Druga duża tabliczka dla takiego czekoladoholika jak ja. Nussbeisera każdy zna, choć nie każdy lubi. Osobiście uwielbiałam tę czekoladę, choć wartość smakową i odżywczą orzechów doceniłam z czasem. Jako dziecko jadłam czekoladę, a orzeszki zostawiałam mamie. Ech...
Kiedy nadarzyła się okazja przy zakupach online, wybrałam bezcukrową imitację Nussbeisera do wirtualnego koszyka. I choć wiedziałam, że od oryginału odbiega większą zawartością masy kakaowej (tak, tak, wiem - teraz jest nie tylko mleczny Nussbeiser, ale także biały i gorzki), nie stanowiło to dla mnie problemu.
Wygląd
Stylistyka opakowania nawiązuje do wariantu żurawinowego - centralnie umieszczono serduszko, które odzwierciedla tabliczkę skrytą we wnętrzu kartonika. Powyżej na czerwonym tle znajduje się informacja, iż produkt nie zawiera cukru (co dodatkowo potwierdza naklejka z logiem WOŚP), a także glutenu. U dołu serduszka znajduje się mooooorze orzechów laskowych w łupinkach - jesienny to widok, ale dla mnie bardzo smakowity. Połączenie czekolady i orzechów laskowych niezmiennie kojarzy mi się ze znanym kremem na N. ;)
Kartonik skrywa solidną tabliczkę czekolady, ponownie otuloną folijką, którą musiałam wyrzucić. Ani to praktyczne, ani estetyczne. Tabliczka pokryta była szarawym nalotem (choć w moich zapasach długo nie leżakowała), a jej tył okryty był bardzo nieregularnie całymi orzechami laskowymi. I choć pierwotnie myślałam, że jest ich niedużo, to jednak teraz zmieniłam zdanie. W końcu to nie są orzechy w czekoladzie, a czekolada z orzechami. Jednak puste miejsca sprawiają, że człowiek chciałby większej równomierności w ich rozlokowaniu. Co ważne, po przełamaniu (z wyraźnym trzaskiem, bowiem tabliczka jest twarda) okazuje się, że pozbawione są gorzkiej skórki. Pachnie bardzo mocno kakao i wyczuwam tylko lekką nutę orzechów laskowych.
Smak
Kostka rozpuszcza się wodniście, orzeźwiająco i proszkowo. Ponownie, nie tworzy bagienka, a proszkowo-rześki smak zawdzięczamy maltitolowi. Nie wyczuwam ani mlecznych nut, ani kremowości, co wprowadza mnie nieco w zakłopotanie, bowiem niska zawartość kakao czyni z bohaterki bardziej deserową niż gorzką czekoladę. Mleczna nuta świetnie skomponowałaby się ze słodyczą, a tak było dość... pusto i wodniście jeśli chodzi o smak.
Całość wzbogacił jednak aromat prażonych orzechów, jednak do Nussbeisera Torrasowi naprawdę daleko. Z bólem serca muszę to stwierdzić.
I choć tabliczka sama w sobie jest smaczna, to nieco się na niej zawiodłam.
Skład: Miazga kakaowa, słodziki (erytrytol 26,5%, glikozyd stewiolowy 0,025%), masło kakaowe, orzechy laskowe (10%), inulina, odtłuszczone kakao, emulgator (lecytyna sojowa), aromat (waniliowy).
Kaloryczność: 476 kcal/100 g (714 kcal/tabliczka 150 g; 72 kcal/kostka)
Cena: 11-13 zł
Dostępność: sklepy ze zdrową żywnością
Ocena: 4,5/6
Inne warianty smakowe: gorzka, gorzka z żurawiną, mleczna, mleczna z migdałami, mleczna z orzechami, gorzka z cynamonem, gorzka z owocami leśnymi
Wpis niesponsorowany. Produkt kupiłam samodzielnie.
Z jednej strony nie da się sprostać oczekiwaniom wszystkich podniebień. Z drugiej to nie zmienia faktu, ze mogli się bardziej postarać - wydaje mi się, że czekolada jednak powinna być kremowa ;)
OdpowiedzUsuńBrak kremowości to "zasługa" maltitolu, który sam w sobie jest bardzo proszkowy - nieco jak piasek. To sprawia, że jego dodatek bywa problematyczny.
UsuńNie wiedziałam... dziękuję za informację :)
UsuńJadłyśmy gorzką tej firmy ze stewią i erytrytolem ale dodatkiem były owoce leśne. Smakowała nam się i ta z orzechami byłaby ok. Szkoda, że wygląda przez ten nalot trochę słabo.
OdpowiedzUsuńNiektóre czekolady tak mają, ale nie wiem, z czym to jest związane. Wspomnianą tabliczkę z owocami leśnymi widziałam, ale jeszcze nie próbowałam - jakoś po Cavalier z nimi w składzie, jestem nieco sceptyczna :)
UsuńCoś mi się wydaje, że mnie zawiodła by jeszcze bardziej niż Ciebie :D
OdpowiedzUsuńZdecydowanie :D
Usuńdla mnie najlepsza jest gorzka z wedla :)
OdpowiedzUsuńOna jest bardziej deserowa niż gorzka ;) Kiedyś moja mama bardzo ją lubiła, ja wolałam mleczną (choć generalnie Wedel nie był moją ulubioną marką czekolad).
UsuńBardzo lubię czekolady gorzkie i orzechy laskowe, więc dla mnie połączenie świetne. Wolałabym jednak kremową czekoladę.
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem, jak wypada gorzki Nussbeiser, bo wiem, że takową wersję Alpen Gold wypuściło :)
UsuńJadłam ją. Choć nie była zła, to smak nie był dla mnie satysfakcjonujący :(
OdpowiedzUsuńDokładnie - to nie jest niesmaczny produkt, ale też nie zachwyca i nie powala swoim smakiem.
Usuńbardzo lubię czekolady z całymi orzechami:)
OdpowiedzUsuńJa też :)
UsuńWygląda fajnie, ale jakoś nie jestem przekonana do czekolad tej firmy :P
OdpowiedzUsuńWszystko zależy od wariantu smakowego :)
UsuńNie jem słodyczy z maltitolem. Pewnie bym się z uwagi na to na nią nie skusiła.
OdpowiedzUsuńCzekolady Torrasa jednak kojarzę, ale chyba nigdy nie miałam okazji jeść.
Pozdrowionka :)
A dlaczego nie jesz słodyczy z maltitolem? To ta sama grupa słodzików co ksylitol i erytrol.
UsuńPozdrawiam również :)
Tego wariantu nie kupowałam. Nie lubię orzechów laskowych w czekoladzie chociaż nerkowce w polewie deserowej uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńTak maltiol czyni z tej czekolady produkt który ma umilac życie cukrzyków, ale przecież sam składnik nie wystarczy ... żeby podnieść osobom które nie wszystko mogą zjeść kąciki ust to trzeba jeszcze się postarać o smak i konsystencję tak żeby była przyjemność z jedzenia a nie substytut ...
Tych że Stewia czekolad nie lubię ... dziwnie pieką w podniebienie ... jak już to wolę zjeść zwykłą. Szkoda że te ż Tesco nie mają dodatków ... :/
Jadłam te nerkowce od Surovital - bardzo mi smakowały, choć wolałam orzechy laskowe :)
UsuńZwróciłaś uwagę na bardzo ważną kwestię - przyjemność z jedzenia. Często spotykam się z przekonaniem, że zdrowe dania są bez smaku. Ba! Sama kiedyś tak myślałam. Ale traktując zdrowe odżywianie w perspektywie długofalowej, tzn. jako sposób odżywiania do końca życia, musimy uwzględnić też smak. To nie ma być katorga, bo jak nią będzie - prędzej czy później rzuci się to w cholerę ;)
Mnie czekolady ze stewią nigdy nie piekły w podniebienie - co najwyżej czuję taki orzeźwiający, lekko chłodzący efekt. A w Tesco widziałam mleczną z migdałami oraz gorzką z ziarnami kakao (którą znasz) - ta pierwsza jest moją ulubioną :)
Zdecydowanie nie dla mnie, ja tutaj wyjadłabym same orzechy :P
OdpowiedzUsuńHaha, zjadłabyś ją tak, jak ja jem wątróbkę z cebulą - zjadam cebulę, a resztę zostawiam ;D
UsuńJa to bym w ogóle wątróbki nie tknęła w takim razie ;D
UsuńNo ja rzadko jem wątróbkę (ostatnio chyba dwa lata temu :P), ale w przedszkolu zawsze wyjadałam samą cebulę, a mięsa nie tykałam ;)
UsuńOrzeźwienie tych czekolad znam, a tabliczki z całymi laskowcami długo były -
OdpowiedzUsuńmoże nadal są?; nie zastanawiałam się - moimi ulubionymi. Jedyne, do czego mogę się przyczepić bardzo, bardzo, to szary nalot. Wygląda tak strasznie, że zakrawa o pleśń.
Pleśń to na pewno nie była, ale taki typowy, szary nalot, który pojawia się na tabliczkach, które sporo przeszły :P
UsuńPamiętam, że kochasz Nussbeissera :D
Kocham wspomnienie o nim. Trochę się boję tego, jaki jest obecnie naprawdę.
UsuńJa się zastanawiam, czy tego wspomnienia/wyobrażenia nie zweryfikować - w wersji mlecznej, gorzkiej i białej :)
UsuńTen szary nalot nadał tabliczce efekt galaxy :D Poza wyglądem, który nie był nawet celowy, to czekolada mnie nie zachwyca ;)
OdpowiedzUsuńHaha, jedni widzą pleśń, inni efekt galaxy :D :D :D I słusznie, nie ma co jej specjalnie szukać i kupować ;)
UsuńWygląda super! Nie dość, że gorzka to z orzechami! :)
OdpowiedzUsuńMogłaby mieć głębszy smak, ale jest ok ;)
Usuń