środa, 26 października 2016

Bombus, Raw Energy Cocoa & Cocoa Beans - Recenzja

Po recenzji kokosowego brata, wszyscy polecali mi spróbować wersję kakaową. Ponieważ uwielbiam kakao, to nie mogłam odmówić ;) Czy porównania do brownie i zachwyty są słuszne? Przed konsumpcją, oczekiwałam połączenia karmelowo-czekoladowego - jakby czekoladowa krówka ciągutka. Czy się sprawdziły?

Brownie?
Wygląd standardowy - brązowy ulepek z przebijającymi w masie ziarnami kakaowca. Masa dość miękka, ale jednocześnie zwarta - na pewno jednak nie tak jak w RawProtein Cocoa Beans. Zapach intensywnie kakaowy od razu nasuwa użycie dużej ilości kakao i ziaren.
Nie potrzebuję zbyt wiele siły, by wgryźć się w batonik. Pierwsze, co czuję, to delikatną kwaskowatość i gorzkość - nie wiem, czy od daktyli, czy kakao? Uwalnia się bardzo mocna słodycz, której źródło zdecydowanie łatwiej lokalizuję. 

Bajaderka!
Tak! Moim zdaniem, ten baton nie przypomina brownie ani czekoladowej krówki-ciągutki, a zdecydowanie bajaderkę. Brak jedynie aromatu rumowego. Słodki ulepek, który mnie powala i zdecydowanie nie jestem w stanie zjeść go na raz. Jednakże, intensywność kakao jest zniewalająca. Warto jednak zaopatrzyć się w szklankę mleka (krowiego lub niesłodzonego roślinnego), aby móc popić słodkiego łakocia.
Skład: Daktyle, kakao, ziarno kakaowca
Kaloryczność: 187,4 kcal/batonik (50 g)
Cena: ok. 6 zł
Dostępność: Carrefour, Tesco, E. Leclerc
Inne warianty smakowe: Coconut & Cocoa , Apple & Cinnamon, Apricot & Cashew, Cashew & Coffee, Maracuja & Coconut
Ocena: 4,5/6 (za słodkie :/)


Wpis sponsorowany. Współpraca nie ma wpływu na rzetelność recenzji.

piątek, 21 października 2016

Baton nakd., Berry Cheeky - Recenzja

 Słyszałam wiele dobrego o batonach nakd, ale do tej pory nigdzie stacjonarnie ich nie widziałam. Ilość wariantów smakowych przyprawia o zawrót głowy, jednak w Polsce znalazłam jedynie dwa - Berry Cheeky i Banana Bread. Zdecydowałam się na wariant truskawkowo-malinowy. Informacja dla "wybrednych": batony nakd są wegańskie, bez dodatku cukru i pszenicy :)


Pierwsze wrażenie
Proste, ale wymowne opakowanie: na jasnożółtym tle umieszczono ciemnozielony napis, który bardzo dobrze komponuje się z nazwą wariantu smakowego, który znajduje się na czerwonym tle. Swoją drogą, podoba mi się takie niebanalne nazewnictwo ;) Z lewej strony widzimy grafikę owoców (lekko poklatkowaną), a z prawej informację, iż produkt jest wolny od nabiału i pszenicy. Po otwarciu moim oczom ukazuje się typowa, karmelowo-daktylowa sztabka, w masie której przebijają płatki owsiane, orzechy oraz delikatnie czerwone plamki - prawdopodobnie truskawki i maliny. Baton jest twardy i zwarty, wydaje mi się, że lekko suchy. W zapachu wyczuwam daktyle oraz lekko kwaśną nutę - brak, natomiast, sztucznego aromatu truskawek czy malin. 

Smak

Wgryzienie się nie nastręcza większych problemów. Lekko mączna, proszkowa struktura jest efektem umieszczenia w składzie płatków owsianych - na myśl przywodzi mi "Batona Warszawskiego" w wersji truskawka i wanilia. Wyczuwam delikatny kwasek, pochodzący z owoców oraz subtelny aromat truskawek - myślę, że bardziej dominują niż maliny, choć tych drugich jest więcej w składzie. Bardzo wyraźnie chrzęszczą orzechy, ale nie wyczuwam ich szczególnego smaku czy woni. Całość jest umiarkowanie słodka (choć słodsza niż wspomniany "Baton Warszawski") i spokojnie zjadam całego na raz. Ponieważ gramatura jest niewielka, to nie jest w stanie zastąpić mi oddzielnego posiłku, ale stanowi jego dobry komponent. Jeśli będę miała taką możliwość, to na pewno sięgnę po inne warianty tego batona - choć przyznam, że mógłby być tańszy :)


Skład: daktyle (38%), owies (25%), rodzynki (13%), orzeszki ziemne (9%), sok jabłkowy z koncentratu (8%), migdały (2%), orzechy włoskie (2%), maliny (2%), truskawki (1%), naturalny aromat
Kaloryczność: 353 kcal/100 g (106 kcal/batonik 30 g)
Dostępność: sklepy internetowe, E. Leclerc
Cena: ok. 3-4 zł
Ocena: 6/6
Inne wersje smakowe (seria Oatie Bars): Cocoa Loco, Apple Pie, Banana Bread

 Wpis niesponsorowany. Produkt kupiłam samodzielnie.

OGŁOSZENIE
Wczoraj jeszcze byłam w Europie, dzisiaj będę kicać z kangurami. O godz. 10.30 czasu polskiego (a 19.30 miejscowego) wyląduję/wylądowałam (w zależności, kiedy to czytacie) w Sydney. Ogłaszam, że przez najbliższe dwa tygodnie będę odcięta od świata, na drugim końcu półkuli, dlatego nie będzie mnie na Waszych blogach. W trakcie mojej nieobecności na blogu ukażą się dwa posty - jeden w przyszłym tygodniu we środę, a drugi w kolejnym - również we środę. Nie wiem, czy uda mi się nadrobić zaległości we wpisach, bo priorytetem dla mnie będzie nadgonienie materiału na studiach. Mam nadzieję, że będziecie wyrozumiali - taka podróż jest podróżą życia i nie chcę jej spędzać przy komputerze, bo nie wiem, czy kiedykolwiek jeszcze tam zawitam :) Ściskam Was mocno i dziękuję za dobre słowa, które mi przekazujecie :)

środa, 19 października 2016

Pieczona kokosowo-kakaowa wegańska owsianka z brzoskwinią

Nie da się ukryć, że tego lata zakochałam się w pieczonych owsiankach i postanowiłam raczyć się nimi nawet jesienią :) Tę przygotowałam jeszcze przed powrotem na studia (a co! Jak mogę hajcować piekarnik, to hajcuję!), żeby umilić sobie jesienny poranek. Akurat dostałam przesyłkę od biogo.pl z ziarnami kakao oraz paczuszkę od Ani, w której znalazłam mąkę kokosową (bardzo Ci, Aniu, jeszcze raz dziękuję :)), więc całość postanowiłam połączyć. Żeby im nie było smutno, dorzuciłam kompana w postaci brzoskwini (na które wybitnie mam "fazę"), a po upieczeniu - do zdjęcia - uwieńczyłam zerwaną z ogródka aksamitką :)
Co warto wiedzieć o kakao? Są zasobne w magnez, żelazo i wapń oraz bogate w błonnik (26 g/100 g) i tłuszcz (ok. 50 g/100 g). Działają rewelacyjnie na układ nerwowy, łagodząc stres i wspomagając procesy myślenia. Mąka kokosowa także jest źródłem zdrowych kwasów tłuszczonych (w większości nasyconych, ale te także są nam potrzebne!), ale również zawiera witaminy z grupy B (zwłaszcza B6 - która wspomaga działanie magnezu na układ nerwowy), błonnik, miedź, magnez, fosfor, selen, potas, mangan, cynk... W połączeniu z płatkami owsianymi (źródło bardzo zdrowego beta-glukanu, który obniża poziom frakcji LDL - "złego" cholesterolu), to zbilansowane i zdrowe śniadanie, dodające energii i odżywiające nasz organizm. A przede wszystkim - pysznie smakuje, spróbujcie koniecznie!

Składniki (1 porcja):

  • 50 g płatków owsianych
  • 10 g mąki kokosowej
  • 5 g (łyżeczka) surowych kruszonych ziaren kakao
  • do posłodzenia: erytrol/ksylitol (według upodobań)
  • kilka kropel aromatu waniliowego
  • do przybrania: brzoskwinia lub inne owoce



Płatki owsiane obficie zalewamy wrzątkiem i pozostawiamy do napęcznienia. Następnie dodajemy słodzik, mąkę kokosową i aromat waniliowy, intensywnie mieszamy. Dosypujemy ziarna kakao i ponownie mieszamy. Wierzch przybieramy owocami. Pieczemy 30 minut w 180 stopniach Celsjusza.
Smacznego!
Wpis powstał w ramach współpracy ze sklepem biogo.pl.

poniedziałek, 17 października 2016

Bombus, baton SlimSnack Cocoa & Seeds + Chia

Dzięki uprzejmości Ervishy, stałam się posiadaczką wszystkich trzech batonów z serii SlimSnack, która (niestety) nie jest u nas dostępna. Widziałam je na stronie producenta, ale nie znalazłam nigdzie online, a na Słowacji czy w Czechach ostatnio nie byłam. Nie zwlekając długo z konsumpcją, porwałam się za smak - oczywiście - kakaowy. Na wstępie zaznaczę, że uwielbiam kakao oraz grykę, choć w takim połączeniu nigdy ich nie jadłam. Chyba będę musiała to zmienić ;)

Pierwsze wrażenie
Szata graficzna jest minimalistyczna i prosta, bardzo kobieca i subtelna - od razu przypadła mi do gustu. Piękne, białe opakowanie z subtelnymi beżowo-kawowymi zawijasami. Z prawej strony widzimy ziarno kakaowca, a z lewej nazwę batonika. Poniżej odnajdziemy informację, że produkt jest wegański, bezglutenowy i bez dodatku cukru.
Po otwarciu od razu poczułam grykę. Zdziwiłam się, bo byłam pewna, że tak jak w RawEnergy Cocoa&Cocoa Beans poczuję najpierw kakao. To jednak doszło do głosu po chwili. Batonik był bardzo zwarty i twardy, od razu pomyślałam, że osoby z aparatem ortodontycznym lub wszelkimi takimi konstrukcjami mogą mieć z nim problem (sama nosiłam różne cuda, więc mam doświadczenie ;)). Kolor jest mocno brązowy, a w masie przebijają nasiona lnu oraz słonecznika.
Gdy próbowałam go przekroić nożem, potrzebowałam włożyć w to naprawdę wiele siły. To najtwardszy baton, z którym miałam do czynienia. 

Smak
Przyszedł czas próby. Wgryzłam się i poczułam chrupanie - to gryka! Poczułam jej lekką słoność (tak, jakbym jadła płatki kukurydziane) i za chwilę delikatną słodycz daktyli, ale także - o dziwo - kwasek. Nie wiem, czy pochodził z daktyli, czy z kakao (obstawiam te pierwsze), jednak przyjemnie kontrastował z całością. Po dłuższym życiu zaczynam czuć ziarna słonecznika i siemię lniane, ale nie nasionka chia, które prawdopodobnie zostały przytłumione chrupiącą gryką. Czuć jej specyficzny posmak (który uwielbiam), jednak nie odnoszę wrażenia, jakobym jadła kaszę gryczaną (bo ta zazwyczaj jest miękka po przyrządzeniu ;)), lecz płatki gryczane. Kakao jest bardzo dobrze wyczuwalne, ale "nie bije po zębach". Naprawdę świetnie komponuje się z całością. Baton nie zasładza i z przyjemnością zjadłam całego na raz (tak! brawa dla mnie! :)).

Prozdrowotność
Większość batona to węglowodany, pochodzące z daktyli i kaszy, jednak dodatek tej drugiej sprawia, że dostarczamy także cukry złożone. Nieduży dodatek tłuszczu (4,6 g/batonik) w połączeniu z błonnikiem sprawia, że baton jest sycący i stanowi lepszą opcję dla osób dbających o sylwetkę oraz zwracających uwagę na indeks glikemiczny. Dzięki zawartości siemienia lnianego i chia dostarczamy kwasów Omega-3 (choć w niewielkiej ilości - łącznie te ziarna stanowią 4 g batonika), a kakao sprawia, że nasz organizm otrzymuje magnez oraz przeciwutleniacze. Obiecuję napisać wiadomość do Bombusa, żeby rozważyli wprowadzenie tych batoników na polski rynek (czuję, że ta seria będzie u mnie na równi z RawProtein) - nie sądzę, że jedna wiadomość coś zmieni, ale skoro tyle mogę zrobić, to to uczynię :) Tymczasem jak tylko gdzieś zobaczę lub będę miała możliwość kupna - na pewno zeń skorzystam.

Składniki: daktyle 55%, kasza gryczana 19%, kakao 10%, słonecznik 8%, siemię lniane 4%, nasiona chia 4%
Kaloryczność: 334,5 kcal/100 g (167,3 kcal/batonik 50 g)
Dostępność: jedynie na stronie producenta
Cena: dostałam w prezencie :)
Ocena: 6/6
Inne warianty smakowe: plum&seeds + chia, banana&seeds + chia


Wpis niesponsorowany.


piątek, 14 października 2016

ZmianyZmiany, Baton Urwis Bananowy - Recenzja

Przychodzę do Was dzisiaj z recenzją ostatniego batonika, który otrzymałam od firmy ZmianyZmiany. Ten wariant zostawiłam na koniec, bo dobrze znam smak suszonych bananów i wiedziałam, że będzie mi smakował :) Obawiałam się jedynie, że nie będzie go czuć w smaku - zasugerowałam się recenzjami, które wcześniej czytałam w Internecie. Ale, ale! Zupełnie niepotrzebnie!

Pierwsze wrażenie
Lekki batonik otacza standardowe, papierowe i minimalistyczne opakowanie. Szata graficzna nawiązuje do wariantu smakowego - widać żółte banany, a większa "wstęga" to podejrzewam, że także jest ten owoc (nie będę się rozwodzić nad jego krzywizną, jak to robiła, zdaje się, Komisja Europejska swego czasu :P). Czcionka, jaką napisano słowo "Urwis" - pełna zawijasów - również na myśl przywodzi mi rozszalałego dzieciaka (ewentualnie - skoczną małpkę :P). 
Baton ma karmelowy kolor, a w jego masie pojawiają się drobne, jasne plamki - to prawdopodobnie orzechy. Mniejsza gramatura niż Alohy czy Kosmosu sprawia, że batonik jest lekki i jedna porcja dostarcza mniej kalorii. Ulepek jest bardzo zwarty (zdecydowanie bardziej niż "Urwis jabłkowy") i trzeba niemałego nacisku, by przekroić go nożem. Gdy to uczyniłam, w przekroju było widać duuuże kawałki orzechów - to mi się podoba! Zapach jest typowy dla suszonych bananów (ale nie chipsów bananowych - jest duża różnica między tymi produktami).

Banan, ale bez masła orzechowego
Wgryzienie się, ku mojemu zdziwieniu, nie stanowiło żadnego problemu. Baton owszem, jest zwarty, ale nie twardy. Na pierwszy plan wysuwają się suszone banany, bardzo mocno i intensywnie je czuję. Po chwili "pałeczkę" przejmują suszone daktyle - i pojawia się słodycz, która sprawia, że już wiem, iż całego nie zjem na raz. Orzechy stanowią bardzo delikatny dodatek (nigdy nie jadłam brazylijskich, więc ciężko mi stwierdzić, czy je czuć) - przyjemnie chrupią pod zębami, ale nie są uprażone - mają bardziej miękką konsystencję - typową dla nerkowców. Czuć je bardzo subtelnie, ale idealnie współgrają ze słodyczą. Lepszych nie można byłoby dodać - podejrzewam, że orzeszki ziemne czy włoskie mocno zakłóciłyby subtelny aromat banana, który mogę opisać jako zintensyfikowany smak świeżego, z nutką bardzo delikatnie odczuwanego kwasku (jak połączenie banana z sokiemz  cytryny). Smak jest bardzo przyjemny, ale ponowię - dla mnie za słodki (chociaż podejrzewam, że RawEnergy na pewno nie pobije ;)). W każdym razie, bardzo polecam, jeśli macie chęć na coś słodkiego!

Skład: daktyle, banany orzechy nerkowca, orzechy brazylijskie
Kaloryczność: 392 kcal/100 g (157 kcal/baton 40 g)
DostępnośćSprawdź na stronie producenta
Cena: ok. 6-7 zł
Ocena: 5/6
Inne warianty smakowe: Kosmos,  Aloha, Petarda, Urwis Jabłkowy, Lewy Sierpowy
Wpis sponsorowany. Współpraca nie ma wpływu na ocenę i recenzję.

środa, 12 października 2016

Owsiane ciasto marchewkowe z orzechami macadamia


Przyszła jesień, a jak jesień, to od razu na myśl przychodzą mi korzenne smaki. Zdrowe słodkości, wypijane z kubkiem gorącej kawy, herbaty lub innego naparu, są w stanie przyjemnie umilić nam jesienne szarugi - zwłaszcza, gdy przychodzimy zmarznięci z dworu. Przyszedł czas na ciasto marchewkowe. Aby było bardziej wilgotne, dodałam troszkę startego jabłka (miałam malutkie), a zamiast zwykłego cynamonu, użyłam cejlońskiego - ma o wiele przyjemniejszy, korzenny aromat - nie taki pikantny i pieprzny. Moim zdaniem świetnie komponuje się z nutą pomarańczy. Orzechy makadamia są zdrowym źródłem tłuszczu i dodają nam trochę chrupiącego elementu :) Mam także tę przyjemność, że jajka pochodzą od mojej babci ze wsi - są naprawdę pełne smaku i aromatu, a żółtka przepięknie żółciutkie :) Zamiast mąki pszennej użyłam tym razem zmielonych płatków owsianych (mąka gryczana wyszła i na razie jeszcze nie wróciła ;)). Gorąco polecam na jesienne słoty!

Składniki:

  • 140 g marchewki
  • 60 g jabłka
  • 150 g mąki owsianej
  • 3 jajka
  • 50 g ksylitolu (lub więcej/mniej do smaku) - ewentualnie innego słodzidła
  • 20 g orzechów makadamia
  • płaska łyżeczka cynamonu cejlońskiego
  • szczypta mielonego imbiru
  • łyżeczka proszku do pieczenia
  • kilka kropel aromatu pomarańczowego
  • szczypta soli
Żółtka i białka oddzielamy. Żółtka ucieramy z ksylitolem na puszystą masę. Marchewkę i jabłko ścieramy na najmniejszych oczkach. Do żółtek dodajemy 3/4 mąki, miksujemy, następnie dodajemy przyprawy, olejek oraz proszek do pieczenia i ponownie mieszamy. Dodajemy startą marchewkę z jabłkiem oraz resztę mąki. Orzechy siekamy nożem lub rozdrabniamy blenderem/młynkiem. Wsypujemy do masy. Ubijamy białka ze szczyptą soli na puszystą pianę. Mieszamy łyżką z resztą ciasta, a następnie przelewamy do silikonowej keksówki. Pieczemy do suchego patyczka - mam piekarnik gazowy i przez pierwsze pół godziny (wraz z nagrzaniem) piekłam w ok. 200 stopniach, a na kolejne 15-20 minut zmniejszyłam do 180 stopni.
Smacznego!

Wpis powstał w ramach współpracy ze sklepem biogo.pl

poniedziałek, 10 października 2016

Lavica Gourmet, Vege Pasztet z suszonymi pomidorami, słonecznikiem i siemieniem lnianym - Recenzja

Trzecim produktem, który przychodzi mi recenzować, jest pasztet wegański z suszonymi pomidorami, słonecznikiem i siemieniem lnianym. Ponieważ bazuje w dużej mierze na ciecierzycy, spodziewałam się smaku podobnego do hummusu (którego recenzję możecie przeczytać tutaj). Niewątpliwie połączenie smakowe wydało mi się atrakcyjne (lubię aromat suszonych pomidorów - moim zdaniem już ich niewielka ilość rewelacyjnie wzbogaca danie, a słonecznik często nadaje maślanego, nieco, posmaku), dlatego właśnie po ten wariant sięgnęłam w pierwszej kolejności.

Pierwsze wrażenie
Pasztet wypiekany jest w aluminiowej foremce, którą opakowano w folię, a całość otoczono kartonową etykietą. Na froncie widnieje piękny kwiat (florystka ze mnie marna, ale czyżby to był słonecznik? :D), który kolorystyką pięknie współgra z czerwonymi pomidorkami oraz tłem, na którym napisana jest nazwa produktu. Kartonik ma "okienko", przez które możemy spojrzeć, jak wygląda pasztet. Warto zwrócić uwagę na okrągłe pole obok wspomnianego okienka, na którym można wyczytać, iż produkt jest bezglutenowy, wegański i nie zawiera konserwantów. Bardzo cenię producentów za przemyślane składy, które nie tylko smakują, ale przede wszystkim nie szkodzą, a wręcz sprzyjają zdrowiu.
Z tyłu kartonika można wyczytać wartości odżywcze, a także skład. 100 g pasztetu w 11,9% zaspokaja dzienne zapotrzebowanie na białko i w 24% na błonnik.
Pod folią znajduje się cienka warstwa oleju, a sam produkt jest pomarańczowego koloru. Jednak po zdjęciu zabezpieczenia okazuje się, że pasztet nie tonie w tłuszczu i przyznam, że bardzo mi się to spodobało :) Mój nos od razu wyniuchał suszone pomidory, delikatne przyprawy oraz zapach ciecierzycy. Odrobinę słodkiej nuty zagwarantowała marchewka. Próbowałam ukroić kawałek pasztetu - jest zwarty, ale trochę się kruszy, niemniej jednak dobrze rozsmarowuje się na kromce chleba (choć nie jest puszysty jak hummus - to oczywiste, pasztet powinien być bardziej zwarty). W masie wyraźnie przebijają kawałki suszonych pomidorów oraz pestki słonecznika.

Smak

Na pierwszy plan wysuwa się ciecierzyca - nieco proszkowa tekstura (typowa dla strączków i kaszy jaglanej) jest świetnie przełamana miękkimi warzywami (marchwią i pietruszką). To właśnie te warzywa nadają słodyczy, która idealnie równoważy delikatną słoność pasztetu. W tle majaczy nienachalnie suszony pomidor - nie za intensywnie, tak w sam raz (bałam się, że mogę je czuć za mocno). Jest idealnie przyprawiony, wyczuwam jakby delikatną nutę cebuli i czosnku. Czasami natrafię na ziarnko słonecznika, które przyjemnie chrupie w całej masie. Siemienia lnianego nie czuję, ale skład sugeruje, że jest go niewiele. Smarowidło jest bardzo sycące, idealnie komponuje się z razowym chlebem u warzywami (ogórkiem, papryką i pomidorem). Jeśli ktoś spodziewa się smaku typowego, mięsnego pasztetu, to się zawiedzie - ani trochę takowego nie przypomina. Nie jest to jednak wada - to po prostu inny produkt, bardzo smaczny i idealnie przyprawiony. Przyznaję się bez bicia, że połowę opakowania zjadłam na raz z chlebem razowym na zakwasie i warzywami - i byłam naprawdę najedzona. Świetny skład sprawia, że węglowodany powoli się uwalniają (za sprawą błonnika i zdrowego tłuszczu), dzięki czemu nie będzie nam skakał cukier (a ja muszę na to uważać). Świetny produkt i mam nadzieję, że będzie dostępnych więcej wariantów smakowych.

Skład: ciecierzyca 60%, kasza jaglana, marchew, pietruszka, olej rzepakowy, nasiona słonecznika 4%, suszone pomidory 3%, siemię lniane 0,5%, sól, przyprawy
Kaloryczność: 180 kcal/100 g (396 kcal/opakowanie 220 g)
Cena: 10-11 zł
Dostępność: Zobacz wpis wprowadzający
Inne warianty smakowe: czarnuszka, żurawina z chia i ostropestem

Wpis sponsorowany. Współpraca nie ma wpływu na rzetelność recenzji.

piątek, 7 października 2016

Baton warszawski, kokos i czarna porzeczka - Recenzja



Będąc z Zuzią w sklepie ekologicznym, skusiłam się na kolejny wariant Batona Warszawskiego. Tym razem sięgnęłam po wersję, którą testowała także Ania. Nietypowość połączenia (czarnej porzeczki chyba nigdy nie widziałam w duecie z kokosem) sprawiła, że dość szybko napoczęłam batonik (z i tak krótką datą przydatności do spożycia).

Baton absolutnie nie jest zwarty jak typowe daktylowe ulepki - w końcu znajdują się tutaj one dopiero na trzecim miejscu w składzie. Jest najbardziej łamliwy z dotychczas testowanych przeze mnie wariantów, a to za sprawą dużej ilości wiórków kokosowych (pierwsze miejsce w składzie) i zawartości oleju kokosowego, ale także ziaren - siemienia lnianego i słonecznika - które wyraźnie przebijały w całej masie. Wyraźnie ciemny kolor wskazuje na owoce porzeczki. Aromat nie jest wyraźny - delikatnie czuć czarną porzeczkę, a gdzieś w tle majaczy zapach wiórków kokosowych.

Wgryzienie się w batonik nie sprawiło mi najmniejszego problemu, zwłaszcza w czasie 30-stopniowych upałów. Pierwsze, co poczułam, to delikatną kwaskowatość wraz z subtelną słodyczą daktyli i kakao. Muszę podkreślić, że słodkość była umiarkowana, dla mnie wprost idealna - nie musiałam batona dzielić na mniejsze części, bo zasłodzenie kompletnie nie przychodziło. Dość wyraźnie czułam wiórki kokosowe (choć nie tak, jak w batonie Raw Energy Coconut & Cocoa). Wiórki dość mocno chrzęszczą pod zębami. Nie wyczuwam smaku kaszy jaglanej, natomiast obecność ziaren jest dość zauważalna - siemię nadaje pewną śliskość całemu batonowi (podobnie jak w batonie "Dobra Kaloria - Śliwka & Ziarna"), a słonecznik maślaną chrupkość. Całość, ku mojemu zdziwieniu, bardzo dobrze się komponuje.

Wartości odżywcze i skład
Podsumowując - chętnie sięgnę po ten wariant smakowy, który spokojnie postawiłabym na równi z wersją truskawka & wanilia. Optymalna słodycz dla mnie będzie, natomiast, niewystarczająca dla osób przyzwyczajonych do mocno daktylowych ulepków. Niski indeks glikemiczny (32) i spora ilość tłuszczu (19 g w batoniku) sprawiają, że będzie on rewelacyjną przekąską w ramach drugiego śniadania, bowiem dłużej nas nasyci i nie spowoduje gwałtownego skoku cukru we krwi.

Skład: BIO wiórki kokosowe, BIO mąka jaglana, daktyle, BIO słonecznik, BIO olej kokosowy, ksylitol, BIO siemię lniane, suszona porzeczka, woda źródlana, sól himalajska
Kaloryczność: 450 kcal/100 g (270 kcal/batonik 60 g)
Dostępność: Sklepy ze zdrową żywnością
Cena: 5,40 zł
Inne warianty smakowe: Śliwka i cynamon, żurawina i czekolada, figa i goja z miodem gryczanym, ziarno kakaowca i pomarańcza, truskawka i wanilia
Ocena: 5/6

Wpis niesponsorowany. Produkt kupiłam samodzielnie.

środa, 5 października 2016

Bezglutenowe knedle leniwe ze śliwkami

 Po bezglutenowych kopytkach leniwych, przyszedł czas na ich nieco inną formę - knedli. Moja mama zazwyczaj je robiła z ziemniaków i białej mąki, a podawała ze śmietaną i cukrem waniliowym. Jakiś czas temu robiłam je również w wersji z ziemniakami, ale z mąką graham - i także wyszły przepyszne :) Ale ponieważ w lodówce zalegała mi kostka twarogu, a tata kupił półtorej kilo węgierek (przy czym kilogram mieliśmy już w domu), to stwierdziłam, że zrobię leniwe knedle, a przepisem podzielę się z Wami :) Ważne, żeby twaróg nie był zbyt mokry (potrzebne będzie więcej mąki) oraz zbyt zbity (wtedy zrobią nam się z niego grudy, które trudno będzie połączyć z mąką). Zapraszam na pyszny, typowo jesienny przepis! Ze śliwkowego sezonu trzeba korzystać garściami :)

Składniki (2 porcje):

  • 175 g chudego twarogu
  • 1 jajko (nieduże, wiejskie)
  • 60 g mąki gryczanej
  • 150 g śliwek (waga po wypestkowaniu)
Twaróg rozdrabniamy widelcem z jajkiem (jeśli jest mocno ziarnisty, to powinniśmy go z nim zblendować lub przemielić maszynką do mięsa). Następnie dodajemy mąkę i zagniatamy ciasto, które wstawiamy na pół godziny do lodówki. Po tym czasie z ciasta odrywamy kawałki, formujemy kulki i spłaszczamy. Kładziemy wypestkowaną śliwkę (lub połówkę - w zależności od wielkości śliwki - ja miałam małe węgierki), obtaczamy ciastem i wrzucamy na osolony wrzątek. Gotujemy minutę od wypłynięcia. Można podawać z jogurtem naturalnym, śmietaną lub masłem, najlepiej w towarzystwie surówki z marchewki i jabłka :)
Smacznego!

poniedziałek, 3 października 2016

Bombus, RawEnergy Maracuja&Coconut - Recenzja

Nigdy nie jadłam owocu marakui - ani świeżej, ani w jakiejkolwiek innej formie (poza jogurtami o takim smaku). Dlatego bardzo byłam ciekawa batonu od Bombusa, który w składzie zawierał właśnie koncentrat soku z marakui. A że lubię egzotyczny zapach kosmetyków, zawierających owoc pasji, to nie mogłam się doczekać, aż spróbuję tej wersji - mimo pewnej niepewności spowodowanej zawartością wiórków kokosowych, które często bywają określane mianem "nieświeżej szmatki" ;)

Pierwsze wrażenie
W daktylowej, karmelowej masie bardzo wyraźnie przebijają wiórki kokosowe, których jest tutaj zatrzęsienie. Czuję je także w aromacie - i choć baton Coconut & Cocoa pachniał moim zdaniem lepiej, ten już niestety zawiera zapach, cóż - co najmniej specyficzny. Jakby wiórki kokosowe były właśnie nieświeże. Nie czuję, absolutnie, egzotycznego zapachu marakui (albo mój nos nie jest wystarczająco wyczulony). Dominują przede wszystkim daktyle z lekko zwietrzałymi wiórkami kokosowymi.
Baton jest baaardzo zwarty i twardy - potrzebowałam naprawdę sporo siły, żeby go przepołowić nożem. Po tym zabiegu okazuje się, że struktura jest jednolita - jak na wierzchu, tak i wewnątrz bardzo wyraźnie widoczne są wiórki kokosowe.

Smak
Czas wbić zęby w surowego twardziela :) Jest bardzo suchy, co potwierdza moje przypuszczenia o zwietrzałych wiórkach kokosowych. Czuję słodkie daktyle i nieco maślane wiórki, przez które przebija się kwaskowaty smak marakui. Bardzo dobrze równoważy słodycz daktyli, które dopiero po dłuższym żuciu mnie zamulają. Kokos chrzęści pod zębami, co sprawia, że jesteśmy zmuszeni do intensywniejszej pracy szczęką ;) Połączenie okazało się egzotyczne, bardzo wyważone, ale byłoby zdecydowanie lepsze, gdyby wiórki były dobrej jakości - a nie zwietrzałe. Gdyby nie to - prawdopodobnie byłby to mój ulubiony wariant Raw Energy - właśnie ze względu na tę kwaskowatość marakui. Takie połączenie nieco przypomina mi Batona Warszawskiego w wersji czarna porzeczka & kokos - tylko tamten był mniej słodki, bardziej soczysty dzięki olejowi kokosowemu i zdecydowanie wiórki były lepszej jakości.

Skład: daktyle (68%), kokos (27%), koncentrat soku z marakui (5%)
Kaloryczność: 397,7 kcal/100 g (198,9 kcal/batonik 50 g)
Dostępność: Carrefour, E. Leclerc, Tesco
Inne warianty smakowe: Cocoa & Cocoa Beans, Coconut & Cocoa, Apple & Cinnamon, Cashew & Coffee, Dates & Peanuts, Apricot & Cashew
Ocena: 5-/6



Wpis sponsorowany. Współpraca nie ma wpływu na rzetelność recenzji.

niedziela, 2 października 2016

Aronia - polski superfood na jesienne wzmocnienie


Dzięki uprzejmości sklepu biogo.pl mam okazję włączyć do swojej diety mielone suszone owoce aronii. Polska jest światowym potentatem jeśli chodzi o jej uprawę. W sezonie owoce można było kupić na targu za 2-3 zł/kg (przynajmniej w moich okolicach), ale z powodu cierpko-gorzkiego smaku (który ponoć zanika w wyniku 48-godzinnego przemrożenia owoców), nie jest popularna. Szkoda, bowiem w małych, czarnych ziarenkach znajduje się cała skarbnica substancji, wspomagających organizm: antocyjany (przeciwutleniacze walczące z wolnymi rodnikami, mające potencjał antynowotworowy; odpowiadają za niebiesko-czarną barwę), wit. C (jednak w wyniku podgrzewania się utlenia, o czym należy pamiętać), B2, B6 (świetnie wspomaga układ odpornościowy, stymulując szpik do produkcji leukocytów i erytrocytów, a także łagodzi stany napięcia nerwowego), PP, prowitamina A, mangan, potas, magnez, rutyna, cynk i wapń. Zarówno owoce, jak i sok, stosuje się przy leczeniu nadciśnienia tętniczego oraz wspomaga walkę z hipercholesterolemią, uszczelniając naczynia krwionośne i zmniejszając cytotoksyczność utlenionego cholesterolu. Aronia ma także działanie przeciwzapalne, przeciwbakteryjne i przeciwwirusowe. 

Źródło
Można ją stosować w formie soku (kupowałam tłoczony bez cukru - ok. 11 zł za litr w sklepach sieci Carrefour), nalewek, syropów i konfitur. Ponieważ robiło mi się trochę słabo, gdy piłam sok na czczo (nie wiem, czy w wyniku obniżenia i tak niskiego ciśnienia krwi, czy po prostu kwestia węglowodanów), postawiłam na suszone mielone owoce. Można z nich przygotowywać napar, dodawać do koktajli, owsianek, jogurtu...

Poniżej zamieszczam przepis na kulki mocy z wykorzystaniem tego dobrodziejstwa :) Są umiarkowanie słodkie, a suszona śliwka rewelacyjnie komponuje się z aronią, równoważąc jej lekką goryczkę.

Składniki (6 kulek):
Daktyle namaczamy we wrzątku. Odsączamy i blendujemy razem ze śliwkami i nasionami słonecznika oraz pestkami dyni (jeśli chcemy, by pestki były drobniejsze - najpierw je zblendujcie, a potem dodajcie suszone owoce). Następnie masę mieszamy z 2 łyżeczkami mielonych suszonych owoców aronii i formujemy kulki.

Smacznego!




Wpis sponsorowany.