Tabliczka czekała na recenzję grubo ponad rok. Zrobiłam zdjęcia, zachomikowałam kawałek do oceny smaku i zapachu, a reszta przepadła w czeluściach mojego brzuszka. A pierwszy raz dorwałam ją chyba 1,5 roku temu. Czym mnie urzekła? Jeszcze w "mrocznych czasach" uwielbiałam mleczne tabliczki z chrzęszczącymi, aromatycznymi wiórkami kokosowymi, które rewelacyjnie uatrakcyjniały czekoladowe bagienko. Kiedy zobaczyłam bezcukrową wersję, to musiałam jej spróbować. Teraz przyszedł czas na podzielenie się opinią.
Wygląd
Design opakowań jest typowy dla tabliczek z bezcukrowej linii Wawela. Białe tło przełamane jest brązowym polem z lewej strony, a na nim umieszczono logo producenta oraz nazwę produktu. Z prawej strony widzimy duże kostki czekolady, w których wyróżniają się białe (jakby soczyste) wiórki kokosowe. Za nimi widzimy rozłupany orzech, zaś wyżej - informację, iż produkt jest bez dodatku cukru.
Gdy otworzyłam foliowe opakowanie, miałam do czynienia z dużą (pod względem powierzchni) tabliczką - lecz jednocześnie bardzo cienką (gramatura musi się przecież zgadzać ;)). Z jednej strony oszukujemy tym samym swoje oczy, ale... nie żołądek :P Jak na mleczną czekoladę przystało, jest jasnobrązowa i nielicznie nakrapiana białymi plamkami wiórków. Okazała się być nie tak tłustawa pod palcami jak poprzedniczka - czekolada gorzka z pomarańczą. Pachnie jak mleczne czekolady sprzedawane na wagę - nie jest to pełnotłuste mleko, bardziej takie... kakao na wodzie. Z delikatną domieszką wiórków kokosowych.
Smak
Kostka położona na języku rozpuszcza się bardzo, bardzo szybko. Pozostawia posmak lekkiego proszku. W trakcie rozpuszczania uwydatniają się wyraźnie mleczne nuty, lekko śmietankowe (jak w bitej śmietanie), a dopiero później - aromat kokosa. Cały proces nie trwa długo, a wieńczą go wodniste bagienko i chrzęszczące wiórki, które są dość... nijakie w smaku. Jakby ich wyprażenie pozbawiło je smaku. Jak dla mnie - za mało kokosowa (a na pewno daleko jej do Torras Zero), ale od biedy może być (choć na pewno fani kokosa będą dość... zawiedzeni).
Moi Drodzy!
Już jutro wyruszam w kilkudniową, krótką podróż do... Wiednia :) Dlatego jeżeli macie do polecenia miejsca godne zobaczenia oraz przysmaki/potrawy, które warto spróbować - piszcie w komentarzu :) Wszelkie rekomendacje mile widziane!
Skład: maltitol, tłuszcz kakaowy, mleko w proszku pełne, miazga kakaowa, serwatka w proszku (z mleka), wiórki kokosowe 5%, lecytyna sojowa, E476, aromat.
Kaloryczność: 496 kcal/100 g (50 kcal/kostka)
Dostępność: Carrefour
Cena: ok. 8 zł
Ocena: 4,5/6
Inne warianty smakowe: gorzka z pomarańczą
Wpis niesponsorowany. Produkt kupiłam samodzielnie.
Ja ostatnio jestem tak objedzona owocami, że o słodkich czekoladach nawet nie myślę (choć jadłam wczoraj, bo terminy ważności mnie zmuszają :P), a takie ze słodzikami to już w ogóle mnie nie interesują.
OdpowiedzUsuńUdanego wyjazdu ;) W Wiedniu polecam odwiedzić targ Naschmarkt, wg mnie to bardzo fajne miejsce ;)
Naschmarkt był nudny - tylko jedzenie :P I myślałam, że mnie zabiją tymi falafelami, którymi wymachiwali na wszystkie strony :P
UsuńA ja jakoś ostatnio mało jem owoców - nie mam dostępu do malin, a w tym roku zdecydowanie to na nie miałam największą fazę :(
Widziałam, ale jakoś nie kusi ;) Cena trochę zniechęca.
OdpowiedzUsuńOj tak, z ceną pojechali po bandzie :(
UsuńMoja ciocia mieszka w Wiedniu i zawsze opowiada o kanapeczkach Trześniewskiego, ponoć jest bardzo wiele tych lokali w całym Wiedniu :)
OdpowiedzUsuńMam tę czekoladę, ale nie jadłam, teraz wiem czego się spodziewać :)
Widziałam te kanapeczki, ale nie próbowałam :) Ponoć degustuje się je do malutkiego piwa, a tego nie pijam :P
UsuńDaj znać, jak spróbujesz :)
Myślę, że ta czekolada mogłaby bardzo mi smakować. Wypróbuję 😊
OdpowiedzUsuńUdanej podróży 😊
Polecam i dziękuję :)
UsuńPróbowałam kiedyś tej czekolady ale niezbyt przypadła mi do gustu. A w kwestii Wiednia - jestem pewna, że przywieziesz stamtąd jakieś unikatowe zdrowe słodkości!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)
Mnie nawet smakowała, ale za mało kokosowa :(
UsuńJadłabym :)
OdpowiedzUsuńSpróbuj :)
UsuńOstatnio na topie są kokosowe czekolady :) ta jest bardzo interesująca bo bez cukru :)
OdpowiedzUsuńFajnie, że Wawel eksperymentuje :)
UsuńOj, to pewnie by mnie rozczarowała skoro mało kokosowa :(
OdpowiedzUsuńNa pewno - ta od Torras była tysiąc razy lepsza, a niewiele droższa od tej :) No i większa!
UsuńWszystko co z kokosem chętnie wszamiemy :D Udanej wycieczki :*
OdpowiedzUsuńDziękuję :*
UsuńDla mnie to niestety potrójne nie: bezcukrowa + wiórki + Wawel. Szczególnie ten Wawel. Ostatnio odświeżyłam Malagę, którą zawsze lubiłam, ale nie jestem w stanie przetrwać wawelskiej czekolady. Paskudztwo.
OdpowiedzUsuńNie jadłaś dobrej bezcukrowej chyba :( Jeśli chodzi o Wawel, to też mam z nimi problem - gorzka bez dodatków (bezcukrowa) jest już dla mnie w ogóle niesłodka i niezjadliwa. Mleczna bezcukrowa jest nawet ok. Gorzka 70% (z cukrem) ujdzie, ale tylko w kryzysowej sytuacji.
Usuń