Trzecim produktem, który przychodzi mi recenzować, jest pasztet wegański z suszonymi pomidorami, słonecznikiem i siemieniem lnianym. Ponieważ bazuje w dużej mierze na ciecierzycy, spodziewałam się smaku podobnego do hummusu (którego recenzję możecie przeczytać tutaj). Niewątpliwie połączenie smakowe wydało mi się atrakcyjne (lubię aromat suszonych pomidorów - moim zdaniem już ich niewielka ilość rewelacyjnie wzbogaca danie, a słonecznik często nadaje maślanego, nieco, posmaku), dlatego właśnie po ten wariant sięgnęłam w pierwszej kolejności.
Pierwsze wrażenie
Pasztet wypiekany jest w aluminiowej foremce, którą opakowano w folię, a całość otoczono kartonową etykietą. Na froncie widnieje piękny kwiat (florystka ze mnie marna, ale czyżby to był słonecznik? :D), który kolorystyką pięknie współgra z czerwonymi pomidorkami oraz tłem, na którym napisana jest nazwa produktu. Kartonik ma "okienko", przez które możemy spojrzeć, jak wygląda pasztet. Warto zwrócić uwagę na okrągłe pole obok wspomnianego okienka, na którym można wyczytać, iż produkt jest bezglutenowy, wegański i nie zawiera konserwantów. Bardzo cenię producentów za przemyślane składy, które nie tylko smakują, ale przede wszystkim nie szkodzą, a wręcz sprzyjają zdrowiu.
Z tyłu kartonika można wyczytać wartości odżywcze, a także skład. 100 g pasztetu w 11,9% zaspokaja dzienne zapotrzebowanie na białko i w 24% na błonnik.
Pod folią znajduje się cienka warstwa oleju, a sam produkt jest pomarańczowego koloru. Jednak po zdjęciu zabezpieczenia okazuje się, że pasztet nie tonie w tłuszczu i przyznam, że bardzo mi się to spodobało :) Mój nos od razu wyniuchał suszone pomidory, delikatne przyprawy oraz zapach ciecierzycy. Odrobinę słodkiej nuty zagwarantowała marchewka. Próbowałam ukroić kawałek pasztetu - jest zwarty, ale trochę się kruszy, niemniej jednak dobrze rozsmarowuje się na kromce chleba (choć nie jest puszysty jak hummus - to oczywiste, pasztet powinien być bardziej zwarty). W masie wyraźnie przebijają kawałki suszonych pomidorów oraz pestki słonecznika.
Smak



Na pierwszy plan wysuwa się ciecierzyca - nieco proszkowa tekstura (typowa dla strączków i kaszy jaglanej) jest świetnie przełamana miękkimi warzywami (marchwią i pietruszką). To właśnie te warzywa nadają słodyczy, która idealnie równoważy delikatną słoność pasztetu. W tle majaczy nienachalnie suszony pomidor - nie za intensywnie, tak w sam raz (bałam się, że mogę je czuć za mocno). Jest idealnie przyprawiony, wyczuwam jakby delikatną nutę cebuli i czosnku. Czasami natrafię na ziarnko słonecznika, które przyjemnie chrupie w całej masie. Siemienia lnianego nie czuję, ale skład sugeruje, że jest go niewiele. Smarowidło jest bardzo sycące, idealnie komponuje się z razowym chlebem u warzywami (ogórkiem, papryką i pomidorem). Jeśli ktoś spodziewa się smaku typowego, mięsnego pasztetu, to się zawiedzie - ani trochę takowego nie przypomina. Nie jest to jednak wada - to po prostu inny produkt, bardzo smaczny i idealnie przyprawiony. Przyznaję się bez bicia, że połowę opakowania zjadłam na raz z chlebem razowym na zakwasie i warzywami - i byłam naprawdę najedzona. Świetny skład sprawia, że węglowodany powoli się uwalniają (za sprawą błonnika i zdrowego tłuszczu), dzięki czemu nie będzie nam skakał cukier (a ja muszę na to uważać). Świetny produkt i mam nadzieję, że będzie dostępnych więcej wariantów smakowych.

Skład: ciecierzyca 60%, kasza jaglana, marchew, pietruszka, olej rzepakowy, nasiona słonecznika 4%, suszone pomidory 3%, siemię lniane 0,5%, sól, przyprawy
Kaloryczność: 180 kcal/100 g (396 kcal/opakowanie 220 g)
Cena: 10-11 zł
Dostępność: Zobacz wpis wprowadzający
Inne warianty smakowe: czarnuszka, żurawina z chia i ostropestem
Wpis sponsorowany. Współpraca nie ma wpływu na rzetelność recenzji.