W każdym razie dla osób, które patrzą na kalorie oraz jakość jedzenia mam nieco zdrowszą alternatywę. Co prawda, to nie pączki, a cynamonowe drożdżówki z rodzynkami, ale! zawsze to dobra propozycja, żeby zjeść coś słodkiego bez wyrzutów sumienia (wilk syty i owca cała!). Część oczyszczonej mąki pszennej zastąpiłam mąką pełnoziarnistą (gdybym robiła całkowicie na pełnoziarnistej, to wyszłyby twarde i zbite - a jednak ze zdrowego odżywiania powinniśmy też czerpać jakąś przyjemność ;)). Zmniejszyłam także ilość masła (w końcu to ciasto drożdżowe, a nie kruche), które nadaje niebywałego aromatu, a zamiast cukru użyłam stewii z erytrolem. Efekt przeszedł moje najśmielsze oczekiwania! Polecam na słodkie śniadanie, drugie śniadanie lub deser :) W zależności od tego, jak duże uformujecie ślimaczki - jeden będzie miał ok. 160 kcal, czyli połowę mniej niż tradycyjny pączek. Zapraszam!
Składniki:
- 100 g mąki pszennej pełnoziarnistej
- 200 g mąki pszennej typ 550 + do podsypywania
- pół opakowania suchych drożdży
- 100 ml mleka
- jajko (najlepiej wiejskie)
- 25 g masła + łyżeczka do nasmarowania ciasta
- cynamon cejloński do oprószenia
- 1/3 szklanki rodzynek
- pół łyżeczki nektaru kokosowego
- 2 łyżki erytrolu ze stewią
W misce mieszamy mąki, drożdże i erytrol. W rondelku rozpuszczamy mleko z nektarem kokosowym i masłem. Do suchych składników dodajemy jajko, a następnie przestudzone mleko z masłem. Zagniatamy kilka minut (w razie potrzeby dosypujemy troszkę mąki) i zostawiamy na godzinę w ciepłym miejscu do wyrośnięcia. Rodzynki zalewamy gorącą wodą, a gdy napęcznieją, odcedzamy i osuszamy ręcznikiem papierowym.
Gdy ciasto urośnie, wyrabiamy je na blacie, podsypując mąką w razie konieczności. Następnie wałkujemy w prostokąt i smarujemy miękkim masłem (łyżeczką). Sypiemy na wierzch cynamon, a potem rodzynki. Zwijamy w roladę i tniemy na równe kawałki (u mnie - 10). Ślimaczki układamy na blasze wyłożonej papierem do pieczenia. Wstawiamy do lekko nagrzanego piekarnika na 5 minut, a następnie zwiększamy temperaturę do 180 stopni i pieczemy ok. 20-25 minut (każdy piekarnik jest inny i trzeba, niestety, doglądać bułeczek). Podajemy z twarożkiem, dżemem lub masłem orzechowym.
Smacznego!
Pączków nigdy nie lubiłam i nadal nie lubię - nie odpowiada mi smak smażonego na głębokim tłuszczu ciasta drożdżowego, ale wszyscy zachwalają pączki mamy... a raczej zachwalali bo od kilku lat mama ich nie smaży ;)
OdpowiedzUsuńNigdy nie jadłam takiej prawdziwej cynamonki. Moja babcia, kiedyś robiła kichłyki,ale one mi nie smakowały. Kiedy babcia upiekła dla dziadzia to zjadłam połowę, bo potem już nie dawałam rady.... jakoś od cynamonu robiło mi się mdło (a może były też za słodkie). Wszyscy w domu lubili, tylko nie ja. Taka "Kaczka Dziwaczka" ze mnie :D Twoja propozycja wygląda bardzo smacznie i z pewnością taka jest. Takie bułeczki z pewnością rozpływają się w ustach :)
Ja lubię takie ciasto - pamiętam racuchy drożdżowe mojej mamy... mistrzostwo! Jak przyniosłam kiedyś do szkoły (w podstawówce), to moje koleżanki także piały z zachwytu :) Moja babcia kiedyś usmażyła takie domowe i także były pyszne. Ale wiadomo, każdy ma inny gust :)
UsuńO kichłykach nie słyszałam :) Dziękuję bardzo.
Racuszki drożdżowe???? Oj też uwielbiam - smak dzieciństwa... cudowny smak dzieciństwa :) Nie dziwię się, że Twoje koleżanki Ci zazdrościły :D Sama pamiętam, że kiedy smażyła je moja mama i z siostrą wychodziłyśmy na podwórko z racuszkami w dłoniach, to inne dzieciaki chciały aby się z nimi podzielić :) Ale jednak jest różnica w smaku (przynajmniej u mnie): racuszki w moim domu były smażone na małej ilości oleju a pączki na głębokim. Moja mama wie jak zrobić, by pączek był duży, puszysty, lekki i nie chłoną dużej ilości tłuszczu, ale jednak to inny smak :)
UsuńKiłychki (mój tato i babcia zawsze mówili kichliki przez co nie mogłam w internecie znaleźć o tym żadnej wzmianki) to regionalny deser. Moja babcia kiedyś przebywała w okolicach Wołynia i tam go poznała :)
Moja mama smażyła na głębokim oleju i ponoć nawet tak mniej potrawy chłoną tłuszcz niż smażone na małej ilości - ale nie wiem, czy to prawda ;)
UsuńPoczytam o tym deserze :)
Pączki nie wchłaniają tak tłuszczu jeśli do ciasta doda się wódki lub spirytusu a do garnka z tłuszczem plaster ziemniaka (ziemniak sprawia, ze olej nie traci temp). W pączkach najważniejsze jest aby dobrze wyrobić i przygotować ciasto :D Ale Twoje bułeczki są świetne i można je jeść na co dzień :D
UsuńJeśli drożdzowe bułeczki można nazwać deserem to jak najbardziej :)
Dzięki za wskazówki - nie wiedziałam ;)
UsuńNie ma za co :) To wiem od mojej mamy :) Moja mama jeszcze mówiła, że trzeba dobrze wyrobić ciasto: wpompować w nie jak najwięcej powietrza... 150 uderzeń. Zastanawiałam się dlaczego akurat 150 ale mama mówiła, ze tyle ma być minimum. Jak jeszcze smażyła pączki to trzymałam miskę z ciastem, mama wyrabiała i razem liczyłyśmy uderzenia ;) Jakiś czas temu przez przypadek trafiłam na program, gdzie starsza Pani robiła pączki (naturalne, prawdziwe, bez chemii) i Ona również powiedziała o tych 150 uderzeniach :D Chyba ta wiedza przechodzi z pokolenia na pokolenie ;)
UsuńPączka kupnego jeść nie planuję, chyba że gdzieś napatoczy mi się taki nie smażony na smalcu :D Ale planuję upiec swoje, jak zdążę to dzisiaj :)
OdpowiedzUsuńTwoje bułeczki wyglądają przepysznie :))
Widziałam spis kawiarni/cukierni wegańskich w Warszawie, gdzie serwują takie pączki - na pewno są w Krowarzywa. Jak chcesz, to podeślę Ci tego linka na maila :) Chociaż i tak pieczone domowe są o wieeele lepsze!
UsuńDziękuję :)
Widziałam tę listę, ale nie zdołam nigdzie dalej dotrzeć - zajrzę do 2 miejsc w przerwie w pracy, ale nie zależy mi na tych pączkach aż tak, żeby gdzieś daleko ich poszukiwać - nigdy za pączkami nie przepadałam.
UsuńNie ma sprawy ;)
UsuńOj ,ja nie wiem czy zjem jutro paczka XD Chyba z budyniem albo róża XD ale jakbym miała czas,to z przyjemnością upieklabym własne ;D
OdpowiedzUsuńZawsze możesz upiec przy innej okazji :) Oj, lubiłam te pączki z budyniem czekoladowym w polewie czekoladowej z orzechami, mniam! A ile kalorii! :D Jak ze dwa lata temu tata kupił pączki w Carrefourze i je spróbowałam, to myślałam, że zejdę - strasznie sztuczne, niedobre :/ Chciał tata przyoszczędzić ("byle dużo, słodko i tanio") - straszne to jest u niego, czekolady też kupuje takie najtańsze :D Mnie to nie smakuje i jak grzeszyć, to czymś dobrym ;)
UsuńA ja dzisiaj kupiłam malutkiego pączusia i będzie Tłusta Środa, bo jutro mam cały dzień na uczelni :P
Heh,dlatego lepiej chluba kupie z piekarni świeżego XD
UsuńW Carrefourze zazwczyczaj jest nienajlepszej pieczywo XD
Oj,biedna cały dzień na uczelni :c
Ciekawe, na jakiego się zdecydujesz :) Zazwyczaj w hipermarketach jest tragiczne pieczywo i tam go nie kupuję.
UsuńTeż nie zamierzam jutro napchać się cukrami prostymi w połączeniu z tłuszczem. Zatem klasyczne pączki raczej nie dla mnie. Jeśli wystarczy czasu - przygotuję coś sama, jeśli nie - zakupię zdrową wersję pączków (na szczęście takie są dostępne w Krakowie :D).
OdpowiedzUsuńŚwietne te cynamonki. Moje smaki. Z chęcią bym porwała jedną do herbatki :)
Pozdrawiam ciepło :)
Ooo, zazdroszczę dostępu do zdrowej wersji! W Warszawie też na pewno gdzieś są (widziałam w spisie miejsc z wegańskimi pączkami także takie, gdzie oferują wersje bez cukru, z ksylitolem), ale nie mam za bardzo jutro czasu, żeby się szwędać :D
UsuńMam nadzieję, że uda Ci się wyczarować coś smakowitego :)
Pozdrawiam!
Megly o jakiej zdrowej wersji pączków mówisz? Może takie pieczone? ;)
Usuńależ cudowne, i jak muszą pysznie smakować:)
OdpowiedzUsuńDomownicy się zajadali - no, oprócz brata, który jest na diecie lekkostrawnej po operacji i "musiał" pocieszyć się budyniem :P
UsuńBułeczki rewelacja! My za pączkami nie przepadamy i jemy tylko te, które zrobi babcia z powidełkami (głównie po to by nie zrobić jej przykrości choć nie ukrywamy, że te są bardzo dobre :P). Jutro planujemy iść na deser w postaci gofrożków z lodami Oreo... Jak świętować kaloriami to takimi, które chodzą nam po głowie już od dawna xD No ale Twoje cynamonki zjadłybyśmy bez wyrzutów sumienia! Najwyżej trening będzie nieco dłuższy :P
OdpowiedzUsuńJakby moja babcia czy mama usmażyła pączki, to chyba też by moja silna wola zmiękła - najwyżej zrobiłoby się cięższy trening, tak jak piszecie :P Gofrów nie jadłam sto lat! To udanego cheatowania życzę :D
UsuńNie znoszę pączków z konfiturą różaną i lukrem. Przesłodzone, tłuste buły... źle mi się kojarzą. Kocham te z kokosem i donuty. <3 Ogólnie nie popieram obżerania się w ten dzień.
OdpowiedzUsuńFajna propozycja.
Donutów nigdy nie jadłam, kokosowych także, a te różane, czekoladowe (budyniowe) czy z wiśnią kojarzą mi się najpiękniej :) Ale wiadomo, każdy ma inny smak.
UsuńObżerania się także nie popieram (choć kiedyś szło się na rekord, ile pączków się zjadło) i od dobrych kilku lat tego nie praktykuję - i nie zamierzam ;) Ale to nie oznacza, że życie ma być pasmem wyrzeczeń i cierpiętnictwa - wszystko z umiarem :)
Pięknie się prezentują i na pewno smakują obłędnie :-)
OdpowiedzUsuńByły przepyszne :)
UsuńCynamonki <3 To zdecydowanie bułeczki do, których mam największą słabość :D Zdrowa wersja? Taka zawsze przygarnę!
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Ci się podoba :)
UsuńNie jadam pączków w ogóle, nawet w Tłusty Czwartek. Twojego chętnie bym spróbowała, ładnie się prezentują :)
OdpowiedzUsuńJa prócz wczorajszego mini pączusia także nie jadam od dobrych 5-6 lat :) Ale taką drożdżóweczką nikt nie pogardzi!
UsuńZrobić takie drożdżówki i się nie podzielić to istny grzech! :D
OdpowiedzUsuńNastępnym razem będę o Was pamiętać :*
UsuńZjadłam dzisiaj pączka i był smaczny, ale jakoś mnie tak nie zachwycił...za to takie smakołyki jak Twoje - domowe, zdrowsze i smakowite ogromnie mnie cieszą i sprawiają największą radość :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że przepis Ci się podoba :)
UsuńU mnie tak samo w domu mama robi faworki. Babcia za to, z którą mam wspólne podwórko zawsze przychodzi z michą pączków, ale i tak chętniej sięgam po faworki :D Najlepsze są potrawy, które przechodzą nasze najśmielsze oczekiwania :) Balans w składnikach, nie przesadzone w jedną ani drugą stronę przez co smak jest idealny a wypiek pełnowartościowy ;) No i takie wypieki to ja lubię! :D
OdpowiedzUsuńWygląda super! Ale ja chyba nigdy nie przejdę na zdrowe jedzenie.. Za bardzo lubię kebaby i tłuste pączki :D
OdpowiedzUsuńKwestia przyzwyczajenia, świadomości i priorytetów - ja kiedyś jadłam czekoladę dziennie, czasem do tego pakę chipsów, cola, soki. Białe bułki z ketchupem, serem, warzywami. Duże porcje, zwłaszcza makaronu czy ryżu. Kaszę jadłam rzadko. I do tego brak ruchu.
UsuńTeraz zdrowe jedzenie bardzo mi smakuje i brakuje mi go, gdy go dłużej nie jem - choć rzadko się to zdarza ;)
Po 'w każdym razie' nie stawia się przecinka :D
OdpowiedzUsuńZ cynamonem zjem niemal wszystko, aaale od domowych ciast i ciastek trzymam się z daleka, bo nie mam hamulców. Jak ćpun. Jestem trzeźwa od ok. 6 lat :)
Poprawię :D
UsuńOch, aż mi przypomniałaś, jak mama jesienią upiekła szarlotkę... Wyjadałam łyżeczką prosto z blaszki :D Jedynie ciasta francuskiego nie lubię z tym dodatkiem (ale w ogóle na słodko ciasto francuskie mi nie smakuje), a tak to również ubóstwiam :)