poniedziałek, 6 listopada 2017

Foodbook #7


Dzisiaj mam dla Was kolejnego foodbooka w nieco jesiennym klimacie. Tym razem nie miałam problemu ze śniadaniem, bowiem dzień wcześniej przygotowałam pieczoną owsiankę szarlotkową (miałam ogromną ochotę na szarlotkę - i tym sposobem osiągnęłam kompromis ;)). Pozostałe posiłki (oprócz kolacji) także miałam już przygotowane - na drugie śniadanie zjadłam resztkę obiadu z poprzedniego dnia, a szaszłyki upiekła moja mama - pozostało mi tylko dorobić surówkę i dogotować kaszę. Staram się również, by moja dieta była jeszcze bardziej odżywcza pod względem jakościowym - nie mam tu na myśli fiksowania na punkcie ekologicznej żywności. Staram się po prostu dostarczyć jak największej ilości pierwiastków, mikro- i makroelementów oraz witamin. Czuję, że muszę się przygotować do półrocznej szarugi, wzmacniając swój organizm :) Dlatego codziennie piję napar z imbiru i pokrzywy (po przestudzeniu dodaję do niego soku z cytryny), a także biorę łyżeczkę młodego jęczmienia oraz dwie łyżeczki korzenia maca. Tymczasem zapraszam na kolejne fotomenu (w iście mrocznym, jesiennym świetle - szaruga nie sprzyja fotografowaniu)!

Śniadanie
Pieczona owsianka szarlotkowa (płatki owsiane, mąka konopna, szara reneta, cynamon, białko jajka, erytrol), łyżeczka ziaren kakao, kilka orzechów włoskich. Do tego surówka z marchewki z olejem rzepakowym, sokiem z cytryny, erytrolem i cynamonem (tutaj jeszcze przed wymieszaniem). Do picia rooibos żurawinowy (kocham!).


II śniadanie
Zielona soczewica duszona z pieczonymi warzywami (papryka, por, seler, marchew, pietruszka, pomidor) w koncentracie pomidorowym z przyprawą curry.


Obiad
Kasza gryczana, pasta a'la pesto z oleju, natki pietruszki, świeżego lubczyku, suszonych pomidorów i czosnku. Szaszłyki z kurczaka, cebulki, cukinii, papryki i pieczarek w marynacie z oleju, musztardy, soli, pieprzu, czosnku, papryki suszonej i ziół prowansalskich. Do tego surówka z selera z marchewką i mleczkiem kokosowym.


Kolacja
Pieczona dynia (duuuużo pieczonej dyni!), skropiona olejem rzepakowym i posypana przyprawą gyros. Do tego wypiłam nieuwiecznione na zdjęciu kakao z mlekiem sojowym.

Czy Wy też tak bardzo lubicie pieczone warzywa? Często jecie dynię jesienią? Co dobrego pałaszowaliście dzisiaj? :)

42 komentarze:

  1. Zjadłabym śniadanie, a na obiad soczewicę z 2 śniadania i kaszę z obiadu :)
    Pieczone warzywa lubię, ale wolę gotowane, a marchewkę oczywiście surową. Dynię jem często, ale w małych ilościach - dodaję do placków, owsianki czy zupy. Taka po prostu upieczona zemdliłaby mnie po 2 kawałku :P
    A dzisiaj do tej pory jadłam śniadanie - jabłko i owsiankę z jabłkiem i bananem z dodatkiem orzechów, manny kokosowej, ciemnej czekolady i rodzynek, do tego sok jabłkowy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To obiadową soczewicę musiałabyś zjeść w większej ilości niż na zdjęciu :P
      Marchewkę surową lubię albo startą, albo w słupkach z hummusem - inna mi nie przejdzie :D Dlaczego dynia by Cię zemdliła? Z przyprawami jest super! :D
      Ale śniadanie miałaś na wypasie! :D

      Usuń
    2. To ja najbardziej lubię taką po prostu obraną, oczywiście jak ma smak, bo o taką mdłą nietrudno. Z hummusem też bardzo lubię.
      Tak już mam z dynią - nie smakuje mi w większych ilościach sama w sobie, nawet z przyprawami. Ale ze względu na nadmiar beta karotenu w mojej diecie to nawet lepiej - więcej miejsca dla marchewki ;)

      Usuń
    3. Ja nie lubię marchewki samej w słupkach od przedszkola - chyba że jest lekko słodka, bo często trafia mi się twarda i taka... gorzka.

      Usuń
  2. Pieczone warzywa wydają mi się aromatyczniejsze i smaczniejsze ;) Bardzo lubię jako dodatek do obiadu, same jak i z pastami np. hummusem lub pastą z zielonego groszku ;)
    Mam ochotę na szaszłyki... takie warzywne :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację :) A warzywne szaszłyki robiła dzień później moja mama - aż mnie zamurowało :D Zrobiła całą blachę z cukinii, papryki, pieczarek i cebulki, bo... nie miała ochotę na mięso. A dwa lata temu, jakbym jej o tym powiedziała, to popukałaby się w czoło :P

      Usuń
  3. Bardzo pyszne propozycje, lubię owsiankę na śniadanie, ale jeszcze nie robiłam pieczonej, a musi być pyszna :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pieczona owsianka smakuje rewelacyjnie - jak ciasto :)

      Usuń
  4. Mój ulubiony cykl na Twoim blogu :) Wszystko wygląda super. Szczególnie podoba mi się soczewica z warzywami (pieczone warzywa mogę pochłaniać w ilościach hurtowych).

    Podziwiam, że pijesz jęczmień. Ja poległam po pierwszym kubku. Też pijam pokrzywę, ale z dodatkiem skrzypu. Spróbuję następnym razem z dodatkiem imbiru.

    Przy okazji, ile masz mniej więcej węglowodanów w diecie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że Ci się podoba :) A z pieczonymi warzywami mam podobnie.
      Od tygodnia nie piję jęczmienia, ale jutro do niego wrócę. Podobnie z pokrzywą i macą :)

      Nie liczę ani makroskładników, ani kalorii... Staram się, żeby rozkład był bliski temu: 40% tłuszcze, 40% węglowodanów, 20% białko. Mam hipoglikemię reaktywną i zmniejszenie węglowodanów bardziej mi służy. Nie chodzę poniżej 40% i raczej nie przekraczam 50%. Ale to wszystko zależy od dnia i rodzaju węglowodanów :) Na obiad czy śniadanie jadam mniej więcej po ok. 50 g kaszy/ryżu/makaronu czy płatków (owsianych/jaglanych) lub dwie kromki chleba pełnoziarnistego. Jak owoc, to dwie mandarynki, 200 g truskawek, pół jabłka (na jedną porcję)...

      Usuń
    2. Współczuję hipoglikemii, sama kilka lat temu miałam podejrzenie choroby (cukier zawsze wychodził u mnie bardzo niski, ale teraz jest już ok). Muszę bardzo pilnować ilości węglowodanów ze względu na tarczycę (nie może ich być za dużo, ani za mało). Za to z tłuszczami od kilku miesięcy szaleję i trzymam je na poziomie około 90 g. I bardzo dobrze mi z tym :)

      Usuń
    3. Ja mam na czczo cukier wzorowy, ale po posiłku z dużą ilością węglowodanów (i z nabiałem) po dwóch godzinach spada mi poniżej 50... Dlatego nie mogę pić wszelkich owocowych smoothie, a już totalnym "zabójcą" jest dla mnie banan (pomijam jego niewielki dodatek do czegoś, bo to toleruję, ale samego owocu czy koktajlu z nim niestety nie powinnam jeść).
      Współczuję chorej tarczycy (niedoczynność?). A tłuszcze masz procentowo na ok. 40-45%?

      Usuń
  5. Owsiankę szarlotkową wpałaszowałabym bez zastanowienia. Dynię też lubię. Taką pieczoną bym nie pogardziła :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Tak,kocham pieczone warzywa!Ale bardzo rzadko je jem,zazwyczaj gotuje i piekę,bo rodzice nie pozwalają włączać piekarnika na jedna dynie lub jedna główkę kalafiora-szkoda prądu i energii,wiec gotuje :p No chyba ze coś innego sie piecze,wtedy korzystam z okazji ;)
    Jem dynie w jesień dość czesto,kupuje na sezon przynajmniej 2-3 :)
    Dzisiaj pałaszowalam musli na mleku z borówkami mrożonymi ,kanapkę z warzywami i kurczakiem ,a na obiad makaron z kurczakiem i brokułami...jeszcze zobaczę co zjem pózniej ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też jestem taka gospodarna i jak piekę, to hurtem np. razem z mięsem czy innymi rzeczami :D
      Pyszne miałaś jedzonko - zwłaszcza kanapkę i obiad :)

      Usuń
  7. No i pieczona dynia wygrała wszystko! Kochamy to proste ale jakże pyszne, nieskomplikowane danie ^^ Robimy ją na słodko i na wytrawnie, z przyprawami i dipami oraz solo (szczególnie gdy dynia ma być przeznaczona na puree ale dziwnym trafem połowa gdzieś wyparowała).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na słodko pieczonej dyni nie jadłam (poza musem z dyni) :D

      Usuń
  8. Na takie jedzonko to ja się wpraszam do Ciebie - pieczona dynia...mniam... :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Też uwielbiam pieczone warzywa, a dynię jadłam w tym roku dwa razy- w babeczce oraz zupie krem, ale zupa była okropna, więc spróbowałam tylko łyżkę :P
    Bardzo ciekawy foodbook, najbardziej spodobała mi się pieczona owsianka i posiłek na drugie danie :D Aaa i jeszcze zaciekawił mnie rooibos żurawinowy, co to takiego? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oooj, to korzystaj z sezonu dyniowego! Pieczona w takich przyprawach, jak ziemniaki, smakuje wybornie :D
      Rooibos to herbatka z czerwonokrzewu. Ma łagodny, lekko miodowy smak i pozbawiona jest teiny :) Można kupić w torebkach (o smaku waniliowym jest najbardziej popularna) lub sypaną na wagę (ja mam taką, z dodatkiem żurawiny - kupiłam ją w Five O' Clock) :)

      Usuń
  10. Przypomniałaś mi o kaszy gryczanej, bo ostatnio troszkę od niej odeszłam :(
    Widzę, że dużo tu całkiem fajnych propozycji.
    Pomysły super, bo wszystko zdrowe i apetyczne. Tak, jak lubię!
    Uwielbiam takie pyszne propozycje :) ...i domowe! :)
    Pozdrawiam ciepło :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo! A ja ostatnio bardzo dużo jadłam kaszy gryczanej, a teraz się przerzucę na inną :D
      Pozdrawiam również!

      Usuń
  11. pieczona owsianka o smaku szarlotki, mniam:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Co za kombinacja! Chyba dzisiaj u mnie będzie pieczona dynia na kolację...skusiłaś mnie;)
    pozdrawiam serdecznie z nad filiżanki kawy:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że dynię upiekłaś i że smakowało :)

      Usuń
  13. Wszystko prócz obiadku bym porwała :)No i ta dynia <3 Ja jestem od niej totalnie żółta! Wygladam jak chińczyk :D

    OdpowiedzUsuń
  14. To ja przy Tobie odżywiam się bardzo niezdrowo! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Eee tam, dla niektórych moja dieta też może być niezdrowa :P

      Usuń
  15. Te szaszłyki warzywne wyglądają bardzo smakowicie, chętne bym takiego porwała :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z odrobiną mięsa, ale zdecydowanie przeważają warzywa :) Są pyszne.

      Usuń
  16. Kolacja bez chleba nie jest w stanie zapewnić mi spokoju potrzebnego do zaśnięcia (potęga przyzwyczajeń). Skądinąd dyni nie je nigdy, bo nie mam do czego. Owsiankę zdecydowanie muszę sobie kiedyś upiec.

    PS Dziś wyjątkowo zjem na śniadanie corn flakes z mlekiem :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to nie jesz na kolację jogurtów? Coś mi się musiało pomieszać :D
      Pieczoną owsiankę bardzo polecam, tylko musiałabyś złamać rutynę :P Wiem, że o to ciężko, ale smak jest wyjątkowy.

      PS: Niech żyje różnorodność! (Narobiłaś mi ochoty na corn flakes z mlekiem....)

      Usuń
    2. Śniadanie: mleko + corn flakes (jeśli to dzień pracy, najpierw herbata na rozgrzanie)
      2 śniadanie: jogurt nat. + płatki (płatki co jakiś czas zmieniam, a jak skrajnie nie mam ochoty na jogurt z płatkami lub jestem dalej głodna, to jeszcze owoc)
      Obiad: Lidl zmienił dostawcę kopytek, więc od tygodnia się miotam, próbuję rzeczy z przeszłości i walczę z układem pokarmowym.
      Deser: od 20:00 piję energetyki (2), potem jogurt (ostatnio zamiast jogurtu owsianki i inne deserki, które muszę wyjeść) + słodycze (ciastka, czekolada... na co tam mam ochotę). Jak kończę jeść deser, jest czasem po 23: 00 :D
      Kolacja wypada o 24:00 lub później i jem kanapeczki z czymś (pasztet sojowy, hummus, serek śmietankowy etc.) + ogórki.

      I to jest DOKŁADNIE to, co jem. Every fucking day :P

      Usuń
    3. To o której chodzisz spać i o której wstajesz?

      Usuń