite wygląda pysznie.
Co do moich ulubieńców to jeszcze nie myślałam, ale spośród takich produktów "luzem" mogę wymienić jabłka - szare renety i topazy, marchewki w ziemi od jednej pani z rynku (nigdy nie jadłam tak słodkich), czekoladę cocoa z pistacjami i solą, budynie na mlekach roślinnych i nic więcej nie przychodzi mi na szybko do głowy.
A która gorzka czekolada jest Twoją ulubioną?
UsuńCiemną z Biedry mam już zjedzoną, recenzję napisaną i będę musiała ją opublikować niedługo :D
Hm, chyba nie jadłam topazów, ale coś mi się nazwa o uszy obiła. Jakie są w smaku? Marchewki brzmią super :) A i czekolada oraz budynie bardzo lubię - nawet dzisiaj robiłam budyniowy ryż na mleku sojowym (ugotowany ryż z budyniem krówkowym <3).
Trudno powiedzieć, bo wiele czekolad lubię - tak najbardziej to chyba ciemne Zottery, surowe Cocoa i Vivani 85 i 92%. A tak poza tym Lindt 85%, te z Lidla 125 g 70 i 82% (kupiłam też ostatnio 98% jak się pojawiła), czeko Tesco finest i wiele innych o których teraz już nie pamiętam :D
UsuńSą kwaśno słodkie, umiarkowanie twarde i bardzo soczyste - moje ulubione, odkąd nie umiem doszukać się smaku w Ligolach :D
Ryżu z budyniem jeszcze nie jadłam, chyba wolę zwykły budyń albo zwykły ryż ;)
Nie jadłam zbyt wielu Zotterów, ale te, które próbowałam, faktycznie były wybitne :) Vivani 92% też bardzo lubię, wspomnianą Lindta również (jest lepsza niż 90%). J.D. Gross 98% to moim zdaniem słaby produkt - albo może ja do niego nie dojrzałam :D W ogóle mi nie smakował, ale jakoś zmęczyłam (chyba dodałam do jakiegoś wypieku albo komuś oddałam). Teraz na promce kupiłam 81% i 70% - są pyszne :) Tesco Finest też mi bardzo smakują :)
UsuńTaki kupny ryż na mleku też smakuje tak budyniowo i nie było różnicy między tym moim, a tamtym :P A jeśli chodzi o jabłka, to jak zobaczę, to chętnie kupię.
Tej 98 jeszcze nie jadłam, długi czas oczekiwania sie jej zapowiada :D A tych 70 i 82 kupiłam na promce kilka - do ciast świątecznych będą super, bo ładnie się topią :)
UsuńMoże kiedyś taki ryż zrobię :)
Chyba też narobię zapasu :P
UsuńHerbatniczków byśmy spróbowały bo bardzo lubimy tego typu proste i pełnoziarniste ciasteczka :) No i bez dwóch zdań wszamałybyśmy Twoje jeżyki :P
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem, jakbyście je odebrały w porównaniu z Waszymi cudownościami, do których się nie umywają :P
UsuńSmacznie u Ciebie - najbardziej spodobały mi się Twoje kulinarne poczynania :)
OdpowiedzUsuńCieszę się bardzo :)
UsuńBardzo chętnie przygarnę wszystkich Twoich ulubieńców i sama też ich polubię :)
OdpowiedzUsuńI mam nadzieję, że się nie zawiedziesz :D
UsuńSame pyszności :)
OdpowiedzUsuńOj tak :D
UsuńOstatnio właściwie nie jadłam słodyczy, więc się nie wypowiadam;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie z nad filiżanki kawy:)
A ze słonych produktów coś Ci wpadło w oko? :)
UsuńQuinBite i ja także zaliczyłabym do swoich ulubieńców tych miesięcy :D
OdpowiedzUsuńCieszę się, że się zgadzamy :D
UsuńTa gorzka czekolada to z E-Leclerc? Kojarzę ją, ale nie wiem gdzie wsadzić :D
OdpowiedzUsuńNiee, Rosmann :) Bardzo często jest na promocji.
UsuńAaaaaaaa, no tak - gapa ze mnie. Przecież nawet 'milion' razy miałam ją w rękach... :D
UsuńBatony quinbite to odkrycie tej jesieni ;)
UsuńMój faworyt to właśnie brownie no i mięta :D czekolady tej nie jadłam i na razie raczej nie spróbuje bo chwilowo naszło mnie na kokosowe i cynamonowa od cocoa :) jem je codziennie !
Narobiłaś mi smaka na domowy ryż na mleku :) tylko nie wiem czy taki glucik jak ten sklepowy by mi wyszedł... nic spróbuje najwyżej zageszcze budyniowym proszkiem ;)
Iwona, oj zdarza się :D
UsuńMartha, miętowego nie jadłam, bo nie jestem wielką fanką miętowych słodyczy (zarówno miętówek, jak i różnych After Eightów). Cynamonowej nigdzie nie widziałam, ale pewnie jest w galerii obok mojego wydziału (jakoś nie składa mi się, by tam dotrzeć :P). Ja mam fazę teraz na bardziej gorzkie czekolady, ale z tydzień temu katowałam mleczną bez cukru z Biedronki (Pura Vida).
Ja właśnie zagęszczałam budyniem (krówkowym) :)
A powiesz mi gdzie kupujesz ten krem orzechowy z kakao? :)
OdpowiedzUsuńDawniej w E. Leclerc, a ostatnio te masła orzechowe pojawiły się w Carrefourze i tam je kupuję :)
UsuńZgadzam się z czekoladami z Biedronki, też bym chciała żeby zostały już na stałe. Pochodzę z małej z miejscowości i tam niewiele osób kupuje takie rzeczy, więc na razie jest ich sporo w sklepie :).
OdpowiedzUsuńW mojej Biedronce trochę ich poszło, ale końcówkę wykupiłam ja :D
UsuńOoo! Same pyszności. Pewnie wiele z tych rzeczy stałoby się i moimi ulubieńcami.
OdpowiedzUsuńWiększość jest mi nieznanych osobiści.
Chyba trzeba spróbować.
Znam tego batonika brownie jednak i bardzo mi smakuje :)
Pozdrowionka! :)
Między innymi po to są takie wpisy! Żeby kogoś zainspirować :)
UsuńBardzo lubię takie wpisy i czekam na kolejne. Przy okazji mogę dowiedzieć się o fajnych produktach, które pewnie zginęłyby mi w ogromie sklepowych półek. Ja ostatnio zachwycam się marmite. Choć wiem, że nie każdemu przypadnie on do gustu ;)
OdpowiedzUsuńZnam Vegemite (to to samo, tylko firma inna produkuje) - to jest przysmak w Australii :) Moja mama się krzywiła, więc zgarnęłam cały słoik, który przywiozła mi siostra (mieszka w Sydney). Najbardziej lubię na toście z dodatkiem awokado i czerwonej papryki (jej słodki smak świetnie kontrastuje ze słoną pastą). Nieeebo, ale to trzeba lubić takie specyficzne smaki :)
UsuńSuper połączenie, na pewno wypróbuję :)
UsuńMam nadzieję, że będzie smakowało :)
UsuńNie próbowałam żadnego z tych produktów, chociaż przekonałaś mnie trochę do tych herbatników, bo już dobrych kilka razy obok nich przechodziłam i do tej pory się nie skusiłam... Może kiedyś :D
OdpowiedzUsuńTwoje na 100% są lepsze :D Ale te smakują jak zwykłe herbatniki, a skład mają naprawdę super. Byłam nimi zachwycona i ratowały mnie zwłaszcza podczas jelitówki, którą ciężko przechodziłam :)
UsuńHmm, czepiłabym się batoników z Lidla - nie lubię tego typu produktów. Kojarzą mi się z czym pseudozdrowym, czym nawet nie da się najeść ani zaspokoić słodyczowego głodu.
OdpowiedzUsuńMoim odkryciem ostatniego czasu jest... hmm... chyba jedna owsianka, też z Lidla, która niestety była czasowo. Niedługo recenzja.
A ja właśnie je lubię, bo mój słodyczowy głód zaspokajają - a jeden ma całe 91 kcal :P
UsuńOjesz Ty się tych owsianek ostatnio :D
Jedynie znam te batony z Lidla- bardzo dobre są.
OdpowiedzUsuńZgadzam się :)
UsuńZ firmy Gullon jadłam ciastka ala pieguski, bardzo dobre :) Uwielbiam też to masło orzechowe, o którym tutaj napisałaś. No i zdecydowanie muszę poszukać w Lidlu tych batoników musli, bo jeszcze ich nie widziałam. A ze wszystkiego najbardziej chyba podobają mi się racuszki i trufle <3
OdpowiedzUsuńRecenzowałam te a'la Pieguski - uwielbiam, są genialne <3 Te batoniki są na dziale z owsiankami, płatkami, itp. Zarówno racuszki, jak i trufle były wyśmienite <3
UsuńEj, czemu nie ma moich komentarzy? Ani tu, ani w nowszym wpisie. Nie dodały się, czy Ty nie zaakceptowałaś?
OdpowiedzUsuńSą w moderacji - mam 50 komentarzy do zmoderowania i totalne ZERO czasu na bloga :(
Usuń