Wstając rano, nie mogłam się zdecydować, co zjeść na śniadanie. Kanapki są zawsze dobrą opcją, bo szybko się je przygotowuje, a dodatki sprawiają, że uzyskujemy duuużą różnorodność. Ale żeby moje foodbooki zróżnicować, postawiłam na omlet, którego w słonej wersji nie jadłam już wieki. Dzień wcześniej kupiłam pierwszy raz suszony czosnek niedźwiedzi, którym przyprawiłam nie tylko śniadanie, ale także i mięso do obiadu (które upiekłam w większej ilości i będzie mi służyć także jako wędlina na kanapki). Po przebytej chorobie wirusowej (jelitówka), znacznie zmniejszył mi się żołądek, więc porcje są nieco mniejsze niż zazwyczaj (przede wszystkim - nie jestem w stanie wypić półlitrowego kubka napoju :D), bo wolałabym, żeby te porcje pozostały mniejsze na stałe. Poza tym, cały czas obawiam się powrotu bólu brzucha po posiłku, dlatego mniejsze porcje (nie obfitujące w "ostre" składniki typu ziarna czy pestki) są dla mnie wybawieniem.
Śniadanie
Omlet z 2 jajek, łyżki mąki gryczanej, z kilkoma oliwkami, szczypiorkiem i papryką, doprawiony suszonymi pomidorami i czosnkiem niedźwiedzim, smażony na maśle. Kilka plasterków pomidora. A do picia herbata Tesco Finest o smaku Chocolate z napojem sojowym Vitanella (który pokazałam Wam w haulu).
II Śniadanie
Pół nektarynki. Zupa-krem na bazie rosołu z wiejskiej kury (do rosołu dorzuciłam marchewkę, kawałek dyni i kilka lasek selera naciowego; po ugotowaniu zblendowałam, dodałam mleko kokosowe z puszki i curry).
Obiad
Ziemniaki i fasolka szparagowa gotowane na parze (fasolkę polałam czubatą łyżeczką tahini). Pieczona pierś kurczaka (w marynacie z czosnkiem niedźwiedzim, majerankiem i czerwoną papryką), trochę awokado i ogórek kiszony do tego. Poza zawartością talerza zjadłam kostkę czekolady 78%.
Przekąska
Właściwie to nie przekąska, bo nic nie jadłam ;) Oglądając mecz siatkówki, popijałam kawę zbożową Inkę z odrobiną kakao z mlekiem sojowym (100 ml) i łyżką mleka kokosowego z puszki (dla podbicia kalorii i tłuszczu).
Kolacja
Kakao z mlekiem sojowym i kokosowym. Surówka z marchewki, jabłka i oleju lnianego. Trufla migdałowo-daktylowo-kakaowa (przepis niebawem, bo jest genialna!).
No, to już wszystko, co tego dnia zjadłam. Niestety, przez wspomniane zmniejszenie żołądka mam wrażenie, że co chwilę coś jem, ale lepsze chyba to niż jedzenie za mało...
Co dobrego Wy dzisiaj jedliście? ;)
Obiad
Ziemniaki i fasolka szparagowa gotowane na parze (fasolkę polałam czubatą łyżeczką tahini). Pieczona pierś kurczaka (w marynacie z czosnkiem niedźwiedzim, majerankiem i czerwoną papryką), trochę awokado i ogórek kiszony do tego. Poza zawartością talerza zjadłam kostkę czekolady 78%.
Przekąska
Właściwie to nie przekąska, bo nic nie jadłam ;) Oglądając mecz siatkówki, popijałam kawę zbożową Inkę z odrobiną kakao z mlekiem sojowym (100 ml) i łyżką mleka kokosowego z puszki (dla podbicia kalorii i tłuszczu).
Kolacja
Kakao z mlekiem sojowym i kokosowym. Surówka z marchewki, jabłka i oleju lnianego. Trufla migdałowo-daktylowo-kakaowa (przepis niebawem, bo jest genialna!).
No, to już wszystko, co tego dnia zjadłam. Niestety, przez wspomniane zmniejszenie żołądka mam wrażenie, że co chwilę coś jem, ale lepsze chyba to niż jedzenie za mało...
Co dobrego Wy dzisiaj jedliście? ;)
fajny obiad i śniadanie ;) Zaraz muszę kawę wypić, strasznie ponuro, ciśnienie spada:(
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Nooo, ja to dzisiaj chodzę jak zombie :/
UsuńSpośród dzisiejszego menu zjadłabym obiad bez mięsa, ale połączyłabym go z Twoją kolacją i nektarynką z drugiego śniadania - pyszne danie by powstało jak dla mnie :)
OdpowiedzUsuńFakt, taki talerz obfitości typowy dla Ciebie :D
UsuńBardzo apetyczny zestaw na cały dzień, śniadanie idealne, szczególnie gdy się robi zimno i fajnie zjeść rano coś ciepłego :)
OdpowiedzUsuńOj tak - zdecydowanie powinnam teraz częściej jadać coś ciepłego, choć w tygodniu o to ciężko :)
UsuńWszystko wygląda mega pysznie :) Na takie menu bardzo chętnie bym się skusiła :)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że Ci się podoba!
UsuńTeż mam dziś jako dodatek do obiadku fasolkę szparagową...właśnie się robi na parze :)
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na przepis na truflę. Wygląda wspaniale.
Kremowa zupka również jesienią wręcz idealna... rozgrzewa i smakuje.
Pozdrawiam :)
To życzę smacznego obiadu! :)
UsuńOstatnio nie mogę trafić na smaczne nektarynki - jakieś takie bez smaku (ani słodkie, ani kwaskowate - nijakie) a do tego jakby przemarznięte ;/
OdpowiedzUsuńBo sezon na brzoskwinie i nektarynki już minął - też ostatnio kupiłam brzoskwinie takie niby słodkie (tak lekko słodkie), ale niesoczyste i bez smaku. Mało tego lata skorzystałam z darów natury :(
UsuńWiem, że po sezonie, ale czasem nawet o tej porze można było trafić na smaczne owoce. :( Teraz to taka loteria - co się trafi. Niby brzoskwinia ładnie pachnie, ale smaku nie ma a czasem ma się ochotę na taką nektarynką lub brzoskwinie. Jestem ciekawa, czy chociaż na ryneczku są jeszcze śliwki....
UsuńU mnie były śliwki jeszcze tydzień temu, a teraz to nie wiem ;)
UsuńBardzi ciekawy foodbook :)
OdpowiedzUsuńJa tez juz od dawna nie jadłam wytrawnego omleta,zawsze jest słodki :D Ale dzisiaj jadłam na śniadanie kanapki z awodako i pomidorem,na drugie jogurt naturalny i taka słodka bułeczkę od koleżanki,która mnie poczęstowała (pierwszy raz od dawna nie zakończyło sie to napadem,nie mam takiej chcicy ogromnej XD ) a na obiad do szkoły przyszykowałam sobie placuszki z jajek i maki z ananasem i bananem ;D
A na kolacje zobaczymy co zjem,albo jakaś sałatkę albo kanapkę ;)
Ale pyszne masz dzisiaj jedzonko :) Będzie dobrze, jesteś silna i kawałek słodkiego nie oznacza, że potem musisz pochłonąć wszystko, co słodkie :)
UsuńWiem,dlatego daje radę :D
UsuńBrawo Ty!
UsuńBardzo lubię czosnek niedźwiedzi i ostatnio dodaję go do bardzo wielu potraw. Szczególnie dobrze komponuje się z mlekiem kokosowym.
OdpowiedzUsuńKolejne fajne podsumowanie Twojego jadłospisu, czekam na kolejne :) Ja dziś miałam na obiad kaszę jęczmienną z cebulką i wędzoną papryką, zasmażane buraczki z mlekiem kokosowym plus paluszki ziemniaczane.
Dzięki za podsunięcie połączenia czosnku i mleka kokosowego! Chętnie wypróbuję :)
UsuńCieszę się, że foodbook przypadł Ci do gustu :) Twój obiad brzmi rewelacyjnie - dawno nie jadłam takich zasmażanych buraczków :)
Smakowite menu! Nabrałam ochoty na takiego omleta :D
OdpowiedzUsuńTo po powrocie do domu śmigaj do kuchni! :D
Usuńjedno z moich ulubionych śniadań to omlet lub owsianka :D
OdpowiedzUsuńU mnie jeszcze kanapki i placuszki :D
UsuńWłaśnie, kakao! Lecę sobie zrobić, bo narobiłaś mi smaku :D
OdpowiedzUsuńHaha, ja piję niemal codziennie! :D
UsuńU mnie też niedługo foodbook, ale z września bom ja leń :D Omlecior sycący - szczególnie przy skurczonym żołądku. Jakbym miała czas to zawsze robiłabym takie śniadanie przed pracowitym dniem. Surówka z marchwi i jabłka zagościła wczoraj na moim talerzu, mimo że była to baza do omletu (dobrze jest czasem przesadzić z gramaturą do jakiegoś dania :D)
OdpowiedzUsuńTakie perełeczki u mnie z dziś to mamine gołąbki i sękacz <3
Ten też jest z września - nie wiem, jak to będzie z ich realizacją w roku akademickim ;)
UsuńŻołądek już wrócił do normalnych rozmiarów - nie musiałam go rozpychać, takiej jest wielkości najwyraźniej :P
Czekam na foodbooka!
Oooo, kocham gołąbki! <3 A sękacza nie jadłam już wieki - uwielbiam :)
A ja akurat miałam w sobotę rodzinną imprezę, a że jedzenia zostało duuuużo, to dzisiaj nie musiałam się martwić o obiad :D.
OdpowiedzUsuńUroki rodzinnego biesiadowania :D
UsuńCzosnek niedźwiedzi to moje odkrycie ubiegłego roku! Świetny do drobiu i jako jedyny mi się nie odbija :) kakao też uwielbiam i i nie :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie używam go jako marynaty do drobiu, ale marzy mi się taki sos serowy z jego dodatkiem do makaronu <3
Usuńuwielbiam i omlety i kurczaka, przepyszne jedzenie !
OdpowiedzUsuńSuper, że foodbook przypadł Ci do gustu :)
UsuńŚniadanie idealne. :)
OdpowiedzUsuńOj, zdecydowanie :D
UsuńCzosnek niedźwiedzi kupujemy regularnie, bardzo nam smakuje i świetnie łączy się według nas z czarnuszką w duszonych ziemniaczkach :P
OdpowiedzUsuńPyszności widzimy! U nas dziś szału nie było z jedzeniem bo nie chciało nam się gotować więc nie ma co się chwalić :P
Jakie ciekawe połączenie! Czarnuszkę mam, ale nie sądziłam, że pasuje do ziemniaczków - zwłaszcza z czosnkiem :D Ale robicie to jako puree? W sensie, rozgniatacie ugotowane ziemniaki?
UsuńTeż mam takie dni ;) Np. dzisiaj - dlatego wyjęłam z zamrażarki pierogi, które lepiłam z mamą :D
Tak właśnie rozgniatamy z odrobiną wody po ich gotowaniu lub z jogurtem naturalnym :) Proste a jak nam smakuje ^^
UsuńSpróbuję :D Dzięki za pomysł!
UsuńTen omlet do mnie przemawia bardzo, muszę wypróbować <3 I zaskoczyłaś mnie herbatą z mlekiem :O Wiem, że istnieje coś takiego jak bawarka, ale nie pomyślałabym chyba o zrobieniu jej z jakąś smakową herbatą. A mam ich trochę w zapasach, same smakują tak sobie, więc może trzeba wypróbować nowe smaki :D
OdpowiedzUsuńWcześniej też nie pomyślałam, że dobrze może smakować z herbatami smakowymi - a jednak :D Ma o wiele lepszy smak. Pasuje zwłaszcza do herbat waniliowych, korzennych czy czekoladowych :) Polecam!
UsuńPróbowałam zgadnąć, co jest na zdjęciach, bez czytania opisów. Tahini w obiedzie wygląda jak kawał chrząstki z gardła świni/krowy :P
OdpowiedzUsuńNie zdarza mi się myślenie o tym, co dziś zjem. Ja wiem z miesięcznym wyprzedzeniem, zwłaszcza jeśli chodzi o śniadanie, haha.
O matko, skąd Ty wiesz, jak wygląda kawał chrząstki z gardła świni lub krowy? :D :D :D
UsuńEee, monotonnie! Choć ja jak jestem zabiegana, to też stawiam na standard: kanapki, kasza z warzywami i kawałkiem mięsa, a na kolację sałatka. Ale trzeba coś czasem urozmaicać ;D
Z wyobraźni mej bujnej :P
UsuńNii, nie trzeba. Lubię monotonię, jeśli jest smaczna.
Nigdy Ci się nie nudzi?
Usuń