Już dawno na blogu nie było foodbooka. Przyznam szczerze, że podczas tak napiętego okresu, jakim był tegoroczny styczeń, najczęściej jadłam jedzenie przygotowane przez mamę (zapasy pierogów i naleśników potrafią uratować życie <3), kanapki i sałatki, więc było dość... monotonnie. Nie miałam też zbyt wiele czasu, by robić wszystkiemu zdjęcia i przygotowywać wpisy. Teraz, po egzaminach, mam trochę więcej czasu na pichcenie.
Tego dnia robiłam trening cardio na czczo, a następnie przygotowałam śniadanie. Omleta zrobiłam z podwójnej porcji, podanej poniżej - żeby mieć drugą część na kolejny dzień. Podobnie zrobiłam z obiadowymi kotlecikami. Nie ma sensu każdego posiłku przygotowywać na bieżąco - jeśli jest taka możliwość, warto raz "stanąć w garach", żeby ugotować zdrowe jedzenie na kolejne dni :) Ten jadłospis jest wegetariański - postanowiłam znacznie ograniczyć mięso oraz całkowicie wyeliminować nabiał. Zobaczymy, czy w postanowieniu wytrzymam ;)
Śniadanie
Omlet kakaowy (2 jajka, 40 g płatków owsianych, łyżeczka kakao, łyżeczka macy, pół łyżeczki siemienia lnianego, aromat waniliowy, stewia z erytrolem) z łyżeczką kakaowego masła orzechowego (Natur Avena). Pół jabłka (boiken). Kawa bezkofeinowa z mlekiem sojowym.
Obiad
3 kotleciki z zielonej soczewicy i cebuli (puszkę soczewicy zmiksowałam z podduszoną cebulą, pieprzem ziołowym, mielonym siemieniem lnianym i solą; upiekłam 6 kotlecików). Pół pieczonego, podłużnego buraka. Trochę fasolki szparagowej oraz tarta marchewka z cynamonem i sokiem z cytryny. Oprócz tego zjadłam 30 g orzechów nerkowca i ziemnych.
Podwieczorek
Duża garść orzechów ziemnych i nerkowca + Inka z mlekiem sojowym.
Kolacja
Kromka chleba żytniego na zakwasie. Jeden mały kotlecik z soczewicy (obiadowy). Kakao z mlekiem sojowym. Sałatka: sałata lodowa, por, papryka, pomidorki koktajlowe + olej, sok z cytryny, przyprawy (papryka słodka, zioła prowansalskie, kurkuma, pieprz, sól).
A jak jest u Was z dietą w takich napiętych okresach? Posługujecie się gotowcami czy mimo wszystko sami pichcicie w domu? :)
Wszystko wygląda super i niczym bym nie pogardziła :) Co do nabiału to i ja mam w planach odstawienie go całkiem na jakiś czas, ale póki co mi nie wychodzi, choć nie jem zbyt dużo produktów mlecznych.
OdpowiedzUsuńPamiętam, że jak na studiach miałam dużo nauki, to i tak gotowałam codziennie jakieś dania warzywne na obiad, jednocześnie się ucząc (miałam notatki porozkładane po całej kuchni). Teraz praktykuję gotowanie na zapas, bo w tygodniu nie miałabym czasu.
Mnie serce krwawi, że odstawiłam nabiał i mięso :( Uwielbiam serki i jogurty, ech :/
UsuńOj niee, ja nie lubię tak - wszystkie notatki bym zabrudziła. Poza tym, albo się skupiam na nauce, albo na gotowaniu - nieefektywna jest dla mnie taka nauka łączona z czymś innym :P
Jakiś eksperyment prowadzisz nabiałowo mięsny czy tak na dłuższy czas planujesz?
UsuńJa na szczęście mam bardzo podzielną uwagę i robię wiele rzeczy na raz. Zawsze uczyłam sie oglądając seriale i wtedy byłam na bieżąco :)
Jak się eksperyment powiedzie, to na dłuższy czas, a jak się w wynikach hormonów nic nie zmieni (androgeny), to wrócę do tego :P
UsuńOj nieee, nie umiem się uczyć, jak mi coś gra nad uchem :D Umiem odrabiać pracę domową/pisać, ale nie uczyć się na pamięć albo czytać ze zrozumieniem.
Super jadłospis. Najbardziej podobają mi się te kotleciki. U mnie Połówek postanowił mocno ograniczyć mięso, którego jadał do tej pory naprawdę sporo. Będziemy kombinować z różnymi strączkami, aby podbić ilość białka w jego diecie.
OdpowiedzUsuńWłaśnie ja teraz też szukam dobrych roślinnych źródeł białka - na razie u mnie króluje tofu, fasola i soczewica + z nieroślinnych: jajka i czasem ryby.
UsuńCieszę się, że jadłospis Ci się podoba :)
Oj taaak, podczas sesji słoiki przeżywają swoje 5 minut :D Nie ma nic lepszego jak obiad ze słoików w 5 minut gdy czas zabiera nauka :)
OdpowiedzUsuńMusimy sobie narobić takich kotlecików bo dawno ich nie robiłyśmy :P
Kotleciki polecam - ja na pewno będę je robić częściej :D
UsuńBardzo smakowicie :) Ostatnio mam fazę na buraki i jem je codziennie :D
OdpowiedzUsuńTo ja jem ostatnio rzadko, ale bardzo lubię :D
UsuńTrzymam kciuki za postanowienie! :) U mnie z nabiałem jest problem, staram się go ograniczać, ale w weekend zawsze coś nabiałowego podjem :p
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo! Jestem dość zdeterminowana i choć z przykrością omijam alejki z serkami, jogurtami i twarogami, to jednak są rzeczy ważniejsze niż ulubione jedzenie ;)
UsuńJa już nie jem nabiału grubo ponad rok. Początkowo myślałam, że to niemożliwe, ale okazało się znacznie łatwiejsze niż sądziłam :) Fakt, czasem się zdarzy, ale to głównie gdzieś na urodzinkach jak akurat jest kawałek ciasta. Nie robię z tego paniki :) Jednak co by nie było, stan cery znaaaacznie się poprawił :) Mięso też jem już bardzo sporadycznie.
OdpowiedzUsuńPoza tym jestem z tych, którzy sami sobie pichcą. Nawet teraz, kiedy wstaję do pracy o 4:00, przychodzę po 15:00, potem jeszcze nauka i spać po 20:00 :)
Gratuluję ponad roku bez nabiału! Ja baaaardzo lubię biały ser (i żółty) oraz mleko do kakao czy kawy, ale teraz całkowicie eliminuję - za dwa miesiące spróbuję ponownie wprowadzić.
UsuńNo ja zazwyczaj też sama pichcę i gotowców nie jadłam - tylko jedzenie od mamy :P
Takim omlecikiem ze śniadania bym nie pogardziła :) Dawno nie jadłam, bo ostatnio ciągle u mnie owsianki :D
OdpowiedzUsuńA ja właśnie daaaaawno nie jadłam już owsianki - tej gotowanej to w ogóle nie wiem, ile :P
UsuńJa gotuję na parze warzywa codziennie rano. Na kilka dni gotuje jedynie cieciorke albo jasia bo on jednak za długo musi się pichcić. Potem dorzucam do reszty i zabieram do pracy. Nie lubię odgrzanych warzyw na drugi dzień.
OdpowiedzUsuńJak nie mam czasu gotować albo mi się nie chce to jem jabłka i jogurty.
Nie wyobrażam sobie zycia bez nabialu :/ cifzienbue jem twarog na sniadanie i ze trzy jogurty - jeden naturalny dwa smakowe i maślankę . Zrezygnowałam jednak z mięsa. Źle się po nim czułam. Jakoś tak ciężko się trawiło i długo.
Ja czasem gotuję warzywa tak na dwa dni, ale to różnie bywa. Ostatnio mało jem gotowanych warzyw.
UsuńA mnie właśnie bardziej nie służył twaróg niż mięso - choć uwieeeelbiam nabiał. No ale, zobaczymy, czy coś w wynikach badań się po odstawieniu poprawi.
Na przygotowanie jedzenia zawsze musi być czas...i kropka;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie z nad filiżanki kawy:)
Dokładnie! Trzeba się nim delektować, a cały proces gotowania odpowiednio celebrować :)
UsuńPozdrawiam również.
Omlet kakaowy skradł moje serce :)
OdpowiedzUsuńMoże przygotujesz na jakiś swój posiłek? :)
UsuńPowodzenia w wytrwałości w swoich postanowieniach - trzymam kciuki :)
OdpowiedzUsuńTakie kotleciki to świetne rozwiązanie praktycznie na każdy posiłek ;)
Dziękuję :)
UsuńO tak - i jako dodatek do sałatki, i do kaszy, i do burgera... Będę musiała znowu zrobić :)
Zawsze warto mieć kilka w zamrazarce :)
UsuńZdecydowanie to super opcja w kryzysowych sytuacjach :)
Usuńja teraz cierpię na totalny niedobór czasu, ale lubię mimo wszystko sama gotować :)
OdpowiedzUsuńJa też lubię, ale brak czasu to brak czasu :P I niewiele się tutaj poradzi niestety.
UsuńKakaowym omletem w ramach deseru bym nie pogardziła.
OdpowiedzUsuńOdpowiadając na pytanie, żywię się wyłącznie gotowcami :D
Ja tam lubię desery na śniadanie, choć ostatnio coraz rzadziej jem pierwszy posiłek na słodko :P
UsuńA co z gotowców lubisz najbardziej? :D
Wszystko, co jem regularnie. Corn flakes z mlekiem, jogurty, zupy kremy, pierogi... no serio wszystko :)
UsuńPierogi <3 Ale garmażeryjne są najlepsze, bo takie z Lidla to są słabe :P
UsuńWszystko wygląda przepysznie :) Ja w "kryzysowych" sytuacjach mimo wszystko przygotowuję wszystko sama, bo gdybym miała wybierać gotowce to najpierw pewnie miałabym ból głowy od składów :D
OdpowiedzUsuńTakich sklepowych gotowców i ja nie używam - właśnie ze względu na tragiczne składy :D Ale mamci jedzenie to co innego <3
UsuńDziękuję bardzo!