Czekolady Torras znam naprawdę bardzo dobrze - były to jedne z pierwszych tabliczek bez cukru, które próbowałam. I choć dzisiejszą bohaterkę widywałam, buszując po stronach sklepów internetowych ze zdrową żywnością, to nigdy nie mogłam znaleźć jej stacjonarnie. Polecała mi ją Martha (którą serdecznie pozdrawiam!) i za jej namową, dokonałam zakupu online - wraz z innymi pysznościami :)
Wygląd
W pierwszym momencie, gdy zobaczyłam kartonik, nie pomyślałam, że tabliczka zawiera w sobie żurawinę. Soczyste, błyszczące u dołu kulki sugerowały jakąś niebywałą słodycz czy pestki granatu, co miałoby szczególne znaczenie w połączeniu z serduszkiem, które znajduje się w centralnej części opakowania. Taka kompozycja barw (czerwieni, bieli i brązu) bardzo mi się podoba, a design zaliczam do jednych z lepszych jeśli chodzi o tabliczki czekolady.
Po wyjęciu z opakowania okazało się, że gruba i ciężka, 150-gramowa tabliczka otulona jest plastikową folią. Niezbyt podoba mi się taki sposób zapakowania tabliczki, bo wymusił na mnie wyrzucenie folii i otulenie czekolady sreberkiem z aluminium.
Czekolada okazała się być bardzo ciemna i... gruba. Podzielona była na gigantyczne kostki. Z tyłu zaś obecne były liczne wypustki, którymi były liofilizowane owoce żurawiny. Łamała się z trzaskiem i była dość twarda. Pachniała deserowo bardziej niźli gorzko, z lekko odświeżającą nutą maltitolu. Pod palcami czułam proszkową strukturę.
Smak
Położona na języku, wymagała czasu, aby się rozpuścić. Najpierw uwolniła się deserowa gorycz kakao, a następnie delikatna słodycz. Gdy napotykam na owoc żurawiny, do głosu dochodzi lekki kwasek i wyraźnie owocowa nuta. Rozpuszcza się wodniście i nie tworzy kremowego bagienka. Jest nieco zbyt proszkowa (jak czekolada gorzka z ziarnami kakao tej samej firmy - w mniejszej, 75-gramowej wersji) i twardawa. Podsumowując - zabrakło mi lekkiej tłustości i kremowości, z tego też względu zdecydowanie bardziej wolę gorzką, mniejszą siostrę, wzbogaconą w truskawki. Jest okej, ale nie sądzę, że jeszcze się na nią zdecyduję.
Skład: substancja słodząca: maltitol 44%, miazga kakaowa, masło kakaowe, odtłuszczone kakao, inulina, liofilizowana żurawina 2%, emulgator: lecytyna sojowa, aromat waniliowy
Kaloryczność: 457 kcal/100 g (686 kcal/tabliczka 150 g; 69 kcal/kostka)
Cena: 11-13 zł
Dostępność: sklepy ze zdrową żywnością
Ocena: 4,5/6
Inne warianty smakowe: gorzka, gorzka z orzechami laskowymi, gorzka z owocmi leśnymi, mleczna, mleczna z migdałami, gorzka z cynamonem
Wpis niesponsorowany. Produkt kupiłam samodzielnie.
Ciekawa tabliczka i ma ładny, ciemny, kakaowy kolor :) Fajnie, że zurawina nie jest słodzona nawet słodzikami ;)
OdpowiedzUsuńWidziałam ciemniejsze czekolady (jak chociażby Lindt 85% czy 90% lub Vivani 92%) :D Też się bardzo cieszyłam - to zupełnie inna w smaku żurawina. Bardziej proszkowa niż ciągnąca i czuć jej kwaśność.
UsuńChciałabym takiej żurawiny spróbować ;)
UsuńNie jadłam jej, ale myślę, że by mi smakowała, bo uwielbiam żurawinę i ,,mocne" czekolady :)
OdpowiedzUsuńTo na pewno byłabyś zadowolona :)
UsuńNie polubiłam jeszcze czekolad ze słodzikami i nie zanosi się, aby to się miało zmienić. Czekolada wygląda całkiem smacznie, ale ja wolę standardowe ciemne wyroby ;)
OdpowiedzUsuńSą wśród takich perełki i baaaardzo Ci polecam firmę Trapa - to chyba najlepsze bezcukrowe czekolady, jakie jadłam :D
UsuńJadłam kawałek z tej firmy 80% od kolegi, ale ona dla mnie była jakaś taka plastikowa i chłodząca... Chyba słodziki nie są dla mnie :D
UsuńA może ja się przyzwyczaiłam już do nich, bo używam nagminnie :P
Usuńspróbowałabym :)
OdpowiedzUsuńObyś miała taką możliwość :)
UsuńSama z siebie bym jej nie kupiła, ale spróbować bym spróbowała :) Żurawina to nie jest coś co jakoś super kocham, ale z czekoladą nie może się nie udać :)
OdpowiedzUsuńCzekolada jest takim wdzięcznym tworem, że wszystko zakamufluje :P
UsuńCiekawe połączenie smaków, bo czekolady z żurawiną jeszcze nie widziałam :)
OdpowiedzUsuńJa chyba widziałam Terravitę lub coś podobnego, ale ze zdrowych tabliczek takiego połączenia nie kojarzę :)
UsuńDziękuję za pozdrowienia :* aż cieplej mi się zrobiło na sercu :D Ja te czekoladę lubię właśnie że względu na kwasek pochodzący z żurawiny. Fakt jest proszkowa ale to chyba typowe niestety dla większości bezcukrowych czekolad. Szkoda że Ci nie podeszła :/ nie należy do najtańszych więc teraz będę miała wyrzuty sumienia że tak Co ja zachwalałam :/ dlatego nie pisze bloga :) ty albo Ania (którą również gorąco pozdrawiam) jak coś polecacie to w przeważającej większości mi podpisuje zwłaszcza przepisy :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło :D
Nie powinnaś mieć wyrzutów sumienia, no coś Ty! Każdy ma inny gust i wolną wolę wyboru :D Była (i nadal jest, bo cały czas ją jeszcze mam) dobra, ale oczekiwałam lekkiej kremowości :D Masz rację - proszkowość takich czekolad wynika z dodania maltitolu. Kupiłam go kiedyś i jakbym piasek jadła :D Czasem to jest równoważone, a czasem bardzo przeszkadza.
UsuńI bardzo, bardzo dziękuję za miłe słowa <3 Ściskam mocno!
jestem zdecydowaną fanką żurawiny, wiec z chęcią bym skosztowała! <3
OdpowiedzUsuńW takim razie to czekolada dla Ciebie! :)
UsuńŻadna ,,proszkowa" czekolada nie przypadła mi do gustu. Dla mnie kremowość w czekoladzie to mus, więc raczej wybiorę właśnie wersję z truskawkami ;)
OdpowiedzUsuńNo to raczej nie eksperymentuj z bezcukrowymi czekoladami :P
UsuńNo i to jest coś dla mnie ! bo uwielbiam gorzką czekoladę i naprawdę szaleję za żurawiną. Ciekawa propozycja :)
OdpowiedzUsuńDość nietypowa mieszanka, ale warta uwagi - choć sama konsystencja wymaga dopracowania :)
UsuńFaktycznie dosyć gruba jak na czekoladę :P
OdpowiedzUsuńPodejrzewam, że nie trafiłaby w moje kubki smakowe. Wolę czekolady bagienkowe i słodsze :)
Nooo, grubaśna, grubaśna! Jest na czym zawiesić zęby :D Podoba mi się taka gruba kostka.
UsuńTo faktycznie - ta tabliczka raczej nie jest dla Ciebie :)
Zachęcająca, zwłaszcza, że wspiera WOŚP :)
OdpowiedzUsuńTeż mi się podoba ta inicjatywa ;)
UsuńAni nie spotykałam jej na stronach sklepów internetowych (nie przeglądam), ani na żywo (nie chodzę w takie miejsca). Gdybym jednak widziała, nie przykułaby mojej uwagi. Tak sądziłam po nazwie, a teraz również po opisie. Nie mój klimat.
OdpowiedzUsuńHm, a w sumie to dlaczego? Takie czekolady z żurawiną - nawet wśród cukrowych wariantów - to raczej rzadkość. Zazwyczaj są "owoce leśne" lub rodzynki :)
UsuńNie kręci mnie to, co rzadko spotykane, tylko to, co potencjalnie pyszne dla mnie :)
UsuńOkej, rozumiem :)
UsuńLubie takie! Najpierw gorzkie smaki potem lekką słodycz, czekolada dla mnie! :D
OdpowiedzUsuńJeśli tylko tego poszukujesz w smaku, to jest to coś dla Ciebie :)
UsuńTej nie jadłyśmy ale bez problemu możemy wyobrazić sobie jej smak na podstawie Twojego opisu i własnego doświadczenia :) Sądzimy, że nasza ocena mogłaby być podoba :)
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem, czy przyjdzie Wam zweryfikować Wasze wyobrażenie, które poniekąd ukształtowałam :D
Usuńhehe "nie tworzy kremowego bagienka"- no genialny opis:) już sobie wyobraziłam jak czekolada rozpływa się i mam w ustach to bagienko:) uwielbiam! ale czekolada to dla mnie nadal ryzykowny produkt jeśli chodzi o zaburzenia odżywiania dlatego jakoś nadal nie zwracam na nie uwagi i nie kupuję a jeśli kupię to szybko wykorzystuję np na polewę aby mnie nie kusiła- ale kiedyś będę sobie takie czekoladki kupować i wcinać bez ryzyka powrotu bulimii:) w każdym razie poszukam truskawkowej którą zachwalasz:)
OdpowiedzUsuńJa rzadko "ciumkam" czekoladę, bo jestem niecierpliwa i wolę ją gryźć :D Ale lubię takie bardzo kremowe i gładkie kosteczki.
UsuńTrzymam za Ciebie mocno kciuki i szczerze wierzę, że kiedyś jedzenie nie będzie dla Ciebie zapalnikiem :)