czwartek, 20 września 2018

Haul #9 - z Wiednia!

 Z każdego wyjazdu muszę przywieźć kilka rzeczy: piękne wspomnienia, zdjęcia, pocztówkę, magnes na lodówkę dla mamy, lokalne przysmaki (jeśli trafiają w mój gust) i zdrowe słodkości, których nie ma w Polsce. Właśnie tym ostatnim poświęcam dzisiejszy, obszerny wpis, a za wszystkie jedzeniowe sugestie bardzo dziękuję!

Almdudler, Austriacka oranżada ziołowa bez cukru - 1,80 €/butelka 1,5 litra, SPAR
Próbowałam wersji z cukrem i bardzo mi smakowała, więc jak zobaczyłam tę bez cukru - musiałam ją kupić! To oryginalna receptura, bazująca na unikalnej kompozycji 30 alpejskich ziół, których skład jest pilnie strzeżony. Ma lekko kwaśny, ziołowy smak i odrobinę przypomina rozcieńczony podpiwek.



Neoh, baton proteinowy bez dodatku cukru - wersja czekoladowa i malinowa - 1,39 €/szt. 30 g, SPAR
Zacznę od absolutnego hitu - batonów, które kupiłam drugiego dnia pobytu w Wiedniu. Na Neoh natknęłam się w SPAR i od razu spróbowałam. ISTNA PETARDA! Choć nie są pozbawione mleka (czekolada mleczna :(), to od czasu do czasu dopuszczam jego niewielkie ilości w diecie. Co ważne - nie zawiera cukru. Dlatego zrobiłam spore zapasy wariantu czekoladowego, a recenzje ukażą się szybko :)
Roobar, wersje Cacao Nibs i Chia Coconut - 1,49 €/szt. 30 g, SPAR
Wiem, że te batony można znaleźć w Polsce, ale byłam ich na tyle ciekawa, że kupiłam je w Austrii :) Kakao jak i kokos bardzo lubię, więc zobaczymy, jak sprawią się te wersje smakowe.

Nussrr Vienna, BIO RIEGEL, batony w wersji jabłko-cynamon-śliwka, figa-banan, baobab i orzechy laskowe-kakao-maca - 1,99 €/baton 35 g, SPAR
Te batony wpadły w moje ręce po słowach "Ola, mamy drobniaki i musimy je wydać'... ;) Normalnie nie zdecydowałabym się na nie, bo cena jest zdecydowanie zaporowa jak za taką gramaturę. Oby smak wszystko wynagrodził.

Go4Raw, batony w wersji pomarańczowej z chia, kokosowo-kakaowej i kakaowej - 0,85 €/baton 25 g, DM
Kolejne drobniaki były do wydania, więc zdecydowałam się na stosunkowo niedrogie raw batony. Nie brałam innych smaków (chyba były jakieś owocowe), bo te warianty smakowe wydały mi się bardziej atrakcyjne.


Veganz, Bliss Ball wersja Cacao oraz Strawberry - 1, 49 €/szt. 42 g, SPAR

Veganz, batony Rohkst Cru w wersji Kokos-Chia, Kakao-Maca, Goji-Malina - 1,29 €/szt. 30 g, SPAR

Veganz, Protein Bar, wersja Kokos-Migdał, Kakao-Wanilia i Słodki Orzech - 1,49 €/szt. 45 g, SPAR
Produktów Veganz osobiście nie znam - widziałam je niegdyś na blogu Zuzi. Nie wszystkie produkty mają dobre składy, więc wybrałam te, które najbardziej mi odpowiadały pod względem zarówno smakowym, jak i składowym. Jestem ich baaardzo ciekawa :)


LEBE PUR, Bio-rohkostriegel, wersje brownie oraz cacao peanut chunk - 1,95 €/szt. 50 g, DM
Ponownie - batony, których cena w przeliczeniu na zł powala... Ale w tym przypadku skusiły mnie warianty smakowe. Kocham zarówno brownie, jak i masło orzechowe, więc solidne ulepki wpadły w moje łapki :)

Pulsin Protein Booster, wersja Vanilla Choc Chip - 2,69 €/szt. 50 g, sklep ekologiczny Martin Reformstark w Wien Mitte
Pulsinów nigdy nie jadłam, więc ponownie - pomimo zaporowej ceny, wzięłam jeden wariant smakowy. Połączenie wanilii i czekolady wydaje się być idealne, a dodatek wegańskiego białka działa tylko na plus :) Obym się nie zawiodła.

Biosusse, czekolada pralinowa bez cukru - 2,79 /tabliczka 40 g, sklep ekologiczny Martin Reformstark w Wien Mitte
No tak, trzeba przyznać, że ten sklep miał bardzo wysokie ceny... W tym przypadku ponownie skusił mnie fakt, że jest to nugatowa/pralinowa czekolada, ale w wersji bez cukru. Dlatego zdecydowałam się na jej kupno.

Rapunzel Fruchtschnitte, baton kakaowo-pomarańczowy - 1,19 €/szt. 40 g, sklep ekologiczny Martin Reformstark w Wien Mitte
Jadłam kiedyś "sezamki" Rapunzela i byłam z nich zadowolona. W przypadku tego producenta trzeba każdorazowo czytać skład, bowiem niektóre produkty zawierają dodatek cukru. Wybór wariantu kakaowo-pomarańczowego jest oczywisty dla wszystkich stałych czytelników bloga - uwielbiam to połączenie smaków :)

SPAR PREMIUM, Bio-criollo dunkle schokolade, czekolada gorzka 70% produkowana przez Zottera - 1,99 €/tabliczka 50 g, SPAR
Tańszy odpowiednik klasycznego Zottera, dlatego wylądował w moim koszyku :)

Valor, czekolada gorzka 70% z pomarańczą bez cukru - 2,29 €/tabliczka 100 g, SPAR
Skusił mnie dopisek "creamy" - zobaczymy, jak wypadnie taste test :)

Manner, wafelki z kremem z orzechów laskowych, wersja pełnoziarnista z obniżoną zawartością cukru - 1,30 €/opakowanie 75 g, sklep Mannera
Cukrowy, słodyczowy klasyk w lekko "uzdrowionej" wersji. Nigdy nie jadłam Mannera, a że to austriacka specjalność (a producent sponsoruje austriackich skoczków narciarskich - uwielbiam oglądać ten sport ;)), to musiałam to przywieźć.

Zotter, czekolada Karamell Nougat oraz Labooko Dark Vegan Medium Raw 75% - 3,65-3,80 €/tabliczka 70 g, mały sklep na Naschmarkt oraz sklep ekologiczny Martin Reformstark w Wien Mitte
To już nie jest zdrowy słodycz, ale być w Austrii i nie przywieźć Zotterów to wstyd ;) Raz na jakiś czas będę delektować się smakiem tej czekolady. Choć przyznam, że liczba wariantów smakowych była powalająca i stałam chyba 15 minut, zanim coś wybrałam 😱

Milka Noisette - ok. 1,80 €/tabliczka 100 g, SPAR
Niedostępna w Polsce, ale chciałam przypomnieć sobie jej smak sprzed lat 😊

Heindl, Mozartkugeln, czekoladowe praliny z nugatem i marcepanem - ok. 3,70 €/opakowanie, SPAR
Kolejna kultowa rzecz, którą przywiozłam z Austrii. Tego wariantu nie jadłam, a klasyczny bardzo mi smakował.

Jeśli chodzi o produkty z cukrem - tak, dopuszczam ich obecność w mojej diecie, ale w rozsądnych ilościach raz na jakiś czas. Kostka czekolady lub pół cukierka nie zrobią nikomu krzywdy ;) PS: tak! Nie jem nigdy całego cukierka na raz! 😅


I na koniec - pocztówki! Tę dużą, potrójną, powieszę pod tablicą z pocztówkami. Widnieje na niej panorama MuseumsQuartier, czyli placu z Muzeum Historii Sztuki i Muzeum Historii Naturalnej. Plac znajduje się przy Hofburgu w centrum miasta. Oba budynki muzealne wyglądają identycznie i kojarzą mi się ze stylem kolonialnym.
Druga kartka przedstawia kilka klasycznych miejsc z Wiednia i trafi do kolekcji innych kartek z całego świata :)

Znacie któreś z tych produktów? Próbowaliście ich? Co Wy przywozicie zazwyczaj z podróży? :)

26 komentarzy:

  1. Batoników to jest tutaj sporo :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejku produkty veganz <3 Moje małe marzenie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moim marzeniem to nie było, ale chętnie spróbuję :P Choć cenowo to wypadają tak... różnie. Ciekawe, jak w smaku :)

      Usuń
  3. Ja też tak mam, że z każdego wyjazdu coś musze przywieźć, ale nie wyjeżdżam zbyt często ;)
    Słodycze bardzo chetnie bym schrupała, zwłaszcza tą czekoladę Zotter :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też nie wyjeżdżam zbyt często - raz w roku ;) A Zotter jest wyjątkowy i przepysznie smaczny!

      Usuń
  4. ale pyszności, czekam na recenzję:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że szybko się do tych batonów dobiorę. Zapasy Neoh prawie całe zjadłam :(

      Usuń
  5. Niestety te wafle Mannera się popsuły. Teraz są bardzo ale to bardzo przesłodzone.... mam porównanie bo jeszcze 5 lat temu tylko te mi smakowaly z orzechowych :(
    Noisette też mnie nie powaliła ostatnio - oddałam mamie całą praktycznie. :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mannerów jeszcze nie jadłam - ani tych, ani nigdy wcześniej. A Noisette jadłam w przeszłości i teraz - mnie baaaardzo smakuje, ale to kwestia gustu :D

      Usuń
  6. Same pyszności :)) Ja też zazwyczaj przywożę z wyjazdów jedzenie. Ostatnio z Budapesztu przywiozłam całą torebkę różnych wafli (i często przez to mój bagaż odjeżdża na kontrolę narkotykową :P), a niedługo będę polować na dobre rzeczy w Grecji - zwiedzanie sklepów spożywczych to zawsze konieczny element moich wyjazdów ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O patrz, to ja nawet nie wiedziałam, że Ty w Budapeszcie byłaś! Skrobnij w ogóle maila w wolnej chwili, co u Ciebie słychać :D
      Sklepy spożywcze to i mój konieczny element wyjazdów :)

      Usuń
    2. Byłam tylko 4 dni, ale i tak sporo obeszłam ;)
      Ok, postaram się napisać ;))

      Usuń
    3. Na Budapeszt chyba więcej nie trzeba :D Na Wiedeń 3 dni też jest idealnie, o ile nie zwiedza się każdego zabytku i muzeum od środka.

      Usuń
    4. Na sam Budapeszt nie, wszystko obeszłam w 3 dni (z tym że nie wchodziłam do ważnych budynków), a 1 jeden dzień spędziłam w termach. Ale jeszcze 2 dni nad Balatonem by nie zaszkodziły ;)

      Usuń
    5. Do samych budynków też raczej nie wchodzę - zależy, co mnie czeka w środku, bo typowo muzealnych wnętrz po prostu nie lubię :D Ale fakt, o Balaton też warto zahaczyć. Byłaś samolotem czy jechałaś busem/pociągiem/autem?

      Usuń
  7. Ja wiedziałam, że się obłowisz! Ale jak to nie jesz całego cukierka na raz? Podziwiam!
    pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A no nie jem :D Zazwyczaj zjem połowę np. Michałka i mam dość zasłodzenia ;) Choć wiadomo, że są cukierki, które trzeba zjeść w całości, np. Rafaello czy jakieś Wiśnie w likierze. Choć rzadko takie jadam :)

      Usuń
  8. Wzięłabym niemal wszystko. Oranżady bez cukru na pewno. Wszystkie batony. Z czekolad Milkę (mimo iż jadłam), Zottery i tę fajną w czarnym opakowaniu.

    Dzięki Twojemu wpisowi udzieliły mi się emocje z polowania w Niemczech. W sumie mogłam zrobić haul. Niedawno zastanawiałam się, czy nie zaprezentować wszystkich posiadanych słodyczy, ale to byłoby tak ogromne przedsięwzięcie, że mi się odechciało :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dawaj, ja to bym chętnie zobaczyła Twoje zapasy! Podziel to na kategorie i publikuj co jakiś czas na blogu. Btw. nie masz problemu z molami? :D

      Usuń
    2. Nie mam. Niemal żadne żarcie nie leży u mnie luzem. Wszystko ma swoją puszkę, swój słoik, albo chociaż swoje plastikowe opakowanie.

      Usuń
  9. Ile pyszności :D Jest co testować :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Muszę to jakoś przewieźć z domu rodzinnego do obecnego mieszkania :P

      Usuń